Oficjalnie mam już dość. Wyczerpały się moje siły, nastąpiło przemęczenie materiału. Proszę o chociaż jeden dzień ze słońcem! Nie mogę już patrzeć na to szare niebo, resztki śniegu i zimowy brud. Mój kryzys rozpoczął się wczoraj, kiedy Młodemu znów zatkał się nos i zaczął pokasływać. Poprzednia infekcja ciągnęła się praktycznie od końca października i ledwo co spokój był. Na szczęście nauczona już, zaraz zaczęłam parzyć majeranek i lipę, a na kaloryferze puszcza soki syrop z cebuli. W ruch poszła też mgiełka solankowa więc "siwy dym" w pokoju jak to synalek mówi :) Serce mi się kraje na samą myśl ile sztucznych świństw biedak się nałykał w poprzedniej chorobie... W tym roku zrobię wielkie zapasy na sezon chorobowy - syrop z mniszka (niech Cię za to ozłoci Ila), wyciąg z igieł sosny (hura dla Green Canoe) i kosze suszonego majeranku.
Właściwie dzisiejszy post miał być zupełnie o czymś innym. Jednak brak słońca = brak chociaż jako-takich zdjęć. Dlatego na przywołanie wiosny moje krokusiki, które wyciągały się do promieni dwa tygodnie temu. Ciekawe jak teraz się mają malutkie?
Och, móc już pogrzebać w ziemi... Póki co czekają nasionka ziół na wysianie :) A od wakacji - nowy ogród?
P.S. Przepraszam za to narzekanie, ale po prostu musiałam dać ujście tym uczuciom. A teraz z wiarą, że jutro choć kilka promieni ujrzę biorę książkę w łapkę i postaram się zrelaksować :)
cześć Aniu witaj w moim gronie, u nas też brak słonka, jest szaro i ponuro, ale cóż z nadzieją patrzmy w niebo:-)))
OdpowiedzUsuńAniu, czaruj i zaklinaj... moze sie objawi!!! A tak serio - racja juz dosc tych szarych dni...- choc ja nie moge tak bardzo narzekac wczoraj u mnie swiecilo i grzalo!!!
OdpowiedzUsuńusciski z dalekiego burscheidu
ania
Też mam dosyć!!! Chyba wszyscy mamy , ale w jutrze nadzieja na lepsze :)Milej lektury.
OdpowiedzUsuńMiło tu, tak przyjemnie...;) Zostaję na dłużej:) Będziesz się ze mną użerać:):):)
OdpowiedzUsuńWpadnij do mnie na kawkę;* wirtualną:) i na moje Candy ( już Ci wysyłam zaproszenie, mam nadzieję, ze skorzystasz;):):)