Święta mnie wykończyły. Psychicznie i fizycznie. I wcale nie ze względu na tłum gości czy świąteczną euforię. Wszelkie moje plany legły w gruzach. Choinkę ubrałam tyle o ile, potrawy zjadłam bez większego zachwytu, a nerwowa atmosfera wisiała ciągle w powietrzu.
Jeszcze w poniedziałek pełna optymizmu i powoli sączącej się do mnie magii świąt odwiedziłam naszą Niezapominatkę. Naładowałam baterie w tym przemiłym towarzystwie i ruszyłam z motorkiem w tyłku do zadań domowych. We wtorek z wielkim uśmiechem i chęcią do działania obudziłam się o świcie. Tylko Młody coś niewyraźny oczęta otworzył. Niewyraźność o godzinie 16ej zamieniła się w 40 stopni gorączki. Miodzio... Trochę skarżył się na brzuch a poza tym innych objawów brak. Jego lekarka wyjechała na Święta, ale udało się wbić do innej przychodni, gdzie ja i M. zapisani jesteśmy. Lekarka obejrzała, opukała, pozaglądała gdzie się dało, osłuchała i nic. Gorączka i już.
Tak więc to "cudne" 40 stopni wracało do nas na sinusoidzie przez całe Święta. W Świętego Szczepana po południu czary mary i przeszło. Tak po prostu. A ja w końcu zauważyłam choinkę. Święta jednak minęły i niedosyt przez to wszystko został. Bo tak "przy okazji" to jeszcze moja babcia wylądowała w Boże Narodzenie na chwilę w szpitalu. Normalnie "ubaw po pachy". Święta niezapomniane ale nigdy więcej takich poproszę!
Nie zdążyłam więc z choinką. Nie zdążyłam z wieńcami. Nie zdążyłam z ozdobieniem stołu. Nie zdążyłam z super pakowaniem prezentów. No i nie zdążyłam z życzeniami do Was wpaść :( A taką miałam radość planując wszystkie punkty zadań do wypełnienia...
W ramach odzyskania odrobiny magii wczoraj zrobiłam moją pierwszą bombkę ze styropianu. Młody swoją też zrobił. No i robię sobie gwiazdeczki na szydełku. Kilka z nich poniżej dla Was:
Nie wiem jak u Was, ale u nas istny szał "karmnikowy". Na tarasie codziennie przewijają się tłumy ;)
Wróble i mazurki najchętniej z takiej formy korzystają. Sikorki preferują mój ultra szybki karmnik:
Wycięta ścianka w plastikowej butelce, kawałek taśmy malarskiej by rant nie ranił łapek i gotowe :D
Stale odwiedza nas też Pan Dzięcioł i Rudzik. Tego ostatniego to mi strasznie żal. Jeszcze jesienią jeden rudzik przydzwonił z rozpędu w szybę i skręcił kark :( I teraz cały czas myślę, że ten co nas odwiedza to wdowiec lub wdowa...
Jestem Wam też winna wyniki z Podaj Dalej. Miały być w sobotę, ale złośliwość rzeczy martwych objawiająca się pod postacią nie działającego neta stanęła na drodze. Tak więc losowanie odbyło się dziś. Pomógł program losujący. Niektóre z Was nie opowiedziały się jasno pod postem czy biorą udział w losowaniu czy nie, dlatego wzięłam pod uwagę wszystkie wpisy. Gorący okres Mikołajkowy i grudniowy nie sprzyjał blogowaniu, dlatego tylko 9 dziewczyn się wypowiedziało. i uwaga, uwaga:
Padło na Kalinę :) Bardzo się cieszę! Podeślij mi proszę swoje namiary na maila - ankh@vp.pl
Te które mają chęć na gazetki zapraszam za jakiś czas do Kaliny. Również te, które przegapiły zabawę u mnie mają teraz tam szansę :)
Na koniec pozostaje mi życzyć Wam i Waszym rodzinom udanej zabawy sylwestrowej, a w nadchodzącym Nowego Roku kilku spełnionych marzeń, dużo zdrowia, miłości i uśmiechu na twarzach i w sercach :)
Aniu kochana, nie przejmuj się, czasem tak bywa, tak wychodzi. Ja dzień przed Wigiliją dostałam gorączki, myślałam już "po świętach" będę miała... ale jakoś mi odpuściło dzięki Bogu.
OdpowiedzUsuńWiesz, a może to kolejne święta będziesz miała najpiękneiejsze w życiu? :))
Tego Ci życzę i Zdrowia na Nowy Rok, dla Ciebie, Młodego i całej rodzinki! :)
Po fakcie już tak bardzo się nie przejmuję. W trakcie też raczej zdenerwowana zdrowiem Młodego byłam niż czymkolwiek innym. Cieszę się, że miał przynajmniej dość siły, by cieszyć się z wizyty prezentów ;)
UsuńDziękuję za życzenia :)
Oby w nowym roczku bylo spokojniej :-)zdrowka I duuuuuzo wolnego czasu Kochana!!!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Młody więcej takie numeru nie odwali ;) A ten czas... Oj chciałabym, chciała :)
UsuńMiałam to samo co Twój Młody!
OdpowiedzUsuńW Wigolię do południa jeszcze pracowałam i już wtedy z rana poczułam się niewyraźnie. Pomyślałam w pierwszym momencie, że to może niewyspanie, bo... spałam w nocy tylko cztery godziny, żeby zdążyć z wypiekami!
Po pracy padłam na łóżko i zasnęłam natychmiast. Po dwóch godzinach otworzyłam oczęta i stwierdziłam, że boli mnie głowa, jestem słaba i chyba mam gorączkę...
