Znowu wpadam dosłownie na momencik. Jak to mówią - lepszy rydz niż nic. I chyba tak zostanie póki co, czyli szybkie i krótkie migawki z tego co u mnie :)
Najpierw mała retrospekcja, czyli nasz weekend w Łagowie. Te co czytają już mnie jakiś czas wiedzą, że z Połówkiem na motocyklu czasem się przemieszczamy. Rok temu pisałam również o naszym pierwszym wyjeździe do Łagowa. W tym roku oczywiście też byliśmy, ale czas bardziej rekreacyjnie nam upływał niż przy zapachu palonej gumy ;) Rowerek wodny, jeziorko i te sprawy. Ale załapaliśmy się też na koncerty organizowane na zlocie. Wśród nich zespół Pawła Małaszyńskiego. Jako że z mężem mieliśmy już dobre piwne humorki, to władowaliśmy się na backstage na fotki :D
Oto więc ja i wspomniany Małaszyński :)
I jeszcze jedno :D
Będąc w Łagowie musiałam (po prostu MUSIAŁAM) odwiedzić przemiłą Ilę i jej Zapach Rumianku. Wiele z Was na pewno odwiedza Ilę na jej blogu Moja Przystań. Nasze spotkanie było krótkie, ale mam nadzieję, że nadrobimy to w sierpniu - wybieramy się do Łagowa na spokojnie na weekend z Młodym.
Mam nadzieję, że Ila się nie pogniewa, ale to właśnie my (a w lustrze Pan Mąż pstryka fotkę)
No i sprawa ostatnia. Bo nie wiem czy wiecie, ale ja to jestem zachłanna ;) Chciałabym mieć wszystko w swoim ogrodzie - i piękne kwiaty, i wypasiony warzywnik, i sadu troszkę, i lasu kawałek. Po co lasu? No jak to - po własne grzybki. Póki co na dobry początek mam własną hodowlę pieczarek. Malutką, w kartoniku. Może niektóre z Was widziały takie do kupienia. Moje akurat z Tesco. Trochę wątpiłam czy dadzą radę, ale proszę - brązowe pieczareczki zbiór pierwszy
Trochę stoją na dworze, potem w piwnicy i voila. Sprzedają też kanie... Muszę wypróbować :D
To tyle na dziś. Za dwie godzinki wsiadamy na moto z Połówkiem i zasuwamy odwiedzić Młodego i moją mamę nad morzem. Tym to dobrze! Plażują na całego.
Ściskam cieplutko. I dziękuję Wam za komentarze - to zawsze miły dreszczyk jak pojawia się nowy pod postem :)
No to chadzamy tymi samymi ścieżkami. Pieczarki super :)
OdpowiedzUsuńŁagowskimi czy ramię w ramię z Małaszyńskim? ;)
UsuńAle szok z tymi pieczarkami. Pozdrawiam ♡ ♥ ☆ powodzenia
OdpowiedzUsuńNaprawdę fajna sprawa z takimi pieczarkami. A po zużyciu ziemię można rozsypać w ogrodzie, bo baaardzo bogata :)
UsuńNo Aniu zdjecie z taką gwiazdą:)))
OdpowiedzUsuńWszystko dzięki lekko wstawionemu mężowi ;) :D
UsuńAle ci fajne te pieczareczki urosły. Nie słyszałam jeszcze o hodowli w kartoniku, więc tym bardziej gratulacje. Ależ Wam zazdroszczę tej wyprawy w stronę morza. A jeszcze na motorze... Rozmarzyłam się :)
OdpowiedzUsuńZa pieczarkami (i kaniami) rozglądaj się w Tesco jeśli będziesz. W dziale warzywnym te kartony niepozorne stały!
UsuńWyprawa na moto była bardzo udana (moja pierwsza długa trasa na nowym), tylko tyłek zdrętwiały ;)
połówek nie zazdrosny??? Małach jak wino...:-P to drugie zdjęcie extra!
