3.12.2015

Ostatnie owoce

Ociepliło się cosik znów. I deszcz pada... znów. A ja już liczyłam, no jeśli nie na śnieg, to chociaż na mrozik. Ha! Powiem więcej - liczyłam na mróz. I to taki konkretny. I proszę mi się tu nie krzywić i nie lamentować - naprawdę przydałby się konkret mróz, żeby wybić wirusy i przetrzebić insekty przeróżne.

Skoro jednak jakiś taki powrót jesieni mamy, to spokojnie mogę pokazać dzisiaj jesienno/zimowe owocki z mojego ogrodu.



Właściwie to wszystko się jeszcze dzielnie trzyma poza tym rajskimi jabłuszkami co powyżej na zdjęciu są. Bo poniższe, z dzikiej róży, nie mają chyba zamiaru znikać. Chociaż coś je tam podgryza...


Najbardziej cieszą mnie te z borówki brusznicy. W ogóle cała ona mnie bardzo cieszy, bo ładnie się przyjęła na moim małym wrzosowisku i nawet się rozrastać zaczęła :)


To jabłuszko z poniższego zdjęcia trzymało się na drzewie najdłużej.


Chyba już o tym wspominałam, ale na wszelki wypadek powtórzę - w tym roku pierwszy raz było mi dane spróbować jabłek z tego drzewa, chociaż rośnie tu ono odkąd sięgam pamięcią! Co prawda tych jabłuszek, które nadawały się do zjedzenia nie było zbyt wiele, ale zawsze coś. Większość jednak skończyła pod drzewem a później na "gorszym" kompostowniku (Tak, tak - mam dwa. Na lepsze i gorsze odpadki ;) ).


Dzisiaj tak króciutko. Dwa, a nawet trzy kolejne posty (z czego jeden ogrodowy tylko) są prawie gotowe i nie wiem jak to zrobić, by Was nie zasypać nimi, a jednocześnie by zdążyć przed Świętami. A te już prawie za pasem przecież ;)

I tradycyjnie już - kto przegapił ostatni wpis, ten klika w poniższy obrazek :)

http://brzezinamoja.blogspot.com/2015/11/cisza-jesienna.html

Nie zatraćcie się w szaleństwie przygotowań ;) Ja jestem daleko w polu i dobrze mi z tym!


12 komentarzy:

  1. Popieram - MRÓZ mile widziany !!! :)
    Ja Przygotowania świąteczne zaczynam jutro piernikiem staropolskim; a tak poza tym to nie zamierzam się przemęczać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo słusznie! A ten mróz - no gdzie on się podziewa znów??

      Usuń
  2. Pięknie ;) taka gałązka z czerownymi owocami bardzo by mi się przydała na ozdobę. Niestety nie łatwo taką zaleźć już, a do Twojego ogrodu za daleko :)) U mnie dziś +10 stopni, a jutro ma być +12. Ociepliło się elegancko.... choć na święta chciałabym śnieżku...
    Pozdrawiam Cię gorąco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie ocieplenie to nic dobrego. Rośliny wariują, zwierzaki też. O ludziach nawet nie wspominam ;)
      Ja gałązek z owocami całkiem sporo widziałam u nas w okolicy. U Was nigdzie na obrzeżach lasu się nie trafią?

      Usuń
  3. Cały czas się zastanawiam, czy w tym roku pojawi się jakikolwiek śnieg (bo sam mróz to mnie jednak nie urzadza). Niby powinniśmy się już przyzwyczaić, że grudzień jest raczej mokry niż biały, ale jednak święta i śnieg to nierozłączna para.
    Owocki bardzo przyjemnie dodają kolorów tym szarym dniom, więc podejrewam, że ich widok bardo poprawia ci humor :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierzyłam w tym roku, że śnieg jednak będzie. Niestety prognozy coraz bardziej moje nadzieje rozwiewają...
      W sprawie owocków to obecnie jeden z ważnych punktów przy nowych roślinach w moim ogrodzie :)

      Usuń
  4. Ha! A jestem jeszcze dalej i jeszcze mi lepiej :-) choć przyznaję (ale tylko Tobie, ciiiii) dziś przytargałam trochę mchu z lasu (czy to jest legalne) i trochę gałązek, i szyszek i niestety trochę robactwa z tą dobrocią inwentarza :-) fuj!!! u mnie już była prawdziwa biała zima przez tydzień a teraz wróciła złota jesień-piękna słoneczna. Taka sytuacja :-) fotki cudo!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciii... Mech jest nielegalny. Przynajmniej u nas... U mnie ciągle tylko stroik adwentowy i nic poza tym. Nie ma warunków - remont szaleje :)

      Usuń
  5. Anka u mnie już czuć święta ...ale co ja poradzę że tak lubię ten czas ;)))
    A co do śniegu...mrozu! ...jestem jak najbardziej na tak...moja Olka od miesiąca wyciera smarki...no ileż można!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dobrze, że czuć! Też lubię ten czas i pewnie gdyby nie remont kuchni, to i u nas byłoby już ciut wystrojone.
      W sprawie mrozu to chyba trzeba będzie jakąś petycję skręcić ;)

      Usuń
  6. Uwielbiam czerwień, a te rajskie jabłuszka są przeurocze. Szkoda, że u nas w pobliżu nigdzie nie rosną:9
    Mnie tam taka pogoda pasuje bo nie jest slisko i mogę dzieci autem do szkoły zawozić, mrozu i śniegu się boję i wtedy pewnie na nogach będziemy chodzić, ale to w sumie dla zdrowia będzie dobre.
    Narobiłaś mi ochoty na książkę Sezon na cuda. Będę szukać gdzie można ją zdobyć, bo w moich księgarniach zrobiłam przegląd i jest niedostępna.
    A czy można ją czytać nie znając poprzednich części?
    Pozdrawiam Cię ciepło!
    Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja musiałam jabłoń ozdobną wsadzić w ogrodzie, by móc się cieszyć małymi jabłuszkami. A spacerek przy ładnej, mroźnej pogodzie to przecież samo zdrowie :)
      Mam nadzieję, że książkę gdzieś znajdziesz. Co do reszty - odpisałam u Ciebie :)

      Usuń

Dziękuje za Twoją wizytę i komentarz :)