29.05.2015

Przepraszam za chłodek ;)

Niezapominatka uprzytomniła mi ostatnio, że co wezmę kilka dni wolnego w pracy, to zaraz chłodem nas pogoda atakuje. I rzeczywiście coś w tym jest! Tak więc ja bardzo przepraszam, że ostatnio dwa dni urlopiku wzięłam. Jednak teraz przez dłuższy czas wolnego nie będzie, więc ciepełko już się zbliża ;)

Oczywiście mój urlopik chciałam poświęcić w całości na ogród, co jak zawsze wyszło tyle-o-ile... Plany były całodniowe, a wykonać udało się ułamek z tego wszystkiego. Niemniej zapraszam na szybki spacerek po moich włościach :)

Ostatnio czasu brakowało mi nawet na codzienne obchody po ogrodzie, jednak udało mi się co-nieco uchwycić w kadry. Po pierwsze orliki dały czadu!


Wiem, że ostrzegałyście mnie przed pozostawieniem siewek wśród wrzosów, ale tym co już były postanowiłam dać szansę. Oczywiście nie żałuję, bo pięknie zakwitły! I to bardzo wysokie - jeszcze takich nie widziałam :) Są takie w kolorze fuksji, są różowe jak na zdjęciu, a kawałek dalej w cieniu kwitną piękne białe. Już postanowiłam, że na przyszły rok, gdy stworzę sielską rabatę (to mój nowy plan), to orliki też tam będą :D

Wspominałam jesienią, że moja mama dorwała na wyprzedaży dwie malutkie azalie po 5zł ledwo. Długo nie dawały znaków życia i już myślałam, że szlag je trafił. Jednak całkiem niedawno śmiało puściły nowe listeczki i może w przyszłym roku nawet zakwitną?? :)


Tulipany oczywiście już prawie wszystkie przekwitły. Po tych czerwonych nawet wspomnienia już nie ma. Dużo później zakwitły jednak żółte, które zastałam już przy naszej przeprowadzce. W zeszłym roku jednak nie pokazały ani kwiatuszka i myślałam, że trzeba będzie wykopać i znaleźć im nowe miejsce. Ale w tym roku pokazały, co jeszcze potrafią :)

Bardzo spodobało mi się wybarwienie ich płatków :)

Z ozdobnych "spraw", to lada momencik rozwinie się mój jedyny czosnek ozdobny :)

Przydałoby się mu jednak jakieś towarzystwo, bo taki samotny jak palec jakoś tak traci na atrakcyjności...

Za to maki same dla siebie są idealną kompanią. Moje wieloletnie pąki mają nabrzmiałe i lada chwila wybuchną. Zresztą dwa pierwsze kwiaty już strzeliły!

Przy okazji zamieszczam ogłoszenie parafialne, o którym kilka osób już wie - jeżeli macie chętkę na te maki, to jesienią będę zbierać makówki pełne nasion. Z radością przekażę je dalej w świat (Qrko - Ciebie mam już zapisaną :) ).

Przejdźmy teraz do bardziej przyziemnych spraw, czyli przyszłościowej wyżerki ;) Brzoskwinia zawiązała mnóstwo owoców:

Na pewno wiele z nich opadanie, ale może jakiś mały dżemik uda się sklecić? bo na dorodne owoce do bezpośredniej konsumpcji to ja tutaj nie liczę ;)

Warzywnik również szaleje i oficjalnie, pełnym głosem obwieszczam wielką pochwałę grządek wzniesionych! Na tym moim piachu nic jeszcze tak dobrze nie rosło! Po pierwsze grządka nr 1:

Od lewej: pan Bób, pan Groszek, pan Koperek i pani Sałata :)

Panowie Groszek i Bób wraz z kwiatami ;)


Grządka nr 2:
Na pierwszy rzut oka wybija się oczywiście rzodkiewka. Pierwszy raz normalnych i właściwych rozmiarów w mojej uprawie ;) W narożnikach przyczaił się lubczyk i szałwia. Poza tym zaznaczają się rządki marchewki i natki. Dość nieśmiało majeranek. Do towarzystwa powędrował już szpinak nowozelandzki z rozsady, a jeszcze dziś (jak się uda) dołączy kilka pomidorków koktajlowych.

