31.01.2018

Warzywnik na przedwiośniu

Nie oszukujmy się - warzywnik na przedwiośniu nie jest zbyt atrakcyjnym miejscem. Nawet najlepiej zaplanowany i prowadzony może się teraz pochwalić jedynie smętnymi kikutami jarmużu. Obżarte co się dało, a jeszcze zbyt chłodno, by nowe przyrosty się pojawiły.
Okazuje się jednak, że te resztki jarmużu, to i tak więcej niż mają moi sąsiedzi, którzy podejrzliwie przyglądają mi się zza firanek. Dobrze, że nie widzieli jak u mamy obrywam kalettes (kalerosse), bo dopiero by padli! :D

Kalettes inaczej kalerosse, czyli skrzyżowanie brukselki z jarmużem.
Jakoś tak się utarło, że uprawianie własnych warzyw i owoców trwa w naszym kraju od kwietnia do października. A jeszcze częściej od maja do września! Sprawa była jeszcze oczywista, kiedy zima była zimą a nie taką popierdółką. Ale teraz? Przy dobrym planowaniu możemy poza plonem głównym mieć przecież jeszcze przedplon i poplon.

Zeszłoroczne zbiory - jeden dzień w szczycie sezonu.
Dzisiaj postanowiłam się podzielić z Wami moim schematem planowania upraw w warzywniku - może akurat komuś się przyda. Zwłaszcza, że teraz jest idealny czas na ustalenie co, gdzie, w jakiej ilości i kiedy. A przy okazji ja też będę miała to tutaj zapisane i zaginę w akcji ;)

Edukując się w temacie upraw każdy prędzej czy później wpadnie na słowo "płodozmian". Ja również idąc tym tropem w swoim warzywniku założyłam 4 rabaty (wzniesione, bo u mnie straszny piach). Jest to zdecydowanie za mało na moje potrzeby i chciałabym mieć drugie tyle. Ogród z gumy nie jest, więc pozostaje mi planowanie z wojskową precyzją. Mój przepis na czteroletni płodozmian?

(Poniżej esencja z artykułu Kasi Bellingham, przystosowana do moich potrzeb. Oryginalny artykuł TUTAJ)

ROK 1
Zagon 1 - warzywa strączkowe
Zagon 2 - warzywa wrażliwe na mrozy
Zagon 3 - warzywa korzeniowe
Zagon 4 - warzywa kapustne

ROK 2
Zagon 1 - warzywa kapustne
Zagon 2 - warzywa strączkowe
Zagon 3 - warzywa wrażliwe na mrozy
Zagon 4 - warzywa korzeniowe

ROK 3
Zagon 1 - warzywa korzeniowe
Zagon 2 - warzywa kapustne
Zagon 3 - warzywa strączkowe
Zagon 4 - warzywa wrażliwe na mrozy

ROK 4
Zagon 1 - warzywa wrażliwe na mrozy
Zagon 2 - warzywa korzeniowe
Zagon 3 - warzywa kapustne
Zagon 4 - warzywa strączkowe

W tym roku będę miała już rok 4 (kiedy to zleciało?!). A co się kryje pod poszczególnymi hasłami?

1. Warzywa wrażliwe na mrozy (+ ziemniaki), czyli cukinie, dynie, tykwy i pomidory, a także ogórki gruntowe i kukurydza. Po wykopaniu ziemniaków na ich miejscu można posadzić czosnek, pory oraz cebulę.

Własne ziemniaczki to smak nie do podrobienia!
2. Warzywa korzeniowe czyli marchew, pietruszka, pasternak, seler, seler naciowy oraz warzywa z rodziny komosowatych takie jak burak, burak liściowy i szpinak. 
3. Warzywa kapustne czyli wszelkiego rodzaju kapusty, brukselkę, kalafior, jarmuż, brokuł i kalarepka.
4. Warzywa strączkowe. Ten zagon jest głównie dla fasoli i groszku

Na tym etapie mam już ustalone gdzie i co :) Więc wystarczy dodać (lub określić) przedplon i poplon. Nic prostszego!
"Jedynka" to u mnie ogórki, bo pomidory rosną w tunelu, a dynie mają swoją grzędę na stałe.

Długa grządka dedykowana tylko dyniowatym.
W tym roku na "jedynce" dodam ziemniaki w okolicy Wielkanocy. A przed nimi będzie czas na musztardowce. Natomiast jesienią pewnie roszponkę tam wysieję i znów musztardowce.

