Owoce ostatnio zaczęły mi lecieć z krzaczków, więc czas najwyższy było coś z nimi zrobić, zanim wszystkie dla mrówek i innych stworów opadną. Na pierwszy ogień poszły czerwone porzeczki i powstał sok.
Przepis znalazłam w necie i teraz już nie pamiętam gdzie dokładnie (przepraszam za brak źródła). Działania są banalnie proste i jedyne co trzeba zapamiętać to:
Oczywiście trzeba umyć i obrać z ogonków. Potem zważyć i wrzucić do garnka. Dodać cukier w ilości 1/3 do wagi owoców i "pyrlić" to aż porzeczki puszczą sok.
Na koniec wystarczy zlać gorące do butelek. Najlepiej przecedzone, ale ja miałam opcję lenia już ;) Postawić do góry dnem i gotowe.
Soczek wyszedł lekko słodki, w sam raz do rozrobienia z wodą. Mi z 360 gr owoców wyszły dwie buteleczki.
Przepis sprawdziłam na sobie - polecam ;)
W poprzednim poście zapraszałam do Rogalina. Kto przegapił niech kliknie na zdjęcie :)
Pożeczek już nie ma ale wczoraj dostałam kosz malin od sąsiadów, może zrobię soczek :)
OdpowiedzUsuńDzięki za podpowiedź.
Fajnie wygląda napis na cukrze :)
Oooo... Malinek to Ci zazdroszczę!
UsuńZ czerwonymi porzeczkami jako nie były mi zwykle po drodze:)) Ale ten przepis brzmi fajnie:) Pozdrowienia serdeczne!
OdpowiedzUsuńJa też za czerwonymi jakoś nie szaleję, ale szkoda, żeby się zmarnowały. A skoro przepis jest tak banalny... ;)
Usuńoj, moje zeżarli na surowo z cukrem albo z lodami;) Nawet na nalewkę nie mam w tym roku!
OdpowiedzUsuńA kolorek soku po prostu pyszny!
U mnie uchowały się owoce na krzaku, do którego nikomu nie chciało się przedzierać. Co było "pod ręką" to Młody objadł zanim dobrze dojrzały :)
UsuńWidzę że zmiana dekoracji na blogu, poczułam się jakbym weszła do odnowionego wnętrza. Bardzo ładnie :) Ach lato lato... już cię widzę po brzózka ze szklanka soku. U mnie na razie tylko dżemiki, ale w ograniczonych ilościach, bo jeszcze nie udało się zeszłorocznych skończyć.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zwróciłaś uwagę na zmiany :) Mam nadzieję, że się podobają. Ja z dżemikami jestem na zero póki co! I jakoś się nie zapowiada... Może coś z jeżyn się uda, bo chyba obrodzą pięknie :) Ściskam Cię!
UsuńTaki syrop to musi byc obledny :-) dziwne, nigdy nie pilam syropu z porzeczki, hmmmm....buzka!
OdpowiedzUsuńMi też się do tej pory jakoś nie zdarzyło :) Widocznie na wszystko musi przyjść odpowiedni czas ;) Buziaki!
UsuńHa! porzeczki rządzą !!! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
Dla mnie najlepsze są białe -pyyyyyychotka :)
UsuńJaki kolor cudny!!! Jak smakuje tak jak wygląda to zazdroszczę:)
UsuńMnie zachwyca kolor właśnie, a Młodego smak :D
UsuńJaka szkoda, że ja już przerobiłam swoje porzeczki. Robiłam sok w sokowniku. Twój wygląda rewelacyjnie:):):):)
OdpowiedzUsuńJakbym miała sokownik, to bym pewnie z niego skorzystała ;) Ale jakoś trzeba sobie radzić przecież :)
UsuńAniu przepis rewelka, a dziś jest Twój Dzień , a więc Kochana marzeń do spełniania , radości z synka i dużo miłości od M i do M, ściskam Dusia
OdpowiedzUsuńDziękuję Dusiu za pamięć i życzenia :) Ściskam również.
Usuńa ja nie obieram, wrzucam do gara z ogonkami, dosypuje cukru " na oko" i gotuję aż zrobi się brejka, wrzucam na sitko i już! kto by się bawił w szypułkowanie- podziwiam!!
OdpowiedzUsuńWiesz, ten pierwszy raz musiałam wg jakiegoś przepisu robić ;) Zresztą przy tej ilości mogłam sobie pozwolić na takie fanaberie jak obieranie z ogonków. Pewnie przy większych ilościach nie miałabym takich ambitnych działań w zanadrzu :D
Usuń