3.07.2014

Brak słów ;)

Miesiąc. Ponad miesiąc minął od ostatniego wpisu. Kiedy to minęło?? Czerwiec po prostu przeciekł mi przez palce. Chyba razem z tymi niekończącymi się deszczami ;) Ale tak prawdę mówiąc to niewiele się działo - stara bieda. Czyli co?

Młody znowu chorował. Teraz już jednak osiągnął apogeum chyba! Świństwo wlazło mu na zatoki, z nosa nie powiem Wam ile i co leciało. Oczy ropiały i się sklejały powieki. Na koniec przytkało mu uszy i ciche dźwięki w ogóle nie docierały do niego. I chociaż tych wszelakich atrakcji o dziwo szybko się pozbyliśmy, to wizyta u laryngologa była nieodwołalna. I co? Trzeci migdał przez ten cały rok tak dostał w dupę, że ewidentnie do wywalenia. Suuuuper... Zabieg mamy w najbliższy wtorek. Oczywiście prywatnie, bo oczekiwanie na szpital to ponad rok. Poza tym procedura zabiegu szpitalnego jest tak kretyńska - intubacja! Kiedyś na głupim jasiu się robiło i było dobrze, a teraz... Zdecydowanie lepiej zapłacić, szybka narkoza na 15 minut i po krzyku. I ile mniej stresu dla dziecka. Na szczęście bratanek przetarł już szlak na początku maja, więc wiemy co i jak ;)

Poza atrakcjami chorobowymi (u mnie jakieś świństwo na gardle a Połówek angina) patrzę tylko jak mi ogród zarasta. Pogoda chce mnie wkurzyć na dobre chyba - jak mam wolne to pada, jak siedzę w pracy to zazwyczaj słońce. Też tak macie, czy tylko ja taka pechowa jestem? Zostały mi w ogrodzie dosłownie oazy miejsc, gdzie coś fajnego się dzieje. Dużo zdjęć i minimum tekstu:

Nasza jagoda kamczacka - malutkie krzaczki, a jakie dzielne! Pierwsze owoce, dużo szybciej niż cała reszta. Naprawdę polecam do każdego ogrodu chyba, bo to roślinka pionierska. Oczywiście Młody ogołocił krzaczki zanim się obejrzałam...

Bób mimo ataku mszyc kwitł całkiem nieźle.

Nawet coś zawiązał, więc uwaga na przyszły rok - wysiać duuużo więcej :)

Buraczki (w tym moje eksperymentalne) radziły sobie dobrze...

... do czasu :(
Przyszły jakieś pluskwy i mi obżarły!

Dobrze, że chociaż ziemniaczki dają radę

Oczywiście najlepiej te z "odpadków" na kompostowniku :D

Nie zapeszając pomidorki też bardziej niż ok :)

Owoce śliczne związały!

Ku mojej ogromnej radości na moim małym wrzosowisku kwitnie żurawina (chociaż tylko jedna)

Skromne kwiatuszki, ale urocze

Z ozdobnymi raczej słabo u mnie. Powiedziałabym, że symbolicznie ;)
Czosnki "aż" dwa :) Wyprzedażowe z LM.

Plama koloru przy wejściu do domu

Róża z historią, która chyba jest niezniszczalna

Piwonii sztuk 3 z liczbą kwiatów 0
Po lewej moje, po prawej z ogrodu botanicznego w Poznaniu - też chcę kiedyś takie! Pachniały obłędnie!

Przy okazji wyprawy do botanika kupiłam z mamą kilka fajnych roślinek (ciekawy wybór i przystępne ceny). Dzisiaj przedstawiam moją jeżynę pachnącą.

Obecnie w ogrodzie nastał czas malinowy

Jabłuszka na papierówce coraz większe i wyraźnie się cieszy drzewko z odzyskanego światła i swobody

Roboty ciągle masa i już częściowo się poddałam. Nie dam rady ogarnąć pracy, domu, ogrodu i jeszcze zabiegu. Przydałoby się podładować baterie, ale aktualnie na mój jedyny planowany wypad do Łagowa na zlot zapowiadają pogodę gorzej niż złą :(

Mając tyle na głowie ostatnio na pocieszajkę zamówiłam sobie prezenciki u Ewy z Shabby Shop. Możecie u niej zobaczyć jakie cuda mi wyczarowała - ja jeszcze nie miałam czasu obfocić, a poza tym nie zrobię tak ładnych zdjęć jak Ona :) Jednak w piątek po pracy super zobaczyć taką paczuszkę

Jak więc same widzicie miesiąc "bez szału". Może niebawem będzie lepiej?