Grządki nr 3 niestety nie uchwyciłam jeszcze na zdjęciu. Wierzcie mi więc na słowo, że pięknie rosną tam buraczki z rozsady, osłonięte przed żarłocznymi robalami. Na grządce nr 4 zawitają natomiast w ten weekend rozsady kapustnych (miały już dawno, ale wiecie jak jest...). Gotowy jest też wał na przyjęcie cukinii i dyni. Na tą ostatnią grupę przydałoby mi się więcej miejsca szczerze mówiąc. Przewiduję pewne trudności ;)

Przeprowadziłam też ostatnio pierwsze poważne zbiory, z których to powstała sałata do obiadu :D

Miłośnik zieleniny wszelakiej - czyli Młody - wyściskał mnie za to po obiedzie jakby nie wiadomo jakie rarytasy na stół wjechały ;)

Muszę się Wam też pochwalić, że w końcu Młody ma swój własny pokój :D Trochę się chłopak naczekał, ale w końcu wraz całym swoim majdanem zajął własne cztery kąty. Od dwóch nocy śpi tam również i nie ma z tym najmniejszych problemów. To raczej ja go mam i budzę się co chwilę nie słysząc jego oddechu w pobliżu :D Jeśli mi pozwoli, to pokaże Wam jego królestwo wkrótce - bo przecież należy się pochwała dla mojego M., który sam zrobił tam wszyściuteńko! Zresztą i inne rzeczy tworzy M. ostatnio i jak już skończy to chyba cały post mu poświęcę ;)

Ja natomiast, odzyskawszy trochę naszego głównego pokoju, zamówiłam sobie na prezent urodzinowy kilka cudeniek od Ewy. Dzisiaj pokażę Wam śliczne lniane poszewki na poduchy, ze wzorem przeze mnie wybranym :)

Len ma idealny kolor i zagniotki ;) Nie mogę się napatrzeć!

Zamówiłam jeszcze bieżnik na stół i w prezencie dostałam drewnianego konika, ale to następnym razem już. Również w następnym poście wyjaśnię zagadkę prezentu od mamy, bo nie uchwyciłam go jeszcze na zdjęciu - sorki ;)

Trzymajmy teraz kciuki za ciepełko i siły wielkie dla ogrodniczych dusz ;)


33 komentarze:

  1. ja mam ochote zrobić u siebie moze z dwie takie wzniesione-mini.....w skrzynkach po jabłkach:)))bo u mnie żadne warzywka też normalnie nie rosną:((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie miałabym szans na żadne korzeniowe bez tych skrzyń. Reszta też rosła tyle o ile. Kompletna odmiana z takimi skrzyniami ;)

      Usuń
  2. no u Ciebie to warzywnik jak należy, aż miło popatrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mój pierwszy właściwie i rzeczywiście jestem z niego bardzo dumna :)

      Usuń
  3. Takie zbiory na salate to prawdziwy rarytas, czesto mi brakuje takiego warzywniaka ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie te skarby dadzą radę nawet w donicach, więc nic straconego :)

      Usuń
  4. Pięknie już u Ciebie zakwitły! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy jeden kwiatuszek cieszy :) Mam nadzieję, że z roku na rok będzie ich coraz więcej!

