Na większości podglądanych przeze mnie blogów dziewczyny piszą, że likwidują już choinki, dekoracje świąteczne, pojawiają się wiosenne kwiaty itd. Najpierw wszyscy pędzili z wystrojem na Święta, a teraz wszyscy pędzą, żeby wiosnę już zrobić dookoła. A to jeszcze nawet nie połowa stycznia. A okres świąteczny kończy się w Matki Boskiej Gromnicznej (tudzież Ofiarowanie Pańskie) - to jeszcze ponad 3 tygodnie! Dziwimy się, że natura szaleje, że niemalże "Gwiazdka w maju", a sami nie jesteśmy lepsi. Ja w każdym bądź razie zwalniam. Moja choinka będzie stała albo do upadłego, albo do 2 lutego. Owszem - sypie się. Owszem - podcinam gałązki. Owszem - codziennie skaczę wokół nie ze spryskiwaczem. Ale pachnie, cieszy oczy i ociepla serca ;) Co więcej - w niedzielę ma przyjść trochę zimy. Bez szaleństw, ale może chociaż minimalnie biało będzie choć przez chwilę. I co? I ja wtedy jeszcze mam zamiar taras ustroić :P Bo tak bez bieli to kretyńsko by wyglądały sanki wystawione...
A to nie wszystko! Czekam na zimę, bo mój ogród jeszcze się nie poddał. Bo jeszcze chce spać. Bo naciąga kołdrę na głowę i mówi: "Jeszcze 5 minutek". Ptaki co prawda od kilku dni ćwierkają wiosennie i już przez chwilę naprawdę zwątpiłam. Bo tu dwa krokusy wylazły, zadołowany pigwowiec kilka pączków wypuścił... Ale ostatecznie lekki mrozik ma być. I tutaj znowu się narażę. Bo ja bym wolała większy mrozik. I jeszcze żeby tak chwilę potrzymał. Żeby wybił albo przynajmniej porządnie przetrzebił komary i kleszcze!
Tak więc czekam, codziennie sprawdzam prognozy, obserwuję niebo i barometr. U nas 2 godziny temu zaczęło już mocno wiać, więc jakaś zmiana idzie. Takich widoków pewnie się nie doczekam
Ponieważ ptaszki jednak mimo wszystko o wiośnie ćwierkały, to mnie wyciągnęły do ogrodu. Rozpoczęłam walkę (póki co bardzo nierówną) o światło dla przyszłego warzywnika! Idzie mi topornie...
Zdjęcie średniej jakości (przepraszam), ale co nieco widać. Jak dotąd udało mi się przedrzeć tylko na tym wąskim fragmencie, a to też nie do końca. Cudnie poplątane krzaki maści wszelakiej, poprzerastane jeżynami - kolczastym, a jakże. I jeżyny oczywiście staram się ominąć, krzaczory okiełznać, przedrzeć do płotu i uzyskać piękne światło. Jeszcze sporo mi zostało...
Kolejny powód, dla którego nie spieszy mi się do wiosny! Zanim nadejdzie muszę to ogarnąć, albo będę mogła co najwyżej mech sobie wyhodować :)
Lista zajęć i planów długa. I właściwie ciągle się wydłuża. Umyśliłam sobie, żeby wędzarenkę przed latem sklecić. Ale nie taką "metalowa beczka i już", tylko coś bardziej oko cieszącego. Do tego porwałam się na nowy projekt szydełkowy, na którym mi spooooro dni zejdzie (Nie mamo, nie powiem Ci co to, dowiesz się jak skończę).
Na dziś pozdrawiam Was już cieplutko i czekam na śnieg, bo nasze dywany dopraszają się trzepania w śniegu właśnie.
P.S. Donoszę, że ospa jeszcze nie wyszła i nadal czekamy. Ponieważ jednak zaopatrzyłam się już w stosowne specyfiki, to złośliwie albo się nie zaraził Młody, albo przejdzie bezkrostowo jak znam życie ;)
U mnie po urlopie w Polsce i powrocie do Niemiec, sezon swiateczny uwazam za zamkniety ;))) Zwyczajnie go nie czuje i tutaj chyba przejelam niemiecka tradycja, ze po Sylwestrze znika wszystko ;))) Szkoda, ze nie jestes moja sasiadka poniewaz lubie "grzebac" w ziemi i zajmowac sie ogrodem to moglabym pomoc, tym bardziej, ze ja go nie mam ;)))
OdpowiedzUsuńWłaśnie może z tym "czuciem" jak nie ma śniegu jest problem? Ale jakby nie patrzeć, to przed wiosennym wystrojem jeszcze trochę miłosnej czerwieni skapnie wszędzie. A dookoła co - najpierw Wielkanoc a potem Walentynki?
Usuńwitam, ma Pani świętą rację też obserwuję to na blogach , wcześniej od marketów wystawiają dekoracje , a jeszcze szybciej ją chowają .Tylko patrzeć jak zaczną jajka i kurczaki wystawiać po kątach.Teraz nic nie jest tak jak powinno , wszystko cieszy tylko chwilę, towarzystwo nastawione na konsumpcję .Kupić chwilę pocieszyć oko i wyrzucić i następne.Nie podoba mi się to.Pozdrawiam Kania
OdpowiedzUsuńWłaśnie to chowanie na wyścigi mi się nie podoba. Bo ja rozumiem, że ktoś tęskni do Świąt, do wiosny itp. i zaczyna wcześnie. Ale skoro tak tęskni, tak się to podoba, to czemu potem chowa szybko zamiast się nacieszyć po uszy? Jestem jeszcze wstanie to zrozumieć w sklepach - wiadomo, trzeba dać się klientowi zaopatrzyć zawczasu. Ale w domach??
UsuńWiesz, że ja też nie jestem zwolenniczką sztucznego przyspieszania czegos, co ma swój naturalny bieg...i niech tak zostanie:-)
OdpowiedzUsuńU nas na razie też wiosna, alepo 20 ma sypnąć śniegiem, więc znó narty i deski pójda w ruch:-)
A jeszcze przed wyjazdem na święta do PL widziałam jak panie wykładały już w sklepie deko na wielkanoc!!! Szalone:-) Ja tam czekam razem z Toba na zimę:-)
Znowu będziesz mi i M. łamać serca zdjęciami z deski? ;) I jak pisałam wyżej - w sklepach to jeszcze rozumiem, ale nie w domach. Czemu w domach chcemy wszystko przyspieszać? Czemu nie potrafimy się cieszyć tym co jest?
UsuńAniu jestem z Tobą i na zimę również czekam, a w ogrodzie coś tam ćwierkało, że nadchodzi [ dam Ci znać jak będę wiedziała coś więcej ha ha ] mój ogród też śpi i ja mu w tym nie przeszkadzam , pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńJa na te cieplejsze dni wrzosy odkryłam, żeby się nie podusiły ;) Trzymam kciuki za nasze ogrody, bo jak zobaczyłam wiosnę u Ondraszy, tak blisko mnie przecież, to trochę się przestraszyłam...
UsuńWitaj Aniu! Za zimą co prawda nie tęsknię i najbardziej lubię ją w okolicy Bożego Narodzenia, ale masz rację, to dopiero połowa stycznia! I dekoracje wielkanocne to chyba ciut szybko:) U mnie będzie taki kompromis pomiędzy i będą - zimowe po prostu:):) Ogródek boski! Chętnie bym pomogła w tym karczowaniu, bardzo lubię takie konkretne robótki:) Pomysł z wędzarnią super! A co do ospy Młodzieńca to z powiem Ci, że tylko się cieszyć, jak przejdzie ją bezkrostowo.. Jest to paskudne choróbsko i u nas ciężko było.. A krosty były wszędzie - w nosie, uszach i hmmm... innych miejscach dziwnych również;) Pozdrowienia serdeczne!
OdpowiedzUsuńWłaśnie - zimowe! Przecież tutaj też jest pole do popisu. Nie trzeba od razu wiosny w styczniu robić. A do karczowania przydałaby mi się pomoc, więc zapraszam :) Ospy takiej jak piszesz nie zazdroszczę. Liczę na to, że Młody przejdzie ją bezproblemowo jak ja i M. w dzieciństwie. Ale jakieś krosty mogłyby być, żeby mieć pewność, że to ospa i że minęła ;)
UsuńPozdrawiam również :)
wedzarnia marzenie
OdpowiedzUsuńMamy starą gruszę do wycięcia i winorośle do wykarczowania (niestety), więc szkoda to drewno tak po prostu spalić. Lepiej do wędzenia wykorzystać!
UsuńAniu takiej cudnej zimy to i ja sobie życzę:))) Swiat stanął na głowie, stokrotki kwitnace w styczniu!!! SZOK!!! A co do choinki to my rozbieramy dzisiaj, ale troszke mi szkoda bo taka zieloniutka i igły nie spadaja...ale miejsce zajmuje...
OdpowiedzUsuńNasza też miejsca sporo zabiera, zwłaszcza przy ograniczonym remontowo metrażu ;) Ale w końcu choinka swoje prawa ma :D Niestety coraz bardziej obawiam się, że do 2 lutego to ona nie da rady...
Usuń...ostra walka w tym ogrodzie :O) pieknie bedzie na wiosne!!!! a mlody to moze jak moja V. odporny jest??????? Ona nie miala zadnej zakaznej - juhu!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTo byłby cud, jakby się nie zaraził po tej kuzynowskiej miłości, która odchodziła w Święta i Nowy Rok ;) A dzięki szczepieniom, to z zakaźnych niewiele zostało do chorowania... Już bym wolała, żeby tą ospę przeszedł - lepiej teraz niż jak starszy będzie.
Usuń..ja sie przyznaje...mam juz zonkile w domu (((((( ...))))
OdpowiedzUsuńW DE wszystko jest od poczatku grudnia ubrane- röwniez w domach,wiec nic dziwnego,ze po 3 Krölach wszystko znika....
WPL dekoruje sie w ostatnim tyg przed swietami,wiec ..chyba na jedno wyjdzie,....
Zreszta dzis przy...+12.5 pokazal mi termometr w aucie... nawet sie nie mysli o zimie....
U mnie krokusy i szafirki wychodza we wrzesniu itak stoja przez cala zime...pod sniegiem))
U nas od przyszlego tyg. zapowiadaja zime..Mam nadzieje,ze nie bedzie taka jak w USA..
Pozdrawiam cieplutko))
Ale po co ten pośpiech? Po co już w adwencie dekorować, skoro potem jest jeszcze tyle czasu "przypisanego" na te dekoracje? To nie lepiej później zacząć i trzymać się tego "naturalnego" rytmu. Dajemy się niepotrzebnie porwać temu wariactwu, temu "muszę mieć teraz, zaraz". To zupełnie nie dla mnie...
UsuńA z tą zimą to ciekawe co w końcu będzie. U nas prognozy mówią na razie o lekkim mroziku i minimalnych opadach.
WOW!!! trzymam kciuki za pacyfikację chaszczy!!
OdpowiedzUsuńszkoda, że zima taka bezśnieżna- ja też uwazam, że po to ona jest , żeby i biało i mroźno było!
Choinkę co prawda już wyekspediowaliśmy, bo była żywa i w doniczce, więc żeby dała radę trzeba ją było szybko do ziemi wsadzić- a pogoda ku temu idealna.
Ale ozdób światecznych jeszcze się nie pozbywam i nadal światełka na gwiazdach migają :-))
My w poprzednich latach też mieliśmy w donicach. W tym roku skusiłam się na ciętą, ale chyba ostatni raz. Nawet jeśli się potem nie przyjmuje w ogrodzie, to i tak lepiej stoi i mnie kłopotu z ustawieniem jej ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńmoja choineczka mocno sie juz sypala wiec niestety została rozebrana ,ale reszta swiatecznych dekoracji nadal cieszy oko;-)p.s ospa paskudne choróbsko, przechodziłam ja z dziecmi w czerwcu i na samo wspomnienie brrrr....