Jakoś udało mi się przygotować kolację wigilijną i zaraz po niej wskoczyłam znowu do łóżka. I właśnie w tym fatalnym czasie doceniłam zmywarkę, żeby nie to urządzenie, brudne gary by mnie chyba zawaliły i teraz zamiast siedzieć i pisać komentarz u Ciebie, walczyłabym pewnie w kuchni... hehe!
Kochana, w przyszłym roku życzę nam obydwóm nie takich świąt, jakie były teraz!
Dużo zdrowia i pomyślności! :)
To też się nieźle załatwiłaś! Z każdej strony już słyszę, że kogoś powaliło choróbsko na Wigilię. Jakiś nowy wirus świąteczny? ;) Kolejne Święta na pewno będą rewelacyjne w porównaniu z tymi :D Dużo zdrowia i sił dla nas wszystkich!
UsuńCzasem tak jest w życiu, że to los zwalnia za nas. Trzymaj się cieplutko i oby Nowy Rok przyniósł odmianę, trzymaj się cieplutko,ania ps,piękne gwiazdeczki :))
OdpowiedzUsuńOj tak - zwolniliśmy maksymalnie na dwa dni. To chyba takie przypomnienie było o tym, co tak naprawdę jest ważne w życiu. Chociaż ja w tym roku nie miałam wielkiego szału świątecznego, więc raczej zbędne to było ;)
UsuńCieszę się, że gwiazdki się podobają.
U nas niestety święta w podobnym klimacie. Choroba i niezrealizowane plany. Ale było minęło! Trudno, nie zawsze może być idealnie... Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńTrzeba wyciągnąć wnioski i żyć dalej. Ja już wiem, że jednak wszelkie przygotowania zacznę 1 grudnia i nie będę nic na ostatnią chwilę zostawiać. Wtedy nawet chorowanie (odpukać) w lepszej atmosferze upłynie :D Również pozdrawiam!
Usuńojej, to kiepsko. mam ogromna nadzieje, że Nowy Rok nie będzie Cie tak przykro zaskakiwał. zycze Tobie i Twoim Blismi wszystkiego najlepszego i ZDRÓWKA przede wszystkim, Ania
OdpowiedzUsuńKońcówka roku z przytupem, ale wierzę, że już teraz tylko lepiej może być. I tej myśli będę się trzymać :)
UsuńNie rozpaczaj, festina lente;) Zdrowia za to życzę dużo;)
OdpowiedzUsuńOj tam - nie rozpaczam przecież :) Taki tylko update życiowy przelałam do posta. Najważniejsze, że to już za nami. Nauka z tej lekcji została wyciągnięta i teraz do przodu w Nowy Rok. Dziękuję za życzenia zdrówka. Tobie dużo sił na nadchodzącą noc i walkę o płoty ;)
UsuńOj, to Święta z dodatkowymi atrakcjami.. Ale tak jak piszesz - trzeba to potraktować jako część życia po prostu:)) Takie 3- dniowe infekcje często zaskakują i meczą, zwłaszcza Dzieciaki.. Śnieżynki CUDNE!! I pięknie wyglądają na zielonych gałązkach.. No i te Ptaszęta:))) - super widok! Niestety u nas ptaszki omijają ogródek szerokim łukiem - tam rządzi Muffin.. Aniu - jak najlepszego Nowego Roku dla Was wszystkich!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że śnieżynki się podobają. U nas pełno kotów z sąsiedztwa i często zaczajają się na ptaki. Na szczęście te ostatnie póki co jeszcze szybsze są :)
UsuńDziękuję za życzenia!
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku,oby okazał się lepszym niż popdrzedni.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
lena
Dziękuję :) Oby nie był gorszy i już będzie nieźle ;)
UsuńJa sobie tak myślę, że to musiał być taki finał tego chorobowego roku u Was, żeby się Młody już wychorował na amen i w Nowym Roku miał święty spokój. I takiej wersji się będę trzymać wraz z trzymaniem za nią kciuków. Gratuluje Kalinie. Gazetki gazetkami, ale Twoje szydełkowe wyczyny są zachwycające. Jeśli przyjmujesz zapisy, to ja bardzo bardzo bardzo proszę o dodanie mnie do listy.
OdpowiedzUsuńPrzesyłam buziaki i uściski i wszystkiego dobrego na Nowy Rok.
Już się śnieżynki produkują dla Ciebie :) Będziesz mogła wybrać te, które najbardziej Ci się spodobają oczywiście. Może nawet uda mi się przekazać osobiście? Bo bardzo chcę w tym roku zabrać moich chłopaków chociaż na weekend do Krakowa :)
UsuńMniam mniam, poczytam gazetki! I napisz mi w mailu co mam z nimi zrobić potem:)Serdeczności!
OdpowiedzUsuńPs. Ja nigdy nic nie wygrywam w losowaniach, to jakiś cud:)
Paczuszka czeka na wysłanie i chwilę oddechu na moją wyprawę na pocztę :)
UsuńOj, u nas tez przewlekła epidemia infekcyjna! Dużo zdrowia!
OdpowiedzUsuńSerdeczności,
m.
Chorowanie potrafi wymęczyć. Oby ten rok był zdrowszy :)
UsuńNie ma tego złego... najważniejsze, ze wszystko przeszło i jest dobrze. Odbijesz sobie za niecałe 12 miesięcy ;)
OdpowiedzUsuńHa! Już zaczęłam planować nawet :D Skoro ostatnie plany nie wypaliły, to mam kilka w zanadrzu i jeszcze nowe dojdą :D
Usuń