Pierwsze dynie w sezonie to zawsze jest hit. Potem nie można już na nie patrzeć ;)
"Dwójka" to marchewka i buraki oraz natka. Wczesną wiosną obowiązkowo rzodkiewka i sałaty. A na jesień burak liściowy i szpinaczek.
"Trójka" to kolejne już podejście do kapusty i brokułów będzie. Coś nie chcą ze mną współgrać, ale do 3 razy sztuka w tym wypadku.

Maksymalna wielkość moich brokułów. A może to kalafior był...? :D
Jako przedplon znów sałaty, bo tego u nas ogromne ilości idą :) A jarmuż czy kalettes zostaną na grządce aż do wiosny znów.
No i "czwóreczka". Start ma tam podrośnięty na w domu bób i groszek na młode pędy. Potem jeszcze więcej groszku na strąki. Potem wchodzi fasola, która plonuje, plonuje i plonuje... Na koniec wtykam tam czosnek, ale to kolejna rzecz, która nie współpracuje póki co w uprawie ;)

Cebula z dymki też nie współpracuje. W tym roku spróbuję z nasion.
A w międzyczasie tylko wielkie sprzątanie na grządkach raz na jakiś czas i zasilenie kompostownika.

Sprzątanie po cukiniach i niektórych dyniach.
I tak to mniej więcej wygląda. Plan jest jak widzicie niezły. Nasiona też już kupione czekają, ale... Ale chyba znów przesadziłam :D Jakoś to będzie ;) Trzymajcie kciuki!

Pyszności. Już się nie mogę doczekać nowego sezonu!
Na wszystkie Wasze komentarze pod ostatnim postem odpowiedziałam, więc czekam na zupełnie nowe tutaj :) Widzie chyba same, że jak komentujecie, to mi od razu wena wraca ;)


23.01.2018

Rozmyślania nad kawą

Co robi ogrodnik zimą?
Tak w sumie to wiele rzeczy jakby się dobrze zastanowić. Ale ja pytam teraz o taką ogólną...

Ogrodnik zimą PLANUJE. Siedzi w oknie z kubkiem kawy czy herbaty i myśli.

Siedzę i siedzę. Myślę i...
Z boku tego nie widać. Z boku wygląda to tak, jakby tylko siedział i tępo gapił się w to okno rzeczone. Ale to nie prawda. O nie, nie, nie. Tam pod kopułą myśli aż buzują! Zielone serce pompuje w tempie allegro a zielone myśli kiełkują w łepetynie. Co przesadzić? Co zmienić? Jakie nowe roślinki uda się kupić w tym roku? Gdzie ja je zmieszczę? Czy mąż wybuduje mi w końcu przepiękną szklarnię? Czy znów będzie tak mokro w tym sezonie? Jak ja zniosę znowu ten atak ślimaków? Chyba trzeba w końcu ten obiecany zagon borówek dla Młodego założyć. Kiedy będzie można iść w końcu podziałać? Ale pięknie ten ogród taki zmrożony wygląda. Kurde, ten wór niebieski z perzem nadal zalega koło huśtawki. A gdyby tak powiększyć tą rabatę bylinową? Znowu kawa mi wystygła!

Serio. To tak naprawdę. Chociaż w ostatnich dniach mam sprawę utrudnioną, bo wszystko wygląda tak:

Udawajcie, że nie widzicie tego pomarańczowego wiadra.
Planuje się trochę gorzej, za to wszystkie pozostawione na zimę badylki podziwia się idealnie.

To nikandra peruwiańska jeśli ktoś jest ciekaw.
Spójrzcie tylko na tą koronkową robotę!

A w środku mały klejnocik.
I chociaż śnieg napadał (w końcu) a mrozik trzyma, to w warzywniku nadal można tego i owego skubnąć. Pamiętacie grządkę z kapustnymi z zeszłego tygodnia? Takie pyszności zdrowe:

Jarmuż idealny na smoothie.
No i piękna ta zima, a roślinki całkiem dzielnie dają sobie radę.

Czemu ten rododendron mi nie kwitnie, chociaż zdrowo rośnie?
Tylko słoneczka mogłoby być trochę więcej. W domku ciemno. Chociaż częściowo to wina krzaczorów. Bo widok z naszego tarasu jest taki:

Idealna osłona przed sąsiadami.
I w sumie to przydałoby się przyciąć to kłębowisko, ale z drugiej strony, to tam całe tałatajstwo latające się chroni jak przylatują do karmnika. Z ręką na sercu, to raz naliczyłam 30 wróbli i mazurków między gałązkami, a na pewno nie wszystkie widziałam.

Ale ja znowu odbiegłam od myśli przewodniej. Masakra...
Miało być przecież o planowaniu. Wróćcie do pierwszego zdjęcia - po prostu taki sobie widoczek, prawda?
To poniżej zobaczcie co ja tam widzę (tak schematycznie).

