27.02.2018

Gardenia 2018 - relacja subiektywna - epizod 1

To były intensywne dni. Tydzień dzisiaj równo mija od kiedy przyjechała do mnie Aga z Wolniej, tu i teraz i zaczęłyśmy szykować się do targów Gardenia 2018. I chociaż zmęczenie, chociaż osłabienie i dużo zaległości, to żal że już koniec.

Dzisiaj moja relacja, moje spojrzenie i moje wrażenia (postaram się Was nie zanudzić) z targów jako takich. Ogrody Pokazowe oraz relacja z #FPO w kolejnych dniach (dosłownie).

Materiał szkółkarski i kiermasz.

Trochę przykro to mówić, ale wielu wystawców z hali z materiałem roślinnym znów uraczyło nas odgrzewanym kotletem. I to kotletem niedoprawionym. Mdłe, nudne stoiska, rok w rok z tą samą ofertą, wyeksponowaną kropka w kropkę jak w latach poprzednich.
Na szczęście było też kilku, którym się chciało. Co przykuło mój wzrok?

Przyjemne dla oka i z jakimś pomysłem.
Chociaż stoisko podobne do zeszłorocznego, to kolorowa ścianka odwaliła dobrą robotę i ściągała wzrok przechodzących osób.

Na pierwszym planie stoisko, które wygląda identycznie jak rok temu. Zresztą to w prawym górnym rogu też :D
Jest jednak jedna firma, która za nic sobie ma zimę i w sumie niefortunny termin dla szkółkarzy do prezentacji swojej oferty. I chociaż takie podpędzanie roślin zostawia na pewno paskudnie wielki odcisk węglowy (wykształcenie zapaliło mi czerwoną lampkę w głowie), to jaka to radość w te mroźne dni było zobaczyć tyle słońca!

Rudbekie w lutym - to robi wrażenie :)
 Niestety brutalnie na ziemię sprowadzały takie widoki tuż za rogiem :D

Te doniczki... I jeszcze ślad po świeżo ciętej gałęzi... I ta firana na ziemi... Ech.
Przyznam się bez bicia, że tę halę potraktowałam dość po macoszemu (nauczona doświadczeniem poprzednich lat), a ponoć było jeszcze jedno lub dwa miejsca, które należało odwiedzić. Sorry! Może ktoś inny o nich napisał - przecież ja nie mogę robić wszystkiego ;) :D

Przerywnikiem pomiędzy halami wystawców była ta z kiermaszem (chociaż w tym roku handel wkroczył też na halę ostatnią). Byłam bardzo dzielna i skusiłam się jedynie na cyklamena dyskowatego, który "chodził" za mną od dłuższego czasu :) Chociaż pewnie gdybym miała auto zaparkowane na terenie targów jak rok temu, to znów objuczona jak typowa Grażyna bym wyszła. Na szczęście moja mama trochę podratowała honor rodziny ;)

Kiermaszu dzień pierwszy, czyli można jeszcze przejść niestaranowanym ;)

Top 3 oferty na Gardenii 2018.

Kto śledzi profil Brzeziny na Facebooku ten wie, że ostatnio zakręcona byłam mocno na temat ładnych opakowań do nasion. I okazuje się, że można! Nawet w naszym kraju. Że są próby, że może coś się ruszy?
Pierwszy zachwyt był na stoisku producenta opakowań wszelakich i tam zobaczyłam to:

Tekpolska.pl wlała miód na moje serce :)

 Tam również zobaczyłam zajawkę opakowań nasion, których pełną ofertę spotkałam później.

W końcu krok w dobrą stronę.
Nieduży stojak gdzieś na uboczu, a na nim takie cuda :)

Piękne, ale nie napiszę Wam jaka to firma, bo...
Niestety. Nie ma róży bez kolców. Przedstawiciele firmy od tychże nasion w d...e mieli zainteresowanie ich produktem. Stoją dwie kobity na ich stoisku, zachwycają się ich produktem, zdjęcia robią, a oni jak zaczarowani wiszą nad swoją kawą przy stoliczku. Hmm...

Na szczęście spotkałyśmy się też z zupełnie innym podejściem. I to na stoisku, na którym aż dwie rzeczy mi się bardzo spodobały. Po pierwsze:

Piękne narzędzia. Mogłabym dostać w prezencie każde z nich.
A po drugie - cud nad cuda (na pierwszy rzut oka) czyli:

Fish, Blood & Bone - ile Dżesik padnie z przerażenia (i obrzydzenia)?
Niestety mój zapał został ostudzony, bo na opakowaniu nie ma żadnych informacji o składzie. Jedynie o tym, jakie pierwiastki zawiera. A ja jednak wolałabym wiedzieć co w tym dokładnie jest i skąd zostało wzięta. Póki co zero informacji nawet na stronie producenta. Mój zachwyt pozostawiam więc w zawieszeniu.

