Mam na myśli 1/3 sezonu zbiorów w moim warzywniku. Żeby nie było nieporozumień, to wyjaśniam mój system (to mój subiektywny podział, więc proszę się nie czepiać ;) ):
- nowalijki - pierwsze skubanie z grządek i rzodkiewki oraz sałata; Ponieważ szału wtedy nie ma, to nie liczę tego jako pełny etap ;) Być może w przyszłym sezonie uda mi się ubogacić ten okres, więc podział też się zmieni :)
- wczesne zbiory letnie - bób, groszek, botwinka, zieleninka, truskawki... Jest już w czym wybierać
- zbiory właściwe - wszystkiego w bród i pęknie wyrośnięte, a do tego szał owocowy :)
- późne zbiory - czyli jesienne pyszności z dyniami na czele. Jeśli dobrze się rozplanuje, to ten etap ciągnie się aż do pierwszych przymrozków. Taki jest mój plan i sama jestem ciekawa, czy uda się go wykonać.
I jeszcze:
Teraz będzie roboczo i terenowo, więc dusze estetycznie wrażliwe niech łykną jakiejś meliski ;)
Zacznę może od mojego fartownego i rewelacyjnego zakupu. Dawno, dawno temu (czyli na wiosnę), na wyprzedaży za całe 9 zł kupiłam to:
Nie wyobrażam sobie prac ogrodowych bez tych gałoszków. Podlewanie i "roboty ziemne" to oczywista oczywistość. Jednak wyjątkową zaletą tegoż modelu jest jeszcze ochrona mojej psychiki ;) Mianowice chronią mnie przed moją schizą kleszczową. Jak wiadomo to ścierwo w przerośniętej trawie lubi się gnieździć, a takiej u mnie sporo (nie nadążamy z koszeniem terminowym). Dzięki obuwiu memu mam w ogóle odwagę wejść w niektóre miejsca :D No i na dodatek wyglądam w nich świetnie! - jak rasowy bocian ;)
Z tym przerośniętym zielskiem to ja nie żartuję, bo w moim warzywniku np. wyglądało jeszcze niedawno tak:
Między grządkami szał ciał zielonych.
Ciekawskim spieszę wyjaśnić, że po prawej jest mini tunel foliowy (z Lidla). Pod nim mieszkały (czas przeszły, bo już tunelik jest zdjęty) cukinie i dyniowate. Pogoda jaka była każdy wie i część moich roślin (w tym te wspomniane) nie chciała rosnąć. Okrycie bardzo im pomogło i wkrótce ruszyły dziarsko.
Natomiast na drugim planie jest takie ustrojstwo:
Wspominana w czerwcu (link w pogrubieniu) firanka z Ikea. Sprawdza się rewelacyjnie i z ręką na sercu mogę Wam taki sposób ochrony polecić. Należy tylko zadbać, by po bokach nie było żadnych szczelin, przez które wślizgnie się jakieś paskudztwo.
Ale! Miało być przecież o zbiorach... A ja znowu gdzieś na manowcach ;) Także tego...
Na tej grządce rósł sobie groszek i bób. Groszek właściwie zniknął w trakcie podjadania. Ale bób udało mi się "prawidłowo" zebrać :)
I wiecie co Wam powiem? Żaden (dosłownie ŻADEN) bób kupny nie ma takiego smaku. Nie wiem czy to kwestia przechowywania, czasu między zebraniem a spożyciem... Tak pysznego nie jadłam jeszcze. W tym roku miałam go tyle o ile - bo fajnie mieć trochę swojego. Jednak w przyszłym, to ja muszę dla niego cały zagon wygospodarować!
Botwinkę już Wam pokazywałam, zieleninkę widać na zdjęciach. Truskawki... W tym roku nie miałam stosownego zagonku. Nie zdążyłam i już. Jednak wczesną wiosną odratowałam kilka krzaczków, wsadziłam do donicy i owocowały pięknie.
Właśnie kombinuję, gdzie bym im znaleźć docelowe dobre miejsce... Niestety nie jest to takie proste, chociaż niby miejsca w ogrodzie sporo!
Pokażę Wam jeszcze moje pomidorki, żebyście miały odpowiednie porównanie do tego co pokażę w kolejnym poście ogrodowym...
Rosną sobie grzecznie w towarzystwie selera naciowego, tak? No! To zapamiętajcie ten widok :D
Jeszcze się pochwalę, że jakimś cudem dane nam było w tym roku spróbować też własnych wiśni.
Nie żeby jakieś całe wiadra tego było ;) Ale akurat tak w sam raz na podgryzanie w trakcie prac w warzywniku.
Za to jeżyn będzie zatrzęsienie! W sumie to pierwsze już dojrzewają, ale jak główny "strzał" będzie to się chyba nie ogarnę. Same spójrzcie ile kwiecia było:
I jeszcze na zbliżeniu:
A to co Wam pokazuję, to tylko czubek góry lodowej! Zdecydowanie więcej jest tego od drugiej strony płotu, na ugorze niczyim.