      Usuń
  5. No proszę życzenia szybko się spełniły, bo piękny busz się zaczyna robić. Cudne te twoje grządki i takie równiutkie. Jak na nie patrzę dochodzę do wniosku, że u mnie nic nie rośnie. Może teraz jak ciepełko wróciło coś wreszcie ruszy. Ale lubczyk polecałabym ci gdzieś przesadzić, najlepiej pod płot, bo po 2 latach robi się ogromniasty. U mnie ma już dobrze ponad metr i zacienia wszystko, co znalazło się w jego pobliżu. Jeśli uda ci się zebrać nasiona z tych orlików, to please please please... bo właśnie w takim kolorze ostatnio się zakochałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to u Ciebie nic nie rośnie?! U Ciebie nawet truskawki między kostką wyrastają :D A co lubczyk potrafi to ja wiem... Ten jednak musi najpierw dojść do siebie, a potem może się przeprowadzić. Strategicznie posadziłam go póki co w północno-wschodnim narożniku ;)
      Z orlikami oczywiście postaram się dla Ciebie :) Tylko czy one te same kolory będą miały? Nie znam się, a ponieważ u mnie tyle kolorów się pojawiło, to jestem lekko skołowana ;)

      Usuń
  6. A u mnie wschodzi pietruszka w starym przetaku i rzodkiewy tamże - ale nie dotrwają, bo zrywam takie pitulinki i zjadam na kanapkach - barbarzyństwo, co nie?
    Pięęękne masz te grzędy -też sobie zrobię, ale dopiero w następnym roku, bo w tym jestem już wkręcona w budowlankę;) - jak zawsze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z grzędami najwięcej roboty, żeby ziemią wypełnić. Cała reszta myk-cyk. Jeszcze jak Ty masz takie zdolne ręce, to sama sobie sklecisz eleganckie :D A czy barbarzyństwo to ja nie wiem - ważne, że smakuje ;)

      Usuń
  7. Cudne grzędy, i piękne zbiory się szykują:) Maki cudne, kiedyś mi rosły nad wodą, ale musiałam niechcący rozsiane siewki przeorać, bo już nie mam:) i u mnie już robi się pomału ciasno w warzywniku, też nie wiem za co się chwycić, w co ręce włożyć...:czas to najbardziej deficytowe dobro jakie...go nie mam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czas? A co to jest czas? Chyba jakieś zimowe zjawisko... ewentualnie ;) Maki u mnie już strzeliły prawie wszystkie - muszę je jutro w zdjęciach zatrzymać. A warzywnik chyba wypełni mi się maksymalnie w ten weekend. Awaryjnie mam kupione wiadra budowlane z LM (taniej niż duże donice) i będę w nich hodować bakłażany :D

      Usuń
  8. Cudny ten Twój Warzywnik! W przyszłym roku będą u nas zioła i sałata w skrzynkach po owocach:) A orliki cudne! I maki! W ogóle wszystkie kwiaty są cudne i żadna zima nie umywa się do wiosenno - letnich miesięcy:) Bardzo chętnie pooglądam pokój Młodzieńca:)) Poduchy lniane fajne, bardzo takie lubię:) Pozdrowienia i słonecznego i ciepłego tygodnia Aniu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zioła i sałata to podstawa! A w skrzynkach i donicach można duuuuużo więcej uprawiać ;) Pokój Młodego pokażę na pewno - w końcu to pierwsze pomieszczenie, którego nie muszę się wstydzić :D

      Usuń
  9. Aniu kiedy ty obrabiasz ten ogród???? podziwiam, a za miłe słowa dziekuję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewuś, ja go właśnie nie obrabiam. W większości wygląda jak zarośnięta i zapuszczona dżungla. Po prostu Was nie straszę tymi widokami i wydawać by się mogło, że pięknie jest :D

      Usuń
  10. Przyłączam się do pochwały grządek podwyższonych ! Pikne :) Majeranku nigdy nie udało mi się wyhodować z nasion więc - gratuluję ! :)
    I kurcze, wykończysz mnie tym "prezentem od twojej Mamy" ! ;) czekam niecierpliwie kolejnego posta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Majeranek tak jak wykiełkował, tak się poddał póki co. W sumie nie wiem co mu nie pasuje ;) A prezent pokażę na pewno w następnym poście, chociaż nie w pełnej krasie, bo ciągle czasu brak :D

