Ociepliło się cosik znów. I deszcz pada... znów. A ja już liczyłam, no jeśli nie na śnieg, to chociaż na mrozik. Ha! Powiem więcej - liczyłam na mróz. I to taki konkretny. I proszę mi się tu nie krzywić i nie lamentować - naprawdę przydałby się konkret mróz, żeby wybić wirusy i przetrzebić insekty przeróżne.
Skoro jednak jakiś taki powrót jesieni mamy, to spokojnie mogę pokazać dzisiaj jesienno/zimowe owocki z mojego ogrodu.
Właściwie to wszystko się jeszcze dzielnie trzyma poza tym rajskimi jabłuszkami co powyżej na zdjęciu są. Bo poniższe, z dzikiej róży, nie mają chyba zamiaru znikać. Chociaż coś je tam podgryza...
Najbardziej cieszą mnie te z borówki brusznicy. W ogóle cała ona mnie bardzo cieszy, bo ładnie się przyjęła na moim małym wrzosowisku i nawet się rozrastać zaczęła :)
To jabłuszko z poniższego zdjęcia trzymało się na drzewie najdłużej.
Chyba już o tym wspominałam, ale na wszelki wypadek powtórzę - w tym roku pierwszy raz było mi dane spróbować jabłek z tego drzewa, chociaż rośnie tu ono odkąd sięgam pamięcią! Co prawda tych jabłuszek, które nadawały się do zjedzenia nie było zbyt wiele, ale zawsze coś. Większość jednak skończyła pod drzewem a później na "gorszym" kompostowniku (Tak, tak - mam dwa. Na lepsze i gorsze odpadki ;) ).
Dzisiaj tak króciutko. Dwa, a nawet trzy kolejne posty (z czego jeden ogrodowy tylko) są prawie gotowe i nie wiem jak to zrobić, by Was nie zasypać nimi, a jednocześnie by zdążyć przed Świętami. A te już prawie za pasem przecież ;)
I tradycyjnie już - kto przegapił ostatni wpis, ten klika w poniższy obrazek :)
Nie zatraćcie się w szaleństwie przygotowań ;) Ja jestem daleko w polu i dobrze mi z tym!
Popieram - MRÓZ mile widziany !!! :)
OdpowiedzUsuńJa Przygotowania świąteczne zaczynam jutro piernikiem staropolskim; a tak poza tym to nie zamierzam się przemęczać ;)
I bardzo słusznie! A ten mróz - no gdzie on się podziewa znów??
UsuńPięknie ;) taka gałązka z czerownymi owocami bardzo by mi się przydała na ozdobę. Niestety nie łatwo taką zaleźć już, a do Twojego ogrodu za daleko :)) U mnie dziś +10 stopni, a jutro ma być +12. Ociepliło się elegancko.... choć na święta chciałabym śnieżku...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię gorąco.
Takie ocieplenie to nic dobrego. Rośliny wariują, zwierzaki też. O ludziach nawet nie wspominam ;)
UsuńJa gałązek z owocami całkiem sporo widziałam u nas w okolicy. U Was nigdzie na obrzeżach lasu się nie trafią?
Cały czas się zastanawiam, czy w tym roku pojawi się jakikolwiek śnieg (bo sam mróz to mnie jednak nie urzadza). Niby powinniśmy się już przyzwyczaić, że grudzień jest raczej mokry niż biały, ale jednak święta i śnieg to nierozłączna para.
OdpowiedzUsuńOwocki bardzo przyjemnie dodają kolorów tym szarym dniom, więc podejrewam, że ich widok bardo poprawia ci humor :)
Wierzyłam w tym roku, że śnieg jednak będzie. Niestety prognozy coraz bardziej moje nadzieje rozwiewają...
UsuńW sprawie owocków to obecnie jeden z ważnych punktów przy nowych roślinach w moim ogrodzie :)
Ha! A jestem jeszcze dalej i jeszcze mi lepiej :-) choć przyznaję (ale tylko Tobie, ciiiii) dziś przytargałam trochę mchu z lasu (czy to jest legalne) i trochę gałązek, i szyszek i niestety trochę robactwa z tą dobrocią inwentarza :-) fuj!!! u mnie już była prawdziwa biała zima przez tydzień a teraz wróciła złota jesień-piękna słoneczna. Taka sytuacja :-) fotki cudo!!!!
OdpowiedzUsuńCiii... Mech jest nielegalny. Przynajmniej u nas... U mnie ciągle tylko stroik adwentowy i nic poza tym. Nie ma warunków - remont szaleje :)
UsuńAnka u mnie już czuć święta ...ale co ja poradzę że tak lubię ten czas ;)))
OdpowiedzUsuńA co do śniegu...mrozu! ...jestem jak najbardziej na tak...moja Olka od miesiąca wyciera smarki...no ileż można!
I dobrze, że czuć! Też lubię ten czas i pewnie gdyby nie remont kuchni, to i u nas byłoby już ciut wystrojone.
UsuńW sprawie mrozu to chyba trzeba będzie jakąś petycję skręcić ;)
Uwielbiam czerwień, a te rajskie jabłuszka są przeurocze. Szkoda, że u nas w pobliżu nigdzie nie rosną:9
OdpowiedzUsuńMnie tam taka pogoda pasuje bo nie jest slisko i mogę dzieci autem do szkoły zawozić, mrozu i śniegu się boję i wtedy pewnie na nogach będziemy chodzić, ale to w sumie dla zdrowia będzie dobre.
Narobiłaś mi ochoty na książkę Sezon na cuda. Będę szukać gdzie można ją zdobyć, bo w moich księgarniach zrobiłam przegląd i jest niedostępna.
A czy można ją czytać nie znając poprzednich części?
Pozdrawiam Cię ciepło!
Iza
Ja musiałam jabłoń ozdobną wsadzić w ogrodzie, by móc się cieszyć małymi jabłuszkami. A spacerek przy ładnej, mroźnej pogodzie to przecież samo zdrowie :)
UsuńMam nadzieję, że książkę gdzieś znajdziesz. Co do reszty - odpisałam u Ciebie :)