Zgodnie z zapowiedzią, dzisiaj kilka nowych fotek z naszego ślubu. W końcu ten blog to ma być dokumentacja naszego życia i powstawania domku, więc nie muszę sobie żałować ;)
Nie chcieliśmy żadnej stylizowanej sesji, dlatego też nie było w pełni profesjonalnych fotografów. Miało być naturalnie, na luzie i już :)
Jak już pisałam, do kościoła prowadziła nas eskorta motocyklowa (tutaj akurat już podjeżdżamy i ekipa trochę się rozciągnęła) - my jedziemy w tym niebieskim aucie.
Ja oczywiście do ostatniej chwili biegałam i zajmowałam się tym czym nie powinnam ;)
Ponieważ nie chcieliśmy, żeby wszystko odbyło się standardowo, a trafiliśmy na bardzo fajnego organistę to... Kiedy M. ze świadkami wchodził, to na organach zagrane zostało Boso zespołu Zakopower. Natomiast kiedy mnie ojciec prowadził do ołtarza, to również bardzo niestandardowo, szliśmy do Whiter Shade Of Pale zespołu Procol Harum :) Nie muszę chyba nawet pisać, że goście byli bardzo zaskoczeni, a atmosfera nie była już taka sztywna.
A tutaj właściwie już bez możliwości odwrotu ;)
Oczywiście mimo wymiany mojej obrączki na większą i tak były problemy z wciśnięciem jej na palec ;)
A tu już możemy uciekać! Na wyjście z kościoła, zamiast tradycyjnego marszu, organista zagrał nam Final Countdown zespołu Europe :) Tym już rozłożyliśmy wszystkich na łopatki ;)
I jeszcze dwa ujęcia z pozowania na motocyklu kolegi
I podziękowania dla naszej obstawy
Więcej nie będę Was już męczyć. Wracam do mojego chorowania (zatoki nadal nie odpuszczają!).
żadne męki,tylko przyjemność.i nie ma to jak własny pomysł na ślub,w końcu to Wasz dzień i kto powiedział,że ma być standardowo?fundamenty domu są,czyli para zaobrączkowana,tylko zmień sobie w profilu,bo żona z Ciebie już na 100%:-)
OdpowiedzUsuńI ZDROWIA!!!!
UsuńPara z GPSami założonymi ;) Do tej "żony" tak samo jak do nazwiska nowego nastrajam się stopniowo ;) Tym bardziej, że małżeństwo z nas weekendowe póki co.
Usuńdobre te GPSy,lepiej brzmi niż kajdany,bo też takie określenie słyszałam:-) u nas póki co od 8lat jesteśmy weekendowym małżeństwem.
Usuńpozdrawiam
Ale weekendowe pary mają mniej czasu na kłótnie przynajmniej ;)
UsuńŚlub to miałaś świetny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam-D.
Dziękuję. Nam też się podobało ;)
Usuńcudne- i zdjecia, i realcja i sam pomysł na całość! BRAWO!! i teraz tak co dzień- dbać, wymyślać, zaskakiwac♥♥♥
OdpowiedzUsuńZ moim M. nie powinno z tym być problemu. On ma zawsze masę pomysłów - czasem aż mnie przeraża ;)
UsuńPieknie wygladalas w tej sukni!!!
OdpowiedzUsuńWspanialy pomysl,zeby zmienic to co jest od zawsze takie samo...
No i pogoda!!!!!!!- u mnie za oknem......tak to normalne-wczoraj mylam okna...
Milego dnia zycze :))
Dziękuję Ci. A wszelkie udoskonalenia naszej uroczystości, to głównie zasługa M. Ja byłam odpowiedzialna za część z przyjęciem (która swoją drogą też się udała tak jak chcieliśmy - na luzie, bez typowo weselnych elementów). A pogoda nie wiem jakim cudem nam się tak udała!
UsuńBardzo fajny Ślub-[ szkoda,że 30 lat temu tak nie pomyślałam], ale Wam kibicuję pozdrawiam Dusia - wracaj do zdrowia .
OdpowiedzUsuńJak napisałam wyżej - w dużej mierze to zasługa M. była. Ja już bym nie miała siły, żeby jeszcze oprawą uroczystości się zająć.
UsuńZe zdrowiem na szczęście już duże lepiej, chociaż jeszcze niedobitki w zatokach siedzą ;)
No no, wspaniale! Lubię oryginalne, ale pasujące do młodych sluby - Wasz zdecydowanie taki był, brawo :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci. Bardzo chcieliśmy, żeby ten ślub był "nasz" - pasujący do nas, do naszych charakterów.
UsuńDopiero tu zajrzałam cholercia:) Ślub iście rock&roll'owy. Gratuluję "jaj". Mój to już stare dzieje- my jakoś na papierowo czy cuś ale do przodu. Nie było tak jajcarsko ale za to na wariata- po studencku a wesele na dwie tury bo się nie mieścili do maleńkiego mieszkanka. Ja w sukni ślubnej grzebiaca łychą w rosole:) Chwilo trwaj:) Buziaki kochana
OdpowiedzUsuńJa może aż takich "jaj" nie mam, ale mój M. się postarał. I właściwie to wszystko jakoś tak samo się ułożyło :) U nas też właściwie dwie tury, bo po ślubie przyjęcie dla rodziny, a w ostatnią sobotę była impreza ze znajomymi. No i ja w rosole nie mieszałam, ale jakoś tak z rozpędu po przyjęciu zaczęłam talerze znosić chociaż to restauracja była :D
UsuńBuziaki również.
ślub piękny i bardzo oryginalny a Wy jak już pisałam wyglądaliście świetnie!!!
OdpowiedzUsuńTeraz tylko dużo miłości Wam życzę i buziaki przesyłam :)
Dziękuję CI bardzo :)
UsuńGratuluje odwagi t tego ,że zdecydowaliście się przeżyć ten dzień ,,po swojemu,,.
OdpowiedzUsuńWiem , z doświadczenia że wielokrotnie presja rodziny dotycząca ceremoni, przygniata Młodych ;)
Długich Lat życia w Zdrowiu i Szczęściu!
Rodzina chyba wyczuwała, że albo po naszemu albo w ogóle. Więc woleli się nie wtrącać! :)
UsuńJaki slodki blog, piekna para i slub w pieknym stylu!!!
OdpowiedzUsuńPrzepiekne usmiechy i widac Wasze wspolne szczescie!!!
Cudownych wspolnych dni pelnych szczescia, radosci i milosci!!!!
Najpiekniejsze zyczenia od ANI z Londynu:))) i juz dodaje sie do ogladajacych.
bede zagladac regularnie:)
Tyle miłych słów - dziękuję! No i cieszę się, że zostajesz u mnie :)
UsuńAniu GENIALNIE!!!! Jeszcze raz wszystkiego naj na nowej drodze życia!!! Niech zawsze będzie tak wesoło :) A ja tez do ślubu jechałam motorem - siedząc w koszu :) To był stary ural :)
OdpowiedzUsuńGenialnie! My akurat nie mamy znajomego z takim sprzętem, ale pomysł taki też się pojawił. Widzę, że u Ciebie też rockowe pomysły w życiu :)
UsuńWow :) Fantastyczny ślub! Wszystkiego najlepszego! A oglądając fotorelację włączyłam sobie Whiter Shade Of Pale :D
OdpowiedzUsuńDziękuję. Z miłe słowa i odwiedziny. A z tym podkładem muzycznym to prawidłowo wykonane! :)
UsuńWyjątkowo niezapomniany ślub. Motocykl skradł nasze mysie serca.
OdpowiedzUsuń