A na koniec wielkie podziękowania. Dla Was. Za to, że chciało Wam się kliknąć na mojego "pracowniczego" bloga. Rozkręca się to jakoś i bardzo mnie to cieszy. Oczywiście nadal zapraszam (www.centrumekoinfo.blogspot.com) zwłaszcza Wielkopolanki :) W końcu Puszczykowo było kiedyś bardzo znanym letniskiem, a i teraz mamy czym się pochwalić :)

Witam nowe kobitki - obserwatorki. Bardzo mi miło, że chcecie mnie podglądać :)

30 komentarzy:

  1. Własne owoce....marzenie powraca ):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owoce na szczęście radzą sobie bez mojego udziału. Gorzej z warzywami ;)

      Usuń
  2. Oj, rzeczywiście się działo... i mnie doświadczyło.
    Pocieszmy się, że teraz musi być tylko lepiej!
    Życzę dziecięciu nieuciążliwego zabiegu...
    I przy okazji podziwiam Twoje kwiecie... jasne, że te piwonie z Poznania piękne, ale i Twoje takie będą!
    Pozdrawiam ciepło,
    A

    PS. Kliknęłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, przydałyby się porządne wakacje. Niestety w perspektywie tylko weekendowe odskocznie póki co..

      Usuń
  3. Podziwiam Twój zapał Aniu do prac ogrodniczych!!! Pełna podziwu jestem ... Róża ma cudowny kolor, piwonie są fochate wiem coś o tym:) Bób uwielbiam, a jeszcze z własnego ogrodu - bajka. A na koniec dziekuje za miłe słowa i zaufanie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fochate to mało powiedziane ;) Ale przynajmniej żyją :D Może za rok się uda... Z tym zapałem to średnio - w pracy myślę tylko o tym, a po powrocie łapki mi opadają jak widzę ten pogrom ;)

      Usuń
  4. Glowka do gory I byle do przodu!!!widzialam uvEwuniu jakie cudenka masz !!! pozdrowka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się jak mogę :) A ręczniczkami właściwie dopiero wczoraj miałam okazję trochę się nacieszyć :D

      Usuń
  5. Trzymam kciuki za zdróweczko Wasze, a młodego w szczególności. Też się paskudztwo nie miało gdzie przyplątać.
    Podobno piwonie nie chcą kwitnąć jak się je za głęboko posadzi. Może trochę je trzeba odkopać. Poza tym dzieje się u Ciebie. Malinek zazdroszczę. Moje miała wszystkiego 3 kwiaty i chyba nic z nich w tym roku nie będzie. A co do buraczków - Ja tez dzisiaj zebrałam z nich całą kolonię pluskwiaków. Wcinały liście na całego. Pierwszy raz taka inwazja mi się trafia. Może ten gatunek tak je ściąga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piwonia zaliczyła przeprowadzkę i jest dość płytko. Może za rok się uda. Dusia podpowiada nawóz i chyba rzeczywiście ziemia dość uboga jak dla nich.
      Z buraczkami mnie pocieszyłaś troszkę. Chociaż to robactwo nie było u mnie wybredne. Równo zjadało te eko jak i zwykłe z nasion z Biedronki. Chociaż fakt - te eko poszły na pierwszy ogień... Ja w ten weekend sieję jeszcze raz (co z tego że lipiec) i jakiś ochronny tunel skonstruuję ;)

      Usuń
  6. Kochana dla Młodego przydała by się zmiana klimatu chociaż na 2 tygodnie [ tak miałam z córką ] i jak z Mazur pojechałam na południe , było o wiele lepiej w ciągu roku, a w ogrodzie to tak już jest jak nie my to ktoś za nas zjada zdrowe warzywka , piwonię musisz dokarmić [ zrób trzonkiem od haczki, grabi ] dość głęboki dołek i wsyp nawóz, zasyp ziemią , a efekty będą na drugi rok, oczywiście zetnij liście w sierpniu, a podpowiadam taki sposób nawożenia, bo sama stosuję, pozdrawiam Dusia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli chodzi o zmianę klimatu, to od urodzenia każdego lata Młody ponad 2 tygodnie nad morzem spędza. On prawie w ogóle nie chorował zanim do przedszkola poszedł. Przez 3 lata widzieliśmy lekarza tylko na szczepieniach i raz jeden jak musiał mieć antybiotyk w końcu. A w tym roku co chwilę :( No i przez to migdał trzeci padł, a te pozostałe nie miały szans normalnie funkcjonować. Dlatego ten zabieg niestety. Ale potem z moją mamą śmiga sobie nad morze, więc jest szczęśliwy :)
      I dziękuję za podpowiedź z piwoniami - w niedzielę od rana jej dam. Bo liście w sierpniu, płytkie sadzenie itp. jest jak trzeba.

