Komu jeszcze styczeń śmignął tak szybko jak mi? Jakiś śnieg, jakiś mróz i nagle trzy tygodnie za nami. Dość podejrzana sprawa. Tym bardziej, że tyle planów miałam na ten czas i dosłownie NIC z nich nie zrealizowałam.
Oczywiście to nie tak, że nic się nie działo! O nie, nie nie... Atrakcji sporo i zmian plus zdarzenia losowe. Dzisiaj mam więc dla Was kilka ujęć z tego okresu. Zima w Brzezinie w okolicy Trzech Króli była jak malowana. Oczywiście natychmiast zaczął się ruch w karmniku :)
Niestety nie udało mi się uchwycić największego tłoku, bo te ptaki cwaniaki są - nawet jak robię przez okno zdjęcie (stąd taka jakość), to idealnie wiedzą, kiedy spust migawki naciskam ;)
Mają też drugi karmnik - upcyklingowy z butelki.
Wystarczy wyciąć otwór, zawiesić, nasypać na dno ziarenek. Preferowany u mnie przez sikorki. A obok wisi słoninka, żeby jakiś "konkret" też był ;) W ogrodzie jest też trzecia wersja karmnika, dla większych ptaszydeł - zwykły talerzyk zakleszczony między konarami. Te łobuzy dostają to, czego z gotowej mieszanki nasion nie zjedzą maluchy. W tym roku są to ziarna grochu. Za to w zeszłym nie podchodziły im w ogóle zboża. Czy ktoś potrafi mi to wyjaśnić?
No ale ptaki ptakami, karmniki karmnikami, a my urządziliśmy z sąsiadami mały kulig i zjeżdżanie z wielkiej górki.
Taki "stok" całkiem niedaleko Brzeziny mamy, ale pierwszy raz od czasu przeprowadzki mieliśmy okazję go wypróbować. Jedzie się super i długo, ale... potem trzeba podejść pod górkę :D
Ja też tam byłam gdyby ktoś wątpił!
I zjeżdżałam :D
Niezłe widoki były też nad rzeką. Wybrałam się jednego dnia pracy...
Tutaj jeszcze Warty trochę widać jak płynie mozolnie. Ale już tutaj...
Zmrożone równo. Tzn. tak nie do końca równo, bo rzecz na rzece się działa. Chyba pierwszy raz w życiu takie coś widziałam ;)
I jeszcze drzewa na drugim brzegu:
Szkoda, że zdjęcie nie oddaje jak pięknie to wszystko wyglądało. Wierzę jednak w Waszą wyobraźnię. Te powyginane konary, przyprószone śniegiem...
Za to dzisiaj w Brzezinie plucha na całego. Szaro, buro, mokro, ponuro i infekcja jakaś Młodego opuścić nie chce :/ Jedynie ruch w karmniku pozostaje bez zmian - pamiętajcie, że nawet jak odwilż chwilowa przyszła, to nie można przerywać dokarmiania. Łobuzy już się przyzwyczaiły, a są zbyt słabe, by szukać teraz innych miejsc z wyżerką.
A w kolejnych postach będzie o zmianach jakie ostatnio w naszej Brzezinie się podziały. No i pochwalę się jaką zajeb... koronę zrobiłam dla Młodego na Jasełka (był trzecim królem)! Swoją drogą chyba na tych Jasełkach właśnie ta infekcja się przyplątała. Ech... No nic to. lepiej skończę zanim zacznę biadolić ;)
Uściski.
Niestety nie udało mi się uchwycić największego tłoku, bo te ptaki cwaniaki są - nawet jak robię przez okno zdjęcie (stąd taka jakość), to idealnie wiedzą, kiedy spust migawki naciskam ;)
Mają też drugi karmnik - upcyklingowy z butelki.
Wystarczy wyciąć otwór, zawiesić, nasypać na dno ziarenek. Preferowany u mnie przez sikorki. A obok wisi słoninka, żeby jakiś "konkret" też był ;) W ogrodzie jest też trzecia wersja karmnika, dla większych ptaszydeł - zwykły talerzyk zakleszczony między konarami. Te łobuzy dostają to, czego z gotowej mieszanki nasion nie zjedzą maluchy. W tym roku są to ziarna grochu. Za to w zeszłym nie podchodziły im w ogóle zboża. Czy ktoś potrafi mi to wyjaśnić?
No ale ptaki ptakami, karmniki karmnikami, a my urządziliśmy z sąsiadami mały kulig i zjeżdżanie z wielkiej górki.
Taki "stok" całkiem niedaleko Brzeziny mamy, ale pierwszy raz od czasu przeprowadzki mieliśmy okazję go wypróbować. Jedzie się super i długo, ale... potem trzeba podejść pod górkę :D
Ja też tam byłam gdyby ktoś wątpił!
I zjeżdżałam :D
Niezłe widoki były też nad rzeką. Wybrałam się jednego dnia pracy...
Tutaj jeszcze Warty trochę widać jak płynie mozolnie. Ale już tutaj...