OdpowiedzUsuńOj w czerwcu to nie wesoło, jak słoneczko drażni. Mam nadzieję, że my teraz będziemy mieć to z głowy :)
UsuńPracy z chaszczami co nie miara:) Choinki dogorywają, moja również, choć nie mam serca jej jeszcze rozbierać. Ale sypie się już na potęgę, starczy przejść obok, wcale nie trzeba jaj trącać...Pogoda wiosenna, choć na przyszły tydzień zapowiadają minus 5:) Zobaczymy... Ściskam serdecznie!
OdpowiedzUsuńTo u Ciebie z choinką tak jak u mnie :D Moja jakoś tak od dołu się sypać zaczęła, więc tylko gałązki podcinam póki co. A z pogodą zobaczymy, zobaczymy - coś tej zimy by się jednak przydało...
UsuńBędzie co robić z tym wszystkim,ale za to potem z przyjemnością rozejrzysz się po swoich włościach :))
OdpowiedzUsuńOby tylko z warzywnikiem zdążyć przed wiosną :)
Usuńu nas choinkę trzymało się do kolędy(chyba,że kolęda była w połowie lutego,bo i tak się zdarzało).W sumie to nie many za czym tęsknić,bo wiosnę z jesienią mamy za oknem.Przeraża mnie fakt,że rośliny zaczynają się budzić(hortensja,tulipany,rozchodnik, krokusy).Nie lubię śniegu,bo boję się wsiadać za kierownicę,ale dzieci już nie mogą się doczekać sanek i rzucania śnieżkami.I te komary latem...Teraz właśnie jest czas,by się nacieszyć choinką,wieczorem usiąść wygodnie w fotelu i przy blasku lampek (i przy dobrym świetle:-))poczytać lub poszydełkować.Ciekawa jestem Twojego projektu.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
Projekcikiem na pewno się pochwalę jak skończę. W sumie nic wielkiego dla niektórych, ale dla mnie wyzwanie :)
UsuńAneczko Moja Droga! Całkowicie się z Tobą zgadzam. Co prawda nasza choinka powędrowała wczoraj wieczorem pod śmietnik, ale nie zamierza pustego miejsca po niej, zapychać hiacyntami, czy innymi kwiatami wpisanymi w wielkanoc. Owszem lubię ,,cebulowe,, ...ale jeszcze chwilkę...jeszcze momencik...niech zdążę nacieszyć oczy amarylisami i cyklamenami ;)
OdpowiedzUsuńWalki z sekatorem i łopatą nie zazdroszczę -niech moc będzie z Tobą!
Moja choinka chyba jednak też się podda, ale mam już przygotowane czerwone gałęzie derenia (chyba?) i część ozdób właśnie na nie powędruje. A moc się przyda :)
UsuńNo cóż zima w tym roku bardzo nietypowa , ja tez długo trzymam choineczkę ,najczęściej do Gromnicznej , ale nie wiem jak bedzie w tym bo mąż juz chce rozbierać . Pewnie ustoi do kolędy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Mój na szczęście choinkę lubi, ale na naszym ograniczonym metrażu trochę mu przeszkadza jak do szafy chce się dostać ;) Nie ma tyle cierpliwości co ja...
UsuńAniu Moja Droga, nie o to chodzi -potrafię docenić ale życie nie wyklucza zmęczenia. Uwierz mi, że jest mi ciężko ostatnio a dom nie jest gwarancją szczęścia. Pewnie z czasem obserwujac bloga zauważysz zmiany. Dziękuję za wpis. ściskam Magda
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wraz z wybuchem wiosny dostaniesz energetycznego kopa :) Bo jak szaro dookoła, to rzeczywiście ciężko optymizmu łyknąć.
Usuń