      Usuń
  7. Cierpliwości z warzywami :) Moje pierwsze były o niebo słabsze: buraczki totalnie pożarte przez mszyce, rzodkiewkę zeżarły ślimole, w groszku i bobie były wielki robale :))) a pomidory w sierpniu zczerniały.
    Ziemia musi parę lat nabierać ukrytego życia, aby plony były bardziej odporne. Trzeba w niej wspierać wszelkie mikroorganizmy, siać miedzy warzywami "wspomagacze" i rozpieszczać wszelkich owadzich drapieżników. No i produkować nalewki z pokrzyw, wrotycza, skrzypu i innych sprzymierzeńców. Pachną zabójczo ;)
    Sorry ,że tak mi się zebrało na wykładzik, ale tak mnie czasem najdzie ...
    A z pogodą też tak miałam, gdy pracowałam na etacie. Namiętnie sprawdzałam prognozę, żeby się dopasować, bo miałam różne godziny. A i tak miałam wrażenie, że słońce świeci tylko wtedy, gdy jestem w pracy :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko to miejsce nie jest dziewicze, jeśli chodzi o uprawę, bo moi dziadkowie wiele, wiele lat tutaj działali. Chociaż rzeczywiście - są miejsca lepsze i gorsze w ogrodzie (takie które parę lat tylko zarastały). Niestety ze wspomagaczami się nie wyrobiłam w tym roku. I tak było nieźle do czasu tych pluskiew, bo rzodkiewka np. super się udała! I z "nalewkami" mam spory problem, bo w najbliższej okolicy zero pokrzyw (no może 3 na krzyż), wrotyczu czy skrzypu (na działce mam jeden mikrusi). Taka stara wydma rzeczna (piachu mnóstwo) i roślinność raczej z lasów sosnowych tu wkracza :)

      Usuń
  8. Coz za ogröd!!!!
    U mnie malin tyle,ze nie mozemy przejesc!!! Piwonie uwielbiam i dokupuje coraz to inne odmiany.Wczoraj moja cörka mnie zapytala"Czy to mozliwe,ze masz problem?Wiecznie kupujesz kwiaty-moze trzeba zaczac to leczyc "???????? nie wiedzialam co powiedziec....
    Z Mlodym...moze jak pozbedzie sie migdala to sie to skonczy...Ja nie pamietam kiedy moje byly chore....dzieki Bogu!!!
    U nas upaly...ale do soboty a potem...7 dni deszczu...() ((((
    Trzymam kciuki za zabieg.Mozesz byc dumna ze swojego ogrodu!!!!
    Pozdrawiam))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas upały miały być do wtorku i potem załamanie pogody, ale na szczęście już prognozy zmienili :D Bo przyszły weekend to mój mikro urlopik ;) Co do tekstów dzieci, to mój Młody też mnie czasem zatyka swoimi odzywkami :D
      A migdał... Och niech już będzie po zabiegu, bo zaczynam się denerwować...

      Usuń
  9. Trzeci raz piszę ten komentarz:-)
    Miesiąc "bez szału"? W grudniu mały miał wycięty migdał.Poprawa jest.Musiało być naprawdę źle,skoro nawet lekarza i pielęgniarki obrzydziło w zabiegowym.
    Jagoda kamczacka?Muszę się zastanowić.Piwonie to jedne z moich ulubionych kwiatów.Czekam do jesieni na różowe. Niby sezon po przesadzeniu nie kwitną.
    pozdrawiam,zdrowia życzę
    lena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że u nas też po zabiegu będzie lepiej. Ciągłych wizyt w aptece mam już serdecznie dość ;)
      Skoro piwonie muszą sezon odpocząć, no to jest spora szansa dla tych moich :D

