12.06.2016

Coś starego, coś nowego

Przeglądałam ostatnio zdjęcia i odkryłam, że są takie dwa, które koniecznie powinnam pokazać, chociaż nie są najpiękniejsze. Ale na początek muszę się pochwalić makami wschodnimi, które w tym roku pobiły wszystko wielkością swoich kwiatów.

mak wschodni

Nie dość, że takie duże, to jeszcze licznie odwiedzane przez zapylaczy :)

mak wschodni pszczoły

U mnie dzisiaj idealna pogoda do prac w ogrodzie, a ja... kwitnę uwięziona w mieście i opiekuję się dziećmi brata. Rączki mnie jednak świerzbią strasznie i skręca mnie, jak pomyślę o moich pomidorach i bakłażanach do przesadzenia pod folią.

Czy ja się chwaliłam, że mam w tym roku elegancki tunelik foliowy? Sprawdza się znakomicie! Do tej pory służył mi do przechowywania rozsad. Dla tych najwrażliwszych miałam nawet wstawiony mój stary inspekt, żeby super ciepło im było. Wyglądało to mniej więcej tak:

rozsady w tunelu foliowym

Uprzedzając ewentualne pytania - tak, na spodzie mam rozłożoną agrowłókninę. Po pierwsze w tym miejscu mojego ogrodu jest chyba kumulacja piasku. Woda przesiąka przez niego natychmiast i nie zatrzymuje nic. Po drugie czasu było mało, folia musiała stanąć natychmiast i nie było kiedy odchwaszczać. Dlatego pomidory, chilli i bakłażany będą sobie rosły w doniczkach. Ja już widzę te piękne rządki cudowności :)

Oczywiście fota folii to ta pierwsza zaległa. Druga to moje poletko hiacyntów, o którym kiedyś wspomniałam. Teraz nie ma już po nich śladu, ale ten zapach, który doganiał człowieka, gdy przechodziło się ścieżką obok... Tyle cudowności za całkiem nie niewiele kaski - to było takie duże opakowanie z Lidla (polecam jakby co).

hiacytny

Wracając jednak do spraw bardziej aktualnych. Moje ratowane kosaćce bródkowe ogromnie mnie ucieszyły w tym roku. W zeszłym był "aż" jeden kwiat. W tym pojawiło się ich już kilka - żółte i niebieskie. Niestety pogoda im nie sprzyjała i kwitły bardzo krótko... Miejsce się jednak sprawdziło, więc w tym roku będzie dalsza część przesadzania  z innych części ogrodu.

kosaćce bródkowe

Iryski cebulowe też kwiaty pokazały pomimo ciągłych przeprowadzek w ostatnim czasie. Nie miały ze mną lekko ;)

irysy

Zaskoczyła mnie w tym roku campanula. Taka zwykła, za kilka złoty z Biedry czy Lidla. Taka, którą stawia się w doniczce w domu, a ona potem zdycha (przynajmniej u mnie) i się wywala smętne resztki. No więc właśnie taką wsadziłam w zeszłym roku na rabatę jak już kwitnąć przestała. A ona sobie pięknie zimę przetrwała i na nowo zakwitła :) Może dla niektórych to nic nadzwyczajnego, ale dla mnie wielkie odkrycie :D

campanula

W ogrodzie zaczął się już czas smakołyków. Są odratowane truskawki (o nich kiedy indziej) i poziomki z własnego siewu kilka lat temu.

poziomki

Mam nadzieję, że teraz będą się zagęszczać i stworzą śliczne poletko. A jak nie, to i tak mam już nową porcję wysianą i ślicznie rosną. Jak byście się zastanawiały, czy warto kupować nasiona poziomki, czy coś z nich będzie, to odpowiedź brzmi - tak! I naprawdę niewiele uwagi potrzebują :)

W tym roku znów możemy cieszyć się własnymi czereśniami.

czereśnia

Co prawda sójki też mają na nie wielką chętkę, ale jakoś udaje nam się sprawiedliwie podzielić. Poza tym te wariatki tak się z nimi szamoczą, że przy okazji zrzucają nam na ziemię te z wyższych partii. Wystarczy się przejść z miseczką po południu, by pozbierać pełne garście ;)

W tym roku kwitła pierwszy raz wsadzona przeze mnie jabłonka - koksa pomarańczowa. Niestety na całe drzewko zawiązała tylko dwa owoce, ale i tak jestem szczęśliwa. Zresztą na więcej owoców mogłaby nie mieć tyle sił ;)

koksa pomarańczowa

Teraz chodzę wokół niej, doglądam i trzęsę się nad nią :D

A jak róża zaszalała w tym roku z kwiatami to głowa mała!! Zresztą druga, taka mniejsza, też miała pomyślny rok - pięknie pachnące kwiatki i nowe pędy. Muszę koniecznie zdjęcia porobić i pochwalić się :)

Dzisiaj to już wszystko. Wracam do moich obowiązków, a w głowie układam napięty grafik prac ogrodowych na jutro...

Ania