Przedstawiciele na stoisku, pomimo dużego zaangażowania, też mają jeszcze troszeczkę do poprawienia, bo mogli lepiej wyczuć pismo nosem w rozmowie z nami ;) Może się wyrobią do przyszłego roku :D

A skoro już kilka słów o miłym przyjęciu, to gorąco pozdrawiam Olę ze stoiska Vilmorin (może kiedyś uda nam się na spokojnie przy kawie usiąść jednak) oraz panią Joannę Legutko. O tej inspirującej rozmowie napiszę Wam w jednym z kolejnych postów, bo cudownie było poznać kogoś z tak wielką pasją :)

Wracając jednak do tematu samych targów. Muszę jeszcze wspomnieć, że bardzo pozytywne wrażenie zrobiła na mnie w tym roku hala targów Special Days - zainteresowanych tematem odsyłam jednak do Kamili z Home Fragrance (z którą bardzo chciałyśmy się spotkać, ale chyba nie było nam pisane tym razem).

Żeby nie zamęczyć Was i siebie na dalszą relację zapraszam za dzień lub dwa. Czekają nas jeszcze ogrody pokazowe (które wg mnie były bardzo udane w tym roku) oraz  crème de la crème czyli słów kilka (lub nawet więcej) o pierwszym Forum Promotorów Ogrodnictwa oraz o moich i Agi warsztatach.

Jeśli macie jakieś pytania i uwagi, to piszcie śmiało w komentarzach lub w mailu - jak zawsze odpowiem na wszystkie.

14 komentarzy:

  1. A ja czekam na kwietniowe targi ogrodnicze i agroturystyczne w Kielcach. Najbardziej na takich targach lubię kiermasze sadzonek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo kwiecień to idealny czas! Bardzo mi brakuje takiej imprezy w okolicach Poznania.

      Usuń
  2. Tak sobie myślę, że gdyby na tym nawozie było napisane po polsku z czego on jest, to byłoby to zbyt wiele wrażeń naraz. A tak ma może szansę się przyjąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi wszystko jedno w jakim języku, ale brakuje mi informacji na opakowaniu, że produkt zrobiony z tego, tego i tego, w proporcji takiej a takiej, pozyskane stąd i stamtąd.

      Usuń
  3. Ania, przez wszystkie hale praktycznie przemknęłam, co uważam za sukces. Tym bardziej że w poprzednich latach, bywając na Gardenii nawet kilka dni, nie doznałam takiego zaszczytu ;)
    Cóż, pora roku rzeczywiście mało sprzyjająca ogrodniczym kiermaszom, ale mnie z tego przybytku wykurzyły swojskie zapachy. Jakoś ta wędzona kiełbasa z roślinami nie idzie w parze i spłyca wydarzenie do miana wiejskiego festynu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niby też przemknęłam, ale bardzo pobieżnie. Zupełnie nie miałam czasu na to w tym roku.
      A kiełbasa na kiermaszu zabijała chociaż zapach... koni - w poprzednich latach ludzie na to narzekali najbardziej :D Kiermasz i tak jak "przy okazji", więc jakoś mało mnie to obeszło szczerze mówiąc. ;)

      Usuń
    2. A, to rozumiem że i tak nie było najgorzej ;)

      Usuń
    3. Zależy co kto lubi ;) Mi tam akurat zapach koni zupełnie nie przeszkadza :)

      Usuń
  4. Trafiłaś! Odgrzewanych kotletów było za dużo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może wystawcy myślą, że my mamy sklerozę? I zapomnimy w ciągu roku co tam nam zaserwowali? :D

      Usuń
  5. Z ciekawością przeczytałam Twoje relacje. Dziękuję za nie. Mam jednak wątpliwość co do piękna tych opakowań. Jakoś zupełnie do mnie nie trafiają. Mam wrażenie kompilacji z różnych grafik botanicznych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też odnoszę to wrażenie kompilacji. ALE! Jeżeli chodzi o rynek PL to i tak jest to w końcu coś nowego. Oczywiście nie ma tu nawet mowy o porównywaniu do opakowań firm francuskich, brytyjskich czy amerykańskich ;)

      Usuń
  6. Opakowania rzeczywiście urocze :) Bardzo fajnie się czyta (i ogląda) Twoją relację :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba. Relacja i opakowania ;)

      Usuń

Dziękuje za Twoją wizytę i komentarz :)