      Usuń
  10. Przespacerowałam się po Twoim ślicznym ogrodzie. Nic tylko sadzić i zajadać plony (oczywiście te jadalne) U mnie z czasem też kiepsko.Kiedyś obiecałam sobie, że raz w tygodniu pojawi się post. Niestety jest jak jest. Nie przejmuj się, wierne czytelniczki są cierpliwe :) W zimie pewnie będziesz miała więcej czasu. Trzymam kciuki!
    Pozdrawiam cieplutko-D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój ogród nie jest śliczny. Naprawdę! Oszczędzam Wam wszelkich szerszych perspektyw :D A że w zimie czas będzie - cóż, ja go teraz raczej potrzebuję ;)

      Usuń
  11. jejku piękny ogród..warzywka,owoce,kwiaty.....piwonie u moich rodziców w tym roku też niekwitły i niewiemy czemu ...pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z moimi piwoniami to tak, że jedne miały w zeszłym roku przeprowadzkę i może dlatego. Pozostałe są na pewno zbyt głęboko i przeprowadzka czeka je w tym roku.

      Usuń
  12. Masz śliczne rośliny w ogrodzie ! Nie przejmuj się niepowodzeniami - w zeszłym roku nad moimi skrzynkami na balkonie krążyły non stop motyle. Za jakiś czas okazało się, że złożyły mnóstwo jaj i .... wylęgły się paskudne, żarłoczne larwy. Znalazłam ich ponad 30 ! Rośliny ledwo dyszały .... a w tym roku posadziłam kwiaty od nowa ;) Nie dam się ! Trzymam kciuki - za blogowanie i za ogród :) Pozdrawiam - M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że nie mam zamiaru się poddawać. Cieszę się z tego co jednak urosło (i zdążyłam wysiać). Wiem, że jesienią lepiej się przygotuję na następny sezon. W tym roku po prostu za późno wystartowałam. Ale pierwsze koty za płoty i już jakieś doświadczenie mam. Nawet z niepowodzeń można wyciągnąć pozytywne wnioski i za rok ulepszyć co-nieco ;)

      Usuń
  13. Chyba dobrze ,że teraz pod narkozą ...przeżyłam wycinanie migdałka i wspominam to jak horror ;)
    Dla pocieszenia Młodego , możesz mu powiedzie że teraz lody może wcinać do woli...pomagają w rekonwalescencji ;)))

    Swoje pomidorki..już niedługo....mniam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Narkoza ok, ale intubacja w szpitalu to już jednak przegięcie moim zdaniem. Ale lody to owszem się wcina, ale nie latem - za duża różnica temperatur i może się stan zapalny łatwo zrobić. Ale już okres karencji minął i pierwsze lody po zabiegu zaliczone :)

      Usuń
  14. Trzeci migdał to nie przelewki. Ale mam nadzieję, że jest już po zabiegu i wszystko jak najlepiej. Moi chłopcy po trzy razy mieli wycinany. Usunęłam także boczne. Temu starszemu zbyt późno i przeniosło się na zatoki :(. Ale u młodszego dało bardzo pozytywne rezultaty. Miłego wypoczynku i nie nadrabiaj w tym czasie zaległości, bo to nierealne :) Niech to będzie czas dla Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że ten trzeci nie powróci jak bumerang jednak, a pozostałe wezmą się do pracy jak trzeba. Na mini urlopiku wypoczywałam na całego. Nadrabiać będę, jak Młody wyjedzie nad morze :D

      Usuń
  15. Aniu uważam ,że mimo przeszkód dajesz sobie doskonale radę ,ogródek masz pełen dobroci ,a że coś tam nie kwitnie lub zeżre go robal ,to przecież nie Twoja wina,nie u Ciebie jednej tak się dzieje :)

    Trzymam kciuki za młodego ,żeby nie bolało i wszystko było ok.
    Pozdrawiam Was bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Młody dał radę. Naprawdę dzielna z niego bestia, mimo że czasem sobie popłacze. Ale ja staram się spokój zachować (chociaż czasem ciężko jest) więc i on się nie stresuje różnymi wypadkami. Przynajmniej tak mi się wydaje :D
      A ogród... Trochę się poddałam w tym sezonie, ale przecież to dopiero nasz początek tutaj :)

      Usuń

Dziękuje za Twoją wizytę i komentarz :)