OdpowiedzUsuńPołówek sam mnie zaciągnął na backstage :D Małach taaaaak... Chociaż rock&roll (i piwko) chyba mu nie służy :D
UsuńSuper wyglądasz , co tam Małach przy Tobie , ściskam Dusia [ jazdy na motorze zazdroszczę]
OdpowiedzUsuńNo to się zarumieniłam po czubek głowy i mały palec nogi ;) Ściskam również
UsuńAniu wczoraj miałaś swoje święto , Wszystkiego dobrego kochana , ściskam Dusia
OdpowiedzUsuńDzięki Dusiu :) A Ty może jak moja babcia w październiku? Mi zresztą na drugie też Danuta ;)
UsuńPiekne zdjecia-milo Cie zobaczyc.
OdpowiedzUsuńA co pieczarek - jestes WIELKA!!!!
Pozdrawiam))
Te pieczarki tak same! Ja im tylko wilgoć sprawdzałam.
UsuńCo do zdjęć to ja siebie oglądać nie lubię, no ale Małacha i Ilę musiałam pokazać przecież :)
Aniu powtórzę się ,jesteś śliczna :):)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Wam wyprawy , ale ,jesteście młodzi więc korzystajcie ile tylko wlezie!!! należy się Wam chwila wytchnienia :)
Zyczę bardzo udanego wypadu i duuuzej hodowli pieczarek
Oj tam śliczna od razu. Ale nie straszę po nocach a to najważniejsze ;)
UsuńWyprawa udana i tego nam było trzeba, żeby się oderwać. Paskudnie powiem, że chwila wytchnienia od Młodego to też było coś!
Hodowla niestety doznała uszczerbku ze strony Małża, ale co zjedliśmy to nasze!
No to dni pełne wrażeń... Cudny czas, troszkę zazdroszczę...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
m.
Dla mnie to już mgliste wspomnienie. Teraz jesień ciągnie mnie w góry, tylko gdzie ten czas i pieniądze? :)
UsuńCo prawda Łagów znam , ale takich ,,atrakcji ,, nie uświadczyłam ;)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam obie dziewczyny ze zdjęcia ;)
Małąch w tym roku to taka kropeczka nad "i" była w Łagowie. Niby głupota, bo jakoś nie kręcą mnie "gwiazdy" wszelakie, a ile radości :D
Usuńna wariata jest najlepiej,gdybyś zaczęła się zastanawiać,plusy,minusy,itp.nie byłoby takich wyjazdów.korzystacie widzę na całego,kiedy nie ma Młodego;-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
lena
Staraliśmy się ile dało radę. Niestety plan remontowy na ten czas poległ totalnie w gruzach. Łagów to punkt obowiązkowy w kalendarzu już.
UsuńNo takie fotki, to ja rozumiem. Kiedy to ja tak na wariata jeździłam... Serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNa wariata i spontanicznie najlepiej. Szkoda, że tak rzadko się to udaje...
Usuńale te pieczary fajne:)))
OdpowiedzUsuńI smaczne bardzo!
Usuń;-) Mówiłem Adze, że chcę mieć grzyby w ogródku... ale trudno je będzie pomieścić wśród tych wszystkich kwiatków...
OdpowiedzUsuńJak pozbędziecie się trawnika, to i na grzyby się miejsce znajdzie ;)
Usuńfajne te zdjęcia ....kurcze chyba w ramke musisz je oprawić;-)))))))))))))pozdrawiam cieplutko!!
OdpowiedzUsuńZ tym oprawianiem w ramki to u mnie słaaaaaaaabiutko. Blog musi wystarczyć ;)
UsuńMelduję się wielkopolsko tu i tam;) A pieczarki świetne i bez wybielacza;)))))
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Kret zawitał do mnie :) Pieczarki to chyba nawet brązowe były. Bez wybielacza zdecydowanie!
UsuńW pełni się zgadzam :)
OdpowiedzUsuń