      Usuń
  11. To jestem po wrażeniem Twojego warzywnika. Mój pan Groszek musi się skryć:)Azalie ładnie kwitną, ale krótko. W ten sam sposób kupiłam clematis i jeszcze mąż go skosił, ale w tym roku pokazał, co potrafi (clematis, bo mąż już się sprawami ogrodu nie zajmuje:))
    pozdrawiam
    lena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jestem pod wrażeniem swojego warzywnika :D Mój mąż generalnie też do prac ogrodowych jest wysyłany tylko pod ścisłym nadzorem ;)

      Usuń
  12. własna świeża zieleninka prosto zerwana z ogródka - rarytas w dzisiejszych czasach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dla tego rarytasu nie poddaję się w działaniu, nawet jeśli coś mi nie wyrośnie tak jakbym oczekiwała ;)

      Usuń
  13. Witaj)))
    Masz böb!!!!!-uwielbiam go a tutaj go nie ma....(((((
    Orliki...piekne,mam w granacie -moge Ci podeslac siewki,ale uwazaj-sieje sie jak chwast!!
    U mnie sa wszedzie,mimo to kocham je!!
    Toje warzywniaki-zapieraja dech w piersiach-idealne!!!! Moj zielnik to pryszcz!!!!
    Pozdrawiam i zycze milego dnia))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie orliki tylko w kilku wybranych miejscach sobie rosną - reszta terenu im nie odpowiada. Kolory mam u siebie przeróżne, ale być może skuszę się na granat. Jednak najpierw muszę ogarną trochę chaos rabatowo-bylinowy :) A Twój zielnik jest przecież wspaniały. I praktyczny i ozdobny, wysoki, że schylać się nie trzeba... Same plusy :)

      Usuń
  14. Twój warzywnik zachwycił mnie absolutnie. Ja nie posiadam nawet skrawka grządki, więc tym bardziej zachwyca mnie fakt przyrządzania obiadowej sałaty z własnej zieleniny;-)
    Orliki piękne, też je bardzo lubię.
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja mama hoduje sałatę na balkonie, więc wszystko jest możliwe. Do tego donice z pomidorkami koktajlowymi, trochę ziółek i sałatka gotowa bez skrawka grządki :) A orlikami zachwyciłam się dopiero w tym sezonie, kiedy pierwszy raz zobaczyłam je na żywo w pełnej krasie :)

      Usuń
  15. Masz dużo pięknych kwiatów, czekam aż rozkwitnie reszta, pamiętam posta z paczuszkami nasion, wydawało mi sie, że obrabowałaś sklep ogrodniczy :) teraz widzę, że wszystko u Ciebie pięknie rośnie i masz dorodne okazy. Twój post mi przypomniał o drzewku brzoskwiniowm, muszę to sobie gdzieś zapisać, byc może uda mi się miec kawałek ziemi dla siebie a od dziecka marzyłam żeby mieć brzoskwinkę ale ostatnio mi sie jakoś tak zapomniało :(

    Co do poduszek to widziałam je u Ewy jeszcze przed wysyłką, są rewelacyjne. Bardzo bym sobie zażyczyła żebyś nam pokazała swój odzyskany pokój w szerszym kadrze :) tak więc będę sobie cierpliwie czekała.

    całuję, Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak się rozpisałam a i tak zapomniałam napisać, że znajomy mi mówił, że azalię na zimę należy czymś osłonić bo są wrazliwe na mróz.

      Usuń
    2. Azalia jak przetrwałą najgorsze, to teraz już chyba da radę ;) A nasion też mi się wydawało sporo, a jednak jakoś "zeszło". Chociaż z ogórkami się nie wyrobiłam znowu. Niemożna mieć przecież wszystkiego ;)

      Usuń
  16. A moja brzoskwinka jeszcze mała i owoców nie ma :(. Warzywnik wzorowy i ile radości daje :) Serdeczności ślę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Twoją brzoskwinkę przyjdzie jeszcze czas. Tak samo jak na moją jabłonkę i morelę :) A radości wiele, chociaż i tak chciałabym więcej i więcej (w tym więcej czasu też ;) )

      Usuń

Dziękuje za Twoją wizytę i komentarz :)