To fragment ogrodu na punkcie którego mam największego fioła ostatnio.
Różowe to rabaty bylinowe. Fiolet - obszar "owocowy", czyli porzeczki, winogrona, jeżyny (nie pytajcie jak wszystko zmieszczę). Brązowy to ten mój punkt dowodzenia o którym pisałam w poprzednim poście. Małe niebieskie to rozsadnik. A zielone to chyba wiadomo? :D

Szklarnia. Mam taką wymarzoną. Znalazłam na Pinterest.

http://www.beltima.be/nl/producten_detail.php?photo=1942&cat=170
Boska jest. I jeszcze ten domek ogrodnika na tyłach - u mnie akurat od północy by wypadał. Tylko inspekt bym zrobiła po całej długości boku i te skrzynki z przodu też od rogu do drzwi.
Mogłabym w niej zamieszkać...

Wracając jednak do rzeczywistości to będzie nieźle, jak chociaż coś takiego uda się sklecić:

https://www.countrylivinginacariboovalley.com/preparing-the-greenhouse/
Z braku laku... Na bezrybiu i rak ryba przecież ;)

Na dzisiaj wystarczy. Trzymajcie się cieplutko i komentujcie proszę. To jest takie miłe. A ja na wszystkie komentarze z poprzedniego posta (i w ogóle wszystkie zaległe) już Wam odpowiedziałam :)

16.01.2018

Nowy rok - nowy post.

Nie, nie, nie. To  nie jest ten obiecany ostatnio post... Ostatnio! Dobre sobie. Październik to był przecież... Jeszcze raz.
To nie jest ten obiecany w poprzednim poście wpis. Tamten jeszcze buja się w wirtualnej przestrzeni i czeka na zmiłowanie. A konkretnie to na to, żebym łaskawie zdjęcia poglądowe wrzuciła. Wymaga to: wyciągnięcia z czeluści szafy aparatu, zgrania zdjęć i ich obrobienia. Ku-pa roboty!

W sumie to z tego samego powodu takie przerwy na blogu. Ale! W tym roku powiedziałam sobie, że zdjęcia idealne być nie muszą, bo nie pretenduję do nagrody fotografa roku (jest taka?) i nigdy nie będę. A byle jakie zdjęcie i tak jest lepsze niż żadne połączone z wielomiesięcznymi przerwami na blogu. Także obrazki będą takie se. Ze srajfona.

Mam kilka ogłoszeń parafialnych, ale to później. Teraz taki mały i szybki update ogrodowy. Nie będziemy już przewijać zeszłego sezonu, chociaż fotki są. Chociaż... W sumie to planuję jeden taki wpis o pewnym fragmencie ogrodu. Może nawet jako kolejny, bo tak za mną "chodzi"... Widzicie jaka ja jestem? - jeszcze tego wpisu nie opublikowałam a już myślę o kolejnych. I tak potem to się rozłazi, przerywam, żeby zrobić notatki, coś / ktoś mi przeszkadza, muszę odejść od laptopa i już się robi dupa.

Wrrrrrróć!

Początek tego roku (dosłownie pierwszy dzień roku), a w ogrodzie zwiastuny wiosny się pojawiły. Na przykład o takie:

Przebiśniegi wyłażące pod liśćmi cyklamena.
Albo takie:

Pąki kwiatowe ciemiernika.
Natomiast 6-go to w ogóle szał ciał. Było tak ciepło i takie piękne słoneczko, że nie wytrzymałam. Poszłam do warzywnika. A tam normalnie sodoma i gomora!

Widok na warzywnik od zachodu.
Do tego jeszcze syf, kiła i mogiła :D

Widok od wschodu.
Jeszcze tylko baby z dziadem tam brakuje... To zielone to grządka z kapustnymi jakby ktoś pytał. Kapusta sama w sobie oczywiście tradycyjnie mi się nie udała, ale mam tam też inne smakołyki. Na przykład takie:

Jarmuż pysznościowy i zdrowy.
Albo resztki takich:

Mój pierwszy brokuł - główna część już zeżarta ;)
Ponieważ taki syf. Ponieważ to słońce. Ponieważ ciepło. To... Wiecie co się wydarzyło, prawda? Nie wytrzymałam...

Widok od wschodu numer dwa.
Ale to nie wszystko. Bo wymyśliłam sobie, iż na grządce po dyniowatych wysieję sobie musztardowce pod takim niskim tunelem foliowym. Ale tam po tej pseudo zimie było tak:

Pe-he-he-he-hełno niezapominajek.
Nie dostańcie zawału, ale ja niezapominajki traktuję jak chwasty. Oczywiście nie, że wszędzie. Ale tam gdzie mi wchodzą w drogę to nie ma wybacz. Tym razem też nie było:

Tu będą piękne musztardowce już całkiem niedługo :)
Myślicie, że to wszystko? Otóż nie!
Jeszcze na początku grudnia posprzątałam i zdezynfekowałam mój tunelik foliowy (Z roku na rok wydaje mi się coraz mniejszy. Obecnie, żeby sprostać moim wymaganiom powinien być jakieś 2-3 razy większy.). Jakbym miała szklarnię z prawdziwego zdarzenia, to bym szorowała i pucowała szybki, ale z tunelem sprawa nie jest taka prosta. Jak jest większy, to pewnie jakoś się wszystko rozchodzi "po kościach". Ale na takiej małej powierzchni głupio by było jakąś zarazę czy inne świństwo sobie na uprawy wpuścić. Próbował ktoś z Was myć tunel foliowy? Nie? Ja też. Poszłam na łatwiznę i spryskałam wszystko takim jakimś sprayem do kuchni, co ponoć zabija 99% bakterii i wirusów :D

Foliaczek gotowy na nowy sezon. Widzicie jaki malusi? :(
I ja w tymże foliaczku rozłożyłam się z super prezentem od Gwiazdora / Męża. Ta-dam!

Regalik na rozsady.
Plan jest taki, że najpierw będzie to stało w domu z wysianą rozsadą. Potem będzie wędrować taras-dom-taras-dom, żeby się hartować (już widzę "radość" mojego męża), a potem wróci sobie do tunelu, a potem obok tunelu na miejscu mojego przyszłościowego mini tarasiku kawusiowego (nawet nie pytajcie o co chodzi). Ale teraz już po prostu MUSIAŁAM go rozłożyć i się nacieszyć. Nie wiem tylko jak powiedzieć Mężowi, że chętnie bym jeszcze takie dwa przygarnęła... :D

W ogóle Gwiazdorki się super u mnie spisały w tym roku. Wszystkim Was katować nie będę. Ale takie przydasie ogrodowe - o:

Już się nie mogę doczekać, żeby wykorzystać!
No i ten 6-ty stycznia skończył się pięknie. Z takimi widoczkami w ogrodzie:

Nadal kilka pąków na mojej róży New Dawn.
A potem to już zrobiło się szaro, buro i ponuro i tak trzyma cały czas. Dzisiaj to chociaż śnieg spadł, chociaż ponoć nawet do jutra nie ma się utrzymać. Mrozik jednak nocami trzyma i dokarmiamy nasze ptaszory. Codziennie pełno tego tałatajstwa na taras się zlatuje i wolne dni siedzimy i gapimy się na nie. Żrą na potęgę. Co najmniej jakby ta zima stulecia miała jeszcze przyjść ;)

Taka garstka znika zanim zdążę wrócić do domu.
Na pocieszenie w tej szarości to zrobiłam już przegląd nasion i szykuję się z zamówieniami do Vilmorina i Legutki (Żadna reklama. Po prostu mają to co potrzebuję.). Skusiłam się też na małą przesyłeczkę od Sarah Raven. Ci, co śledzą mnie na facebooku, wiedzą co i jak ;)

Wiedzą też Ci, którzy obserwują mnie na Instagramie. Tak... Ja wiem, że się zarzekałam. Że nigdy, przenigdy. Ale łatwo tak mówić, jak się nie ma srajfona :D Ale mi w pracy wcisnęli, więc mam. I tak sobie wrzucam co kilka dni jakieś zdjęcie.

Najbardziej lubiane zdjęcia w zeszłym roku.
Jakby ktoś miał chęć, to zapraszam. Nazwa profilu (tu Was zaskoczę... uwaga, uwaga...): brzezinamoja. Szok, prawda? :D

I już na sam koniec ostatnia sprawa. Bo Gardenia za pasem. Kto się wybiera? No ja oczywiście. Ale kto jeszcze?
Standardowo będzie też spotkanie blogerów (i innych twórców internetowych), ale w odświeżonej i zmienionej formule. Na Forum Promotorów Ogrodnictwa ma się dziać, ma być ciekawie i ja trzymam mocno kciuki, żeby wszystko się udało. Szczegóły znajdziecie w tutaj #FPO oraz na wydarzeniu na Facebooku.

 
Uff... Na dzisiaj to tyle. Mam nadzieję, że Was nie zamęczyłam. Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawicie jakieś słówko po sobie :)