24.09.2016

W mordę jeża!

Ile czasu mnie tutaj nie było?! Jak zawsze - zbiór zdarzeń pokrzyżował moje plany. Część tych zdarzeń była bardzo pozytywnych i o nich będzie w kolejnych postach. Jednak przed pisaniem powstrzymywała mnie przede wszystkim złośliwość rzeczy martwych. Albo tak nie do końca martwych, bo z internetem to różnie  może być. Strajkował jednocześnie u nas w domu i u mnie w pracy. Kilkanaście dni na łączach tak słabych, że ledwo pocztę można było sprawdzić. Normalnie tak mnie to zeźliło, że przesiadłam się na srajfona, gdzie chociaż Facebooka mogłam przeglądać. Ja! Ze srajfonem! Świat się kończy ;) I żeby nie było - robię nim tylko zdjęcia i wpadam na profil Fb Brzeziny - o tutaj. (Do dzwonienia nadal pozostaję przy moim starym telefoniku ;) ) Tylko te zdjęcia to mnie tam drażnią - o ile na srajfonie wyglądają ok, to już na laptopie do d... No ale nic to. Ci którzy mnie tam śledzą przynajmniej wiedzą, że jeszcze dycham ;)


Na szczęście strajk internetu chwilowo zażegnany, chwilowo jesteśmy w domu, więc czas nadrobić zaległości. Wczoraj dokonałam wszystkich zaległych odwiedzin na obserwowanych przeze mnie blogach (czyli u Was też) i teraz pora na update na Brzezinie. Tak więc do dzieła!

O czym było ostatnio?... O morzu. Fiu, fiu. Niezła wyrwa czasowa. Na początek nadgońmy więc ogród. Sierpień rozpoczął się szałem dalii :)

dalia w ogrodzie

Teoretycznie powinny być dwie odmiany, praktycznie wszystkie kwiaty są jednakowe ;)

dalie w ogrodzie

Cały czas kwitną jak szalone. Wystarczy co kilka dni ściąć zwiędłe kwiaty, a one niezmordowanie produkują nowe pąki. Swoją drogą - czy ktoś wie jak nazywa się ta odmiana? Będę wdzięczna za pomoc.

W sierpniu przyszła też pora na zebranie marchewki. No... przynajmniej tej, którą oszczędził Młody ;)

rękawice ogrodowe Laura Ashley

Przy okazji pochwalę się moim nowymi rękawicami ogrodowymi ;) Moja pamiątka z wyprawy do Warszawy na szkolenie :D Ogrodnicy mają jednak świra!

Był też czas pierwszych dojrzałych pomidorów. Te, które były w gruncie (nawet koktajlowe) trafił oczywiście szlag - jak u wszystkich uprawiających je eko. Na szczęście pod folią nie ucierpiały zbytnio.

pomidor San Marzano

Powyżej San Marzano z wymiany nasionek na portalu Na Ogrodowej, a poniżej (również z wymiany) Black Plum.

pomidor Black Plum

Mam jeszcze inne odmiany w tym roku, ale Black Plum są z nich najpyszniejsze moim zdaniem. I super owocują. Polecam Wam na przyszły sezon :)

Poza pomidorami były też ogóreczki. Strasznie długo musiały czekać na porządne warunki (czyli przesadzenie do gruntu), ale i tak dały radę.

ogórki w ogrodzie

Pierwszy raz siałam i na pewno nie ostatni. Wypróbowałam dwie odmiany - Marieta i Polan. Pierwsze bardzo dobre, drugie dość przeciętne. Te pierwsze wcinaliśmy głównie jako mizerię, bo Młody zasmakował. Drugie też, ale nie były  tak... hmm... aromatyczne? Jakkolwiek to brzmi w przypadku ogórka ;) Może lepiej by się sprawdziły jako kiszone, albo konserwowe? Ale ani razu nie udało mi się ich zebrać w dobrym rozmiarze. Mam nawet teorię, że ogórki nocą z takich zupełnie mini pompują się jak baloniki do olbrzymów od razu :D

Oczywiście były też cukinie, ale muszę powiedzieć, że to nie był dla nich dobry rok w moim ogrodzie. Za chłodno, zbyt mało słońca, byle jak. Trochę lepiej wypadły patisony. Zupełnie kiepsko dynia makaronowa, na którą bardzo się cieszyłam.

zbiory późnego lata

Jeszcze kilka dyniowatych zostało na rabacie. Jest już jednak za chłodno, żeby cudów się z nich spodziewać. Marina di Chioggia jest jedna, niewielka. Znowu :/

Fasolę siałam też pierwszy raz. Jakoś wcześniej nie mogłam wygospodarować dla niej miejsca. Udała się bardzo dobrze, chociaż potraktowałam ją bardzo po macoszemu. Siana z końcem swojego terminu, podparta byle jak i trochę po czasie. Warzywo dla opornych ;)

fasolka karłowa

Na drugim planie na powyższym zdjęciu widać moje kapustne. Po zeszłorocznej porażce szło im nadzwyczaj dobrze. Okryte siatką przetrwały najazd bielinka. Taