Wszystko ostatnio robię w biegu. Zakupy, pracę, ogród, domowe obowiązki itd. Oczywiście jest to złe i wszystko przez to cierpi (obiady, praca, ogród, dom). Niestety ten mój pośpiech odbił mi się ostatnio wielką czkawką i chyba czas w końcu zwolnić. Czas wyjść z tego chaosu, ułożyć plan (do wszystkiego) i ściśle się go trzymać. Inaczej zginę ;)
Właśnie sobie uświadomiłam, że od dwóch tygodni nie miałam nawet aparatu w rękach! A przecież tyle zmian dookoła. Nawet w domu, we wnętrzach, co przecież rzadko się u mnie zdarza ;) Tak więc by wyjść na prostą i być znów na bieżąco - dziś relacja ogrodowa sprzed dwóch tygodni.
Początek lipca to czas kwitnienia szałwii muszkatołowej. Pokazywałam ją już na profilu FB Brzeziny (odnośnik na lewym pasku), dlatego już z góry wyjaśniam tutaj też - to jest roślina dwuletnia, tzn. kwitnie w drugim roku po wysianiu. Bardzo odporna na trudne warunki życia jakie jej "zafundowałam" od czasu siewu. Wizualnie przepiękna i na pewno polecam każdemu. Jedyny minus to... zapach. Jeżeli ktoś nie przepada za bardzo intensywnym zapachem gałki muszkatołowej, to niech podziwia z daleka ;)
Generalnie chyba powinno się ją podpierać. U mnie główne pędy położyły się na ziemi, za to pędy kwiatowe stworzyły fajne, niewysokie zgrupowanie.
Troszkę później, ale w podobnym kolorze kwitły moje funkie.
Przypatrywałyście się kiedyś pojedynczym kwiatkom?
Po czosnkach ozdobnych zostało tylko wspomnienie i... nasionka ;)
A teraz będę się już tylko chwalić.
Po pierwsze - wiśnie.
W tym roku moje dwa nieduże drzewka uginały się po prostu pod owocami. Sporo trafiło prosto do buzi - zwłaszcza tej najmłodszej. Część wylądowała w placku. Kolejne w pysznych konfiturach. I wystarczyło nawet jeszcze na nalewkę!
Po drugie - cyklameny.
Może pamiętacie jak pisałam, że kupiłam sobie bulwy tychże na Gardenii (tutaj). To co widzicie powyżej to tylko pierwsze listeczki. Obecnie z jednej bulwy już jedna całkiem gęsta, mała roślinka, z drugiej dopiero wychodzą pierwsze listki, a z trzeciej (tej co powyżej) pojawił się pierwszy kwiatek! Dosłownie dzisiaj rano go przyuważyłam wychodząc do pracy! Nawet nie wiecie jak bardzo się cieszę z tych moich skarbów malutkich :D
Po czwarte - skrzynia z ziołami.
Bezczelnie wzorowałam się na tym, co pokazała Kasia Bellingham w trakcie kiermaszu sadzonek, o czym pisałam tutaj. Tak, wiem że muszę zrobić lepsze zdjęcie. Tamtego dnia zabrakło już słońca po prostu. Obecnie jest już piękny gąszcz, a bazylia co chwilę ląduje w kuchni. Aha! Bo w tej skrzyni to rośnie sobie: szczypiorek, bazylia w różnych odmianach, tymianek i dla urozmaicenia papryczka ozdobna wyhodowana z własnych nasionek. Taka mała przestrzeń a tyle radości!
No i po piąte - uprawy pod folią (znów).
Dwa posty temu pokazywałam Wam to miejsce w aranżacji wczesnowiosennej (tutaj). To powyżej to już układ docelowy w tym roku, ale nie aż tak wyrośnięty jak obecnie. Od razu wyjaśniam dlaczego wszystko jest w donicach. Pisałam już wielokrotnie, że u mnie jest straszny piach. Sucho jak na pustyni. Do tego teren ten był opanowany przez nawłoć. Przekopanie, nawiezienie itp. to ogromny nakład pracy, czasu i pieniędzy. Taniej i prościej było rozłożyć podwójną warstwą agrowłókninę, a rośliny wysadzić do dużych donic.
Co tam rośnie? Pomidory w odmianach: Red Pear, Black Plum, Yellow Pearshaped, San Marzano, jeden, który miał być też Red Pear a na pewno nie jest oraz zaplątane dwa koktajlowe, które miały być też San Marzano. Poza tym papryczki w odmianach: Purple Haze, wczesny Jalapeno, Hungarian Wax, Cayenne, Cyklon, Naga Morich i Mini Red. Oraz kilka bakłażanów.
Wprawne oko dojrzy też "płożący" kosmos ;)
To po prostu moja przerośnięta rozsada. Przegapiłam moment przepikowania, korzenie poplątały się niemiłosiernie. Ale dobrze się stało. Donicę wstawiłam przy wejściu do tunelu i w ten sposób zwabiałam zapylaczy dla pomidorów ;) Patent się sprawdził i na pewno będę go już zawsze stosować :D
Pożegnam się z Wami natomiast skromnym chabrem z działki mojej mamy, na której w ekspresowym tempie pojawił się dom (Kamila, podeślę Ci w najbliższym czasie linka ze zdjęciami, a jak zapomnę to mnie kopnij!).
Na dziś to tyle. Jak tylko zaświeci znów słonko, to biegnę po kolejną porcję zdjęć. Kto wie - może pojawią się też jakieś z wnętrz nareszcie? :D
Ania
No, Dziewczyno, taki masz piękny ogród! Musisz zwolnić i to natychmiast w związku z tym! Starsza koleżanka Ci to mówi, więc musisz się posłuchać.
OdpowiedzUsuńJuż zwolniłam! Nawet aż za bardzo. Poszłam ogród dopieszczać. W sumie tylko liście pomidorom poddciąć. Ale jeszcze tu, a jeszcze tam... I w domu spaliły się grzyby na patelni, które miały się tylko lekko poddusić :D
Usuń,,Szacun,, za tego nieboraka Cyklamena.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że okoliczności pozwolą Ci zwolnić i cieszyć się własnym rajem na ziemi.
Ha! Nie dość, że wyrósł, to mi się marzy, że się rozrośnie :D A okoliczności trzeba po prostu dopasować do siebie i nie dać się ponieść owczemu pędowi ;)
UsuńNiby miło,że nie tylko ja nie mogę za sobą nadążyć, ale w sumie to kiepsko tak pędzić;) Może wspólnymi siłami zwolnimy;)
OdpowiedzUsuńTy pokrzyczysz na mnie a ja na Ciebie? Czy od razu idziemy się napić? :D
UsuńDobre!!! Wybieram się do Rogalina;) dasz wiarę?? to przecież całaaaa wyyyprawaaa...
UsuńTe hjektary do pokonania :D Ale zwiedzać będziesz? Inspirować bibliotecznie jednak? A kiedy się wybierasz?
UsuńPoniedziałek/Wtorek/środa - jakoś tak;) Koniecznie do galerii. I nie wiem z kim jeszcze, bo Księżniczka nie lubi "muzeumów";)
UsuńW pon. nieczynne, jak wszystkie oddziały? Nie sprawdzałam jeszcze nawet...
UsuńSi, nieczynne. Za to środy za free. Poszłabym z Tobą bo moi nie pałają chęcią wnętrz i galerii. Ale mnie akurot ni mo :D
UsuńNo i paczta, znowu d.:) Spoko, da się zrobić kiedyś;)
UsuńKażdy inny termin możesz mnie brać pod uwagę jako towarzystwo. A póki co będę krzyczeć wirtualne. Bo pić to już piję ;)
UsuńPrzy sobocie, po robocie;)
UsuńMus po prostu. Nie chcem ale muszem ;)
UsuńJezusie, mus tłumaczyć te Wasze wywody z polskiego na nasze...:)
UsuńBo to trzeba chyba czytać równolegle co tutaj i u Kreta nasmarowane na blogu ;)
UsuńNo dzie tam, jak szkło przecież my som...
UsuńKryształ!
UsuńZwolniłam... zwolniła tak bardzo, że wczoraj obijałam się potwornie, ale w końcu mam urlop :) Piękne u Ciebie. Napisz koniecznie czy miałaś urodzaj pomidorów, bardzo jestem ciekawa, jak sobie poradzą w tych donicach. :)
OdpowiedzUsuńGeneralnie pomidorki wiszą i rosną. Jeszcze się nie wybarwiają, ale mam nadzieję, że doczekają dzielnie do tego czasu :) W wolnej chwili udokumentuję. Bo niby zwolniłam, ale to wychodzi na to, że po prostu wszystko robię wolniej :D
Usuńwiśnie... mnie w tym sezonie interesują głównie pestki. Nie żebym planowała własną hodowlę. Podobno są dobre na kolki :)
OdpowiedzUsuńOj, to szkoda, że nie wiedziałam. Wysłałabym Ci paczuszkę. My mieliśmy taką wersję kupną woreczka z pestkami. Ale dużo lepiej sprawdzała się... suszarka :D
UsuńOj, jak zwykle dużo się u Ciebie dzieje. W ten sposób uświadamiamy sobie, jakie wielkie zmiany zachodzą w ogrodzie. Gratuluję wiśni oraz pomidorowej i papryczkowej hodowli. Kosmosy też mi się bardzo podobają, o ziołowej rabacie nie wspomnę.
OdpowiedzUsuńChwili oddechu życzę
lena
Oddycham już głęboko noskiem. Oby tylko o tym nie zapomnieć ;)
UsuńSzalona kobieto - czasami trzeba usiąść, dychnąć i po prostu popodziwiać ten swój ogród :D
OdpowiedzUsuńPodziwiam rano jak robię obchód. Potem to już sama radość "rycia" jak to mój mąż mówi :D Ale już niedługo "dychnę" - góry za miesiąc z małym groszem!
UsuńPomysł z kwiatami pod folią, zdecydowanie podbieram :)
OdpowiedzUsuńPodbieraj koniecznie - sprawdza się, a do tego ładnie jest po prostu zanim czerwone pomidorki zaczną się "bimblać" :D
Usuńtak się spodziewałam, że Twój ogród szaleje ... a Ty w nim ;-) Cudnie!! i ciekawa jestem tych zmian we wnętrzach, bo to mnie jednak bardziej kreci ;-).całuski♥
OdpowiedzUsuńSzaleństwo pełne radości. A w domu zmian sporo od ostatnich wpisów remontowych (ho, ho ile czasu temu). Zdjęcia "przed" są, ale żadnych "po" :D A nie ukrywajmy, że wiele kątów jest po prostu "w trakcie". No i czy takie "w trakcie" może być interesujące w ogóle??
UsuńHa:) Ale się u Ciebie dzieje Aniu:) Wszystko cudne! Życzę dobrego odpoczynku i radości z urlopu:) Pozdrowienia serdeczne!
OdpowiedzUsuńOdpoczęłam już właściwie i teraz strasznie mi tęskno do mojego ogrodu :D Znowu lista zadań i planów urosła mi niesamowicie ;)
UsuńJa jestem po urlopie i w pierwszym tygodniu pracowania, także też zaczęła mi się bieganina , niepodokańczane sprawy (stare i nowe).... Nawet nie wiesz jak Cię rozumiem... Tak sobie coraz częściej myślę - co by tu zrobić, żeby zarobić i się nie narobić....(???)
OdpowiedzUsuńA w ogrodzie masz pięknie! U mnie wiśnie w tym roku były porażką.
Ja dzisiaj ostatni dzień wypoczywam. Jutro powrót, a w piątek do pracy. I już widzę tą chmurę, która tam się nade mną gromadzi. Ale już nie tak źle jak było wcześniej. Powiedzmy, że chaos opanowany ;)
UsuńA wiśnie w tym roku super, ale niektóre inne uprawy gorzej wypadły.
Ach ten czas, wciąż go za mało. A pierwsze zdjęcie zjawiskowe!
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu :) A z tym czasem, to już nie wiem co można zrobić, żeby wyjść na prostą...
Usuńwpadnij do mnie zobaczyć moje holenderską uprawę pomidorów :)
OdpowiedzUsuńTe twoje wiśnie, zjadłabym :)
kreatywniepopracy.blogspot.com
Mayu, widziałam, że jest nowy wpis u Ciebie. Muszę tylko z czasem na prostą po urlopie wyjść. Mam nadzieję, że jutro się uda na spokojnie podpatrzeć co tam u Was :)
UsuńWiem o czym mówisz,mnie ciągle brakuje godzin,a do zrobienia ogrom!!
OdpowiedzUsuńPraca, dom,ogródek,człowiek chce wszystko ogarnąć,dopieścić a czas bezlitośnie pędzi,gna jak szalony !!
Aniu,życzę ci więc duuuużo czasu,abyś mogła cichutko przycupnąć i cieszyć się swoim dziełem :):)