Doczekałam się :) Nie wiadomo na jak długo, ale zawsze coś. Zwłaszcza, że całkiem obficie i malowniczo u nas. Mowa oczywiście o zimie. Dzisiejszy poranek przywitał nas takim oto obrazkiem
Ten niebieski krasnal oczywiście nie witał tam już o poranku ;) Ale jak tylko rano wyjrzał przez okno, to ospa czy nie - wyjść musiał. Bo ospa jednak nadeszła i już się ciapkać białą mazią możemy ;) Oczywiście Młodego to bardzo łaskocze i chichra się, a cała biała maź trafia na okolicę. Zobaczymy jak to dalej będzie...
Zima nie wiadomo ile czasu zostanie i jaki przebieg będzie miała, a śnieg dzisiaj idealny do lepienia, więc dałam się namówić (czego się nie robi dla chorego) :)
Bałwanek śnieżnobiały nie jest, ale razem ze śniegiem przylepiało się wszystko, a więc niedobitki liści z trawnika, jakiś piasek i inne cuda. Ale poza tym wszystko jak trzeba - 3 piętra, wiadro na głowie, marchewa jako nochal i węgielki. Oczywiście ustawiony tak, żeby można go kontrolować z okna, czy nadal jest ;)
A co poza tym? Szydełkuję bez pamięci, mój projekt mnie wciągnął, wessał i normalnie oderwać się nie mogę. Od dzisiaj jestem też słomianą wdową, bo M. na wyjeździe w pracy. Jednak w niedzielę zdążyliśmy jeszcze razem świętować jego urodziny. Pyszna kolacyjka dosłownie w ostatniej chwili załapała się na zdjęcie, bo moje głodomory rzuciły się ledwo postawiłam na stole :)
Normalnie pychotka, nawet jeśli ciut z chili przesadziłam :D
A na zakończenie ostatnia fotka dzisiejszej zimy, bo jak szłam dorzucić do pieca, to po prostu musiałam to zdjęcie zrobić :)
Dobrej nocy Wam życzę... lub Dzień Dobry mówię. Ściskam nowe Obserwatorki. Te co są ze mną dłużej również :) Bardzo Wam dziękuję za komentarze. Ten dreszczyk emocji, gdy sprawdzam czy nowe się pojawiły - bezcenny ;)
...wiec ja jako pierwsza, Anulka taka zima u nas to marzenie (albo i nie), bo jest niestety konflikt interesow- ja nie chce a dziecko teskni... sniegu nie ma - dla mnie dobrze, a Mloda dola zalicza i tak dalej i tak dalej... ostatnie zdjecie mistrzowskie- bardzo tajemniecze, takie troche z Pottera :P ♥
OdpowiedzUsuńNo i tym Potterem mnie rozłożyłaś :D Ja tam ze śniegu się cieszę. Taka zima to zupełnie co innego niż w mieście. Tam to mnie wnerwiało to błocko wszędzie, które w 3 minuty się robiło. I nie powiem - auto zamiatałam dzisiaj równo, koła chociaż zimówki ślizgały się ostro na wyjeździe z uliczki naszej (pod górkę), zaliczyłam też glebę na d... schodząc po podjeździe do garażu/piwnicy. No ale jak każda ciuteńka gałązka śniegiem posypana, jak Młody zaróżowiony cały i z uśmiechem wielkim, to jak tu nie lubić?
Usuń..u mnie ( w PL ) tez bialo... ale u mnie +9°C na dzis zapowiadali ,i deszcz...wlasnie gdy wczoraj okna umylam to dzis pada...ale to przeciez normalne...
OdpowiedzUsuńW bieli swiat wyglada zupelnie inaczej..jak z bajki...
Zycze Ci tego bajkowego krajobrazu jak najdluzej ( nie, bez przesady )...
Pozdrawiamy z deszczowego Hessen
Z tym myciem okien to normalne. Tak samo jak z myciem samochodu ;)
UsuńCudnie u Ciebie:) Zima w mieście to pomyłka.. Pozdrowienia serdeczne i specjalne dla Krasnala, oby choróbsko minęło szybko i łagodnie:)
OdpowiedzUsuńOd rana dzisiaj ma trochę czoło obsypane, ale się nie skarży i nic mu nie jest poza tym. Więc i tak uważam, że nieźle :)
UsuńJestem za , zima to zima [ nie mówię tu o śnieżycach] ale , śnieg, mróz tego wszystkiego nam potrzeba, synek zachwycony,a to najważniejsze pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńDokładnie Dusiu. Ci, którym spieszy się do wiosny chyba zapomnieli, że mrozik wybija różne patogeny latające w powietrzu i przetrzebia populację komarów, kleszczy i innych paskudztw :) Więc ja jestem za mrozikiem zimą! No i ogród potrzebuje odpoczynku, żeby latem owocem sypnąć.
Usuńu nas nadal deszczowo......
OdpowiedzUsuńkreweteczki smakowite:-))
U nas dzisiaj straszna wilgoć w powietrzu i gdyby nie ten śnieg, to byłoby bardzo nieprzyjemnie. A na wspomnienie krewetek nadal ślinka mi cieknie ;) Szkoda, że dziadostwo takie drogie :D
UsuńAle zapachy z tych krewetek aż tutaj czuje:))) Wrzuć przepis Aniu.
OdpowiedzUsuńA co do zimy to zazdroszczę jak cholera u mnie nic...ja to juz nawet nie pamiętam jak bałwan wyglada:)))
Przepis jest totalny banał. Na rozgrzany olej (nie oliwę, bo za duży aromat daje) wrzucam posiekane chili (na pół kilko krewetek dałam jedno całe i to była ciut przesada; pewnie 3/4 by było ok; no chyba, że ktoś lubi ostre jak mój M.), do tego dwa średnie ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę. To chwilę przesmażone. Na to krewetki (wrzucałam zamrożone, ale opłukane z ewentualnego lodu), trochę posolić i całość kilka minutek na patelni, aż krewetki koralowe się zrobią. Nie za długo, bo gumiaste będą. Pod koniec podlałam odrobiną białego winka, sporo soku z cytryny i przed samym podaniem wymieszane z posiekaną natką. Koniec, kropka i pychotka :)
UsuńHmmm:) Krewetki i białe winko:-)U nas wczoraj zima nadeszła, ale dziś mamy na plusie, więc już placki ziemi widać i zielonej trawy:) Uważaj, żeby ospy nie przeziębić! Ściskam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńUważam, uważam. Ale świeże powietrze też potrzebne dla zdrowia. Młody codziennie tran łyka, lipę pije i majeranek i daje radę. A jesienno-zimowe chorowanie już było ;)
UsuńWow,,jaka wspaniała zima u Ciebie,,,aż miło patrzeć,,,u mnie natomiast +2 st,wczoraj troszkę padał śnieg ale nic z niego nie pozostało:)Na tak pyszną kolację to ja bym się grzecznie wprosiła,pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńU nas dzisiaj też już "ciepła" wilgoć w powietrzu, ale oblepiony śnieg się trzyma. Chociaż w "centrum" miasteczka to już chlapa jest. A kolacja była pyszniutka ;)
UsuńUważaj na ospiarza ;) bo przeziębiona ospa to duży problem :( My właśnie dlatego nie wyszłyśmy na dwór bo podejrzewałam u małych anginę, ale na szczęście był to fałszywy alarm więc dzisiaj chyba się skusimy ;) A co do "kierunku" to my na Śrem ;) A Wy?
OdpowiedzUsuńNa szczęście Młody odporny. Tą ospę też spoko przechodzi, a pierwsza krosta w niedzielę się pojawiła, więc to już czwarta doba leci. No i na szczęście (szczęście w nieszczęściu właściwie) do pracy nie chodzę, więc mogę go trzymać w domu - nie mamy parcia na przedszkole. W sumie to od momentu zetknięcia z chorym kuzynem izoluję Młodego - właśnie, żeby nic nie złapał na tą ospę. Jak musiałam z nim do sklepu to w godzinach, gdy najbardziej pusto. Po ospie też go przetrzymam aż odporności nie odzyska. A my od Rogalina to prosto, "jak w mordę strzelił" na park narodowy ;)
UsuńU ciebie tak pięknie jak u mnie!:) Cudna bajka za oknem więc nos przyklejam jak dziecko i się patrzę:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za przesyłkę, cieszę się ogromnie bo niespodzianki lubię strasznie.
Młodemu zdrowia choć ospę to po prostu trzeba przechorować. Najlepiej wszystkie dzieciaki w domu zarazić na raz jak to u mnie było. Ospę przeszliśmy kochana.
Buziaki, ściskaki i w ogóle miłości dla Wdowy słomianej...albo wpadnij do mnie:)
To kolejny moment, kiedy doceniłam nasze powiększone okna i te tarasowe przez poziomej poprzeczki. Zima jak malowanie normalnie. Też napatrzeć się nie mogę i prawie drugie Święta mogłabym mieć ;) Ospę Młody złapał od kuzyna, ten sprzedał jeszcze swojej kuzynce też i nawet moja córunia chrzestna malutka podłapała. A matki wariatki cieszą się, że będzie z głowy :D I tylko gorąca linia ile które dziecko ma i czy jakieś inne objawy przechodzi :D Tak wiec rodzinnie na całego. A wpaść bym wpadła, bo na głowę dostaje. Tylko ta ospa, no i jeszcze palić w piecu trzeba, żeby chałupy nie zamroziło...
UsuńPychotka, to widać!!!! U mnie aktualnie mniej śniegu, bardziej mokro:-) Pzdr!