To kto chce wpaść na małe zbiory? :)
Ostatnio pisałam o moich próbach z sokiem porzeczkowym (klik w obrazek).
ale masz zbiory!! ja tylko rzodkiewki, sałata, truskawki, bób, fasolka szparagowa, ogórki.... kurcze, jak zaczęłam wymieniać to okazuje się, ze sporo tego- no bo jeszcze czereśnie, porzeczki, trochę agrestu, jeżyny, borówki, jabłka, trochę śliwek, pomidorki koktajlowe, pory, selery, rabarbar... hm... chyba też jestem ogrodniczką ;-)) całuski!
OdpowiedzUsuńBo jak się tak zacznie wymieniać to wszystko co rozrzucone po całym ogrodzie, to nagle się okazuje, że lista dłuuuuuuuuga ;) Buziaki.
UsuńNie ma jak warzywa i owoce z własnego ogródka , - pychota , piękny warzywnik,Jesteś świetną ogrodniczką , świetne rabatki , pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za miłe słowa. Staram się jak mogę. Do moich wyobrażeń jeszcze długo droga, ale przecież od czegoś trzeba zacząć :) Jak pomyślę, co było w miejscu warzywnika dwa lata a nawet rok temu, to zmiany niesamowite :)
UsuńJest to oficjalnie mój ulubiony z twoich postów :) Poszalałaś w tym roku i zbiory bardzo zacne, ale pomidorowe napięcie umiejętnie zbudowane, wiec spodziewam się jakiegoś trzęsienia ziemi w tym, co pokażesz w poście kolejnym.
OdpowiedzUsuńPS. żeby u mnie tak trawa chciała rosnąć jak u ciebie... masz lepszy trawnik miedzy rabatkami niż ja na trawniku właściwym ;)
Ha! To mnie teraz zaskoczyłaś i... zaintrygowałaś. Będę zachodzić w głowę cóż to sprawiło. Być może pierwsze spojrzenie na warzywnik w takiej perspektywie...? Na pomidory brak mi słów. Ale to naprawdę osobny post się prawie należy :D A między rabatami to ciężko nazwać trawnikiem. Tyle wspólnego ma, że zielone ;)
UsuńKochana
OdpowiedzUsuńPrawdziwa z Ciebie ogrodniczka.
Ja na balkonie mam zioła i krzaczek poziomek ale to prawda o czym piszesz, ze te "domowe"warzywa mają inny smak, Ja zostałam obdarowana przez koleżankę pomidorami, były tak pachnące i pyszne jak żadne kupione w sklepie.
Staram się jak mogę :) A pomidory to w ogóle nie mają porównania z kupnymi. Inna liga po prostu ;)
Usuńa nie dawno jeszcze warzywniczek był taki malutki, a tu widzę,że się rozrasta-jak tak dalej pójdzie doczekasz się całego hektara upraw -:), wspaniale sobie radzisz- obfitości życzę
OdpowiedzUsuńGdybym tylko miała więcej czasu, to na pewno bym powiększyła warzywnik przynajmniej x2. Może z czasem... Póki co cieszę się tym co mam :)
UsuńPięknie Aniu:) Warzywnik na medal i widać, że dostarcza Ci wiele radości! Wspaniałych zbiorów życzę!
OdpowiedzUsuńNie wszystko wyszło jak chciałam, ale wiem co poprawić na przyszły rok ;)
UsuńZ tym bobem, masz całkowitą rację. U mojej babci zjadałam (surowy) prosto z krzaczka .Wydaje mi się że ten w woreczka ( łuskany ) po prostu jest troszkę zaparzony. Uważam jednak z ilościami, bo mnie po strączkowych wydyma i wyglądam jakbym miała z przodu betoniarkę ;)))
OdpowiedzUsuńAnia, kleszcze to ja zniesę , ale plagę żmij... Mama jak mnie zobaczyła w sandałkach śmigającą po skoszonej trawie, to aż uklękła .
Może to właśnie to, że zaparzony...? I wiadomo, że strączkowe wzdymają, ale czasem można ;)
UsuńU mnie na szczęście żmij nie ma. Ale kleszcze to dla mnie masakra - boję się boreliozy, bo znam osoby, które z tym walczyły lub nadal walczą... Brrrrrr!
Na jeżyny ja bym się zapisała już dziś ! Uwielbiam !
OdpowiedzUsuńJa zapraszam :) Chętnie się podzielę.
UsuńTo się u Ciebie pięknie rozbuchało na zielono ! :) gratuluję zbiorów ;)
OdpowiedzUsuńSzał się zrobił rzeczywiście, ale to przecież tak bardzo cieszy :)
UsuńBogactwo smaku i aromatu :)
OdpowiedzUsuńTylko pozazdrościć !
Uwielbiam zanurzyć nochala w krzaczki pomidorów, by poczuć ten prawdziwy zapach pomidorowości ;) To chyba już jakieś zboczenie?
Usuńhehe, to jestem ciekawa ciągu dalszego-szalejesz Dziewczyno! I pamiętaj, że to trzeba później wszystko zjeść:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie obrabiam zdjęcia, żeby pokazać stan mniej więcej obecny :D Wydaje mi się, że z niektórymi sprawami przesadziłam ;)
UsuńUdane zbiory. Nie ma to jak własne warzywa z ogródka, i najlepsze i najpyszniejsze do tego :) A gdzie nasiona zamawiasz? Ja na https://florexpol.eu/ od dłuższego czasu i szczerze polecam. Mają super ceny i bardzo duży wybór. Wszystkie akcesoria do ogrodu można u nich znaleźć.
OdpowiedzUsuń