Zmrożone równo. Tzn. tak nie do końca równo, bo rzecz na rzece się działa. Chyba pierwszy raz w życiu takie coś widziałam ;)
I jeszcze drzewa na drugim brzegu:
Szkoda, że zdjęcie nie oddaje jak pięknie to wszystko wyglądało. Wierzę jednak w Waszą wyobraźnię. Te powyginane konary, przyprószone śniegiem...
Za to dzisiaj w Brzezinie plucha na całego. Szaro, buro, mokro, ponuro i infekcja jakaś Młodego opuścić nie chce :/ Jedynie ruch w karmniku pozostaje bez zmian - pamiętajcie, że nawet jak odwilż chwilowa przyszła, to nie można przerywać dokarmiania. Łobuzy już się przyzwyczaiły, a są zbyt słabe, by szukać teraz innych miejsc z wyżerką.
A w kolejnych postach będzie o zmianach jakie ostatnio w naszej Brzezinie się podziały. No i pochwalę się jaką zajeb... koronę zrobiłam dla Młodego na Jasełka (był trzecim królem)! Swoją drogą chyba na tych Jasełkach właśnie ta infekcja się przyplątała. Ech... No nic to. lepiej skończę zanim zacznę biadolić ;)
Uściski.
Kochana, taką zimą to mnie do zazdrości doprowadzasz! U mnie ledwo coś tam białego się pojawiło, to zaraz zaczęło topnieć... Nadal trwa więc "przedwiośnie", jak dalej tak będzie, to naprawdę nabawię się jakiejś depresji...
OdpowiedzUsuńMój Joshua też był jednym z trzech króli, pięć godzin na dworze w najgorszy mróz doprawiły go na tyle, że cały czas dychszy i końca temu nie widać...
U nas Jasełka na szczęście (?) w sali były. Ale było to połączone z obchodami Dnia Babci i Dziadka. Ludzi sporo, pomieszczenie zamknięte, sporo osób z kaszlem, katarem i czym tam jeszcze. Fruwała ta cała zaraza dookoła i efekt jest - Młody od wczoraj ma antybiotyku, mnie drapie ciągle w gardle, M. kaszle...
UsuńA w ogrodzie odwilż pełną gębą i tor przeszkód w postaci kałuż i błotka w drodze do furtki ;)
Ale się u Was dzieje:)) Piękne zdjęcia! Szkoda, że już odwilż i na razie Zimy nie będzie... Dobrego tygodnia Aniu!
OdpowiedzUsuńNiestety odwilż pokazała mi dzisiaj od rana ile jeszcze w ogrodzie jest do ogarnięcia przed wiosną!
UsuńPiękna Wasza zima
OdpowiedzUsuńByło rzeczywiście pięknie. Teraz roztopy w ogrodzie i już tak atrakcyjnie nie jest :)
UsuńMieliście tyle śniegu, co my:)Tylko my nie zdążyliśmy wyjść. Całe ferie w domu, niestety.
OdpowiedzUsuńTen śnieg to jeszcze przed feriami był. Teraz u nas wielkie roztopy. A ferie też w domu - Młody z infekcją idealnie w ferie się wstrzelił ;)
UsuńAnia, natura przez te wszystkie anomalia wariuje .U mnie w karmniku zboża , siemię nieruszone ...jedynie jest popyt na dynie i słonecznik. Przyznaj jednak że fajnie podpatruje się ptaki siedząc w ciepłym domciu ;)
OdpowiedzUsuńŚniegiem się nie nacieszyliśmy, wtedy gdy był największy- przymusowy areszt domowy.
p.s. Koronę pokarz koniecznie ;)
U nas całe ferie Młody przesiedział w domu. Co prawda śniegu już nie było, ale nawet na spacer nie można było się wyrwać :/
UsuńJak ja Ci zazdroszczę tego kuligu!!! Już tak długo nie byłam na żadnym :(
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, ANia
To był pierwszy w życiu w jakim uczestniczyłam! :)
UsuńPięknie tam u Was i dość dużo śniegu było a teraz pewnie szykujesz sie do parapetowych siewów :)
OdpowiedzUsuńOstatnie nasionka dzisiaj zamawiam przez internet, bo nie wszystko udało mi się kupić w tradycyjny sposób. Siewy powolutku planuję, ale na dobre wystartuję po Gardenii dopiero.
UsuńTyle śniegu, to ja w mojej okolicy jeszcze tej zimy nie widziałam :) Aż zadroszczę tej górki :) Mam nadzieję, że infekcje już zażegnane. Dużo zdrowia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Niestety infekcja przeszła z jednej w drugą, ale co zrobić - taki czas.
UsuńA śnieg to chyba nad Młodym się ulitował, bo ostatnie lata takie słabiutkie były ;)
widać, że zimowa aura dostarczyła wam mnóstwo radości
OdpowiedzUsuńjak to mówią - jest śnieg, jest zabawa :)
Chyba pierwszy taki śnieg odkąd tu mieszkamy. No i w końcu mogliśy wypróbować okoliczne góry i górki ;)
UsuńPiękna zima u Was była Aniu i te widoki !
OdpowiedzUsuńkulig rodzinny to fajna sprawa, gdy dzieci były małe szaleliśmy aż miło, teraz mówią, że nie wypada :(