OdpowiedzUsuńAle Ty masz góry, wiec to się nic nie liczy że u nas więcej. Bo jak Ty masz, to na desce można śmigać :P
UsuńA my tak na zimę czekamy. Już jazda na sankach po trawie była, czas na jazdę po śniegu ;)
OdpowiedzUsuńAle mi smaka narobiłaś :)
Pozdrawiam :)
My niestety musimy uważać z szaleństwami na dworze, ze względu na chorobę. Ale chociaż ten bałwan zaliczony ;)
Usuńja tam nie tesknie za zimą ale ....na zdjeciach wyglada uroczo;-))))
OdpowiedzUsuńJa też wolą jesień i wiosnę, ale zima prawdziwa (chociaż przez chwilę) być musi.
Usuńto pewnie ten sam śnieg przyszedł do Was,bo u nas zmył się po dniu.my w ten weekend świętujemy urodziny męża:-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i życzę zdrowia
lena
Ten śnieg ze zdjęć się zmył, ale już jest nowy i mrozik go trzyma. Ale ten się nie lepi, więc dobrze, że z bałwanem zdążyliśmy!
UsuńAle Wam fajnie. U nas ferie się zaczęły, a śniegu nadal brak. Mam nadzieję, że to się zmieni chociaż na kilka dni.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was!
Iza
U Ciebie nawet jak śniegu nie ma, to chłopaki się nie nudzą. Podziwiam zawsze Wasze inspiracje, szczególnie książkowe. Ale mam nadzieję, że śniegu już jest u Was również :)
UsuńI pięknie, że nadeszła. Jaka pyszna kolacja, aż ślinka cieknie. Dużo zdrówka dla Krasnala:) Serdeczności ślę :)
OdpowiedzUsuńNadeszła i trzyma!. Co prawda prognozy nie wróżą jej długiego pobytu u nas, ale trzymam kciuki za nią ;)
UsuńMy dalej wyczekujemy, szukamy ale z marnym skutkiem ....
OdpowiedzUsuńA już taki balwan to teraz szczyt marzeń ...
Mam nadzieję, że i Was odnalazła. Bo taka zima bez śniegu i mroziku to nic fajnego. Zwłaszcza dla dzieciaków!
Usuńoj widzę .że ogromne zaległości mam u Ciebie Aniu,a mnie ten czas tak szybko leci ,ze zdawało by się ,żem wczoraj u Ciebie gościła :)
OdpowiedzUsuńU Ciebie piękna pani dopiero zawitała,a u mnie rozgościła się na dobre i powiem Ci ,że troszkę uciążliwy z niej gość.
Twój mały mężczyzna niech lepiej już zimę przez okno ogląda ,bo jak ospę przeziębi to będzie problem,a dla dużego sto lat ,sto lat głośno śpiewam,może usłyszy.
Pozdrawiam Was bardzo ,bardzo serdecznie :)
Ja też ostatnio zaległości złapałam i to w każdej dziedzinie. Dopiero powoli wychodzę na prostą. A zima niech sobie będzie jeszcze póki co. Chociaż uciążliwa i chociaż zmarzluchem jestem strasznym!
UsuńDo nas tez przyszła ...ale chwilowo możemy ją obserwować przyklejając nos do okna ;(
OdpowiedzUsuńA wiesz ,że ja bym się na krewetki nie obraziła ? Nawet gdyby Ci ręka zadrżała dodając szczyptę chili... ja żem z tych, co to lubią kuchnię dla odważnych ;)))
Ja też się na krewetki nigdy nie obrażam ;) A to nie była szczypta, tylko jakaś 1/3 papryczki za dużo. Bo to świeża, więc jeszcze większego kopa dawała :D
UsuńWspaniale z zima:)
OdpowiedzUsuńA kolacja w sam raz zimowa, a chilli jak najbardziej wskazane!!
Pozdrowienia
Zima rozwinęła skrzydła na całego! Ale to dobrze :)
Usuńszydełkujesz?:)))))))))))) piękna zima!!
OdpowiedzUsuńOj Qrko, szydełkuję to mało powiedziane. Przyrosłam prawie do szydełka ;) W głowie ciągle nowe pomysły, a ręce nie nadążają :D
UsuńCzyzby to były krewetki? jestem ciekawa czy uzyłaś mrozonych... dzieci uwielbiają taką zimę.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że krewetki. Użyłam mrożonych, ale nie tych już wstępnie przygotowanych (różowo-koralowych), tylko zupełnie surowych (czyli szarych). Te szare można spokojnie zamrożone wrzucić na patelnie (tylko opłukane z glazury), a różowe lepiej porządnie rozmrozić, bo się gumiaste na patelni zrobią. Co i jak piszę kilka komentarzy wyżej w odpowiedzi na pytanie Ewy z Shabby Shop :)
UsuńŚwietny efekt z puszek i jak wiosnę przywołują :)
OdpowiedzUsuńPuszki chyba zacznę zbierać hurtowo, bo mam kilka letnich pomysłów na nie :)
Usuń