Nie da się dziś uciec od informacji, że to Walentynki! Ja osobiście nie obchodzę, bo:
1. Za dwa dni mam dużo ważniejsze święto, czyli rocznica pierwszego spotkania z moim przyszłym jeszcze niedoszłym :)
2. Mamy w Polsce swoją Noc Kupały, to po co nam jakieś zagraniczności?
Pomimo tych dwóch powodów, to jednak zrobiło się dziś u mnie trochę "miłośnie". Sprawiły to szydełkowe serduszka. Już zapomniałam jak bardzo lubiłam kiedyś szydełko, jak mnie to wciągało i relaksowało. A tego ostatniego potrzebuję bardzo ostatnio! Młody jakiś dziki okres przechodzi, do tego poradnia przedmałżeńska, spisywanie protokołu przedślubnego... Głowa puchnie.
Serduszka nie są idealne, bo tylko takie resztki włóczek dopadłam w domu. Ale lada dzień będzie troszkę więcej tych czerwonych do mini projektu, który mam w głowie :)
A ponieważ zdążyłam dokupić już włóczki, to tutaj początek ciut ambitniejszego jak dla mnie projektu. Jego wyniki mam nadzieję będę mogła zaprezentować lada dzień.
Już na sam koniec tego posta mała zapowiedź jutrzejszego dnia u mnie. Podjęłam ambitną próbą upieczenia chlebka :) Na początek coś łatwego ponoć, czyli "Łatwy chleb pszenno-żytni dla zapracowanych" z Pracowni Wypieków.
Nie wiem co z tego wyjdzie, ale na pewno się nie poddam. Mam dość faszerowania się pseudo pieczywem ze sklepów!
Serduszka cudne, a chlebek... napewno bedzie pyszny... jestem ciekawa efektu.
OdpowiedzUsuń:o)