12.12.2015

Z lekka zimowo

Chyba trzeba się pogodzić z faktem, że kolejne Święta będą bezśnieżne. Opowiadałam ostatnio Młodemu, jak zima i czas świąteczny wyglądały, gdy ja byłam w jego wieku. Nie bardzo chciał wierzyć! Każe odszukać zdjęcia na dowód...

Śnieg czy nie Adwent już na półmetku. Mikołaj już grasował - byłyście grzeczne? ;)
My w Mikołajki wybraliśmy się po raz pierwszy na rozpoczęcie Betlejem Poznańskiego (czyli jarmarku świątecznego). I chociaż biało nie było, mrozu też ani grama, to atmosfera udzieliła się wszystkim:


Wcześniej jednak zawitaliśmy na Jarmark św. Jacka u Dominikanów. Głównym powodem był żywe zwierzaki ze Stajenki. Młodego najbardziej interesowały owieczki, ale mnie zaintrygowały poniższe stworki ;)

No czyż nie mają świetnej fryzury? :)

A ten poniżej - jakie getry ma wspaniałe!


Wracając jednak na Stary Rynek w Poznaniu... Tłumy oczywiście były ogromne i ciężko było zdjęcia zrobić. Ciężko też było dopchać się do stoisk, ale z tego co rzuciłam okiem, to wiele fajnych rzeczy można by upolować (z portfelem bez dna). Kupiłam całe dwie drewniane mikro łyżeczki i garść suszonych wisienek ;)

Ku pamięci za to trzech panów P., czyli mój M., Młody i szwagier.

Przed Ratuszem oczywiście.

I mały rzut oka po drugiej stronie Rynku:

No widzicie, że tłumy...

Za to w ogrodzie cisza i spokój :)


Dobrze, że mrozik czasem lekko trzyma od rana, to czaruje ten mój skrawek ziemi.


I nawet węgiel, który jeszcze się nie wniósł do piwnicy ładnie wygląda :)


To niech już chociaż ten mrozik na Święta będzie, skro śnieg nie chce do nas zawitać.


Delikatne igiełki trochę bieli na świat położą.


A jak tam u Was z przygotowaniami? Bo u nas standardowo - największy remont przed samymi Świętami i będziemy gonić by zdążyć na ostatnią chwilę. Kolejny już raz ;) No ale za to w końcu będę mogła robić zdjęcia wnętrz. I to tak z szerszym kadrem. No dobra - zbyt szerokim w naszym małym domku się nie da, ale zawsze coś ;)

Nie dajcie się zwariować!! Ze spokojem. Boże Narodzenie przyjdzie i tak, nawet jak okna będę z lekka zakurzone ;)


3.12.2015

Ostatnie owoce

Ociepliło się cosik znów. I deszcz pada... znów. A ja już liczyłam, no jeśli nie na śnieg, to chociaż na mrozik. Ha! Powiem więcej - liczyłam na mróz. I to taki konkretny. I proszę mi się tu nie krzywić i nie lamentować - naprawdę przydałby się konkret mróz, żeby wybić wirusy i przetrzebić insekty przeróżne.

Skoro jednak jakiś taki powrót jesieni mamy, to spokojnie mogę pokazać dzisiaj jesienno/zimowe owocki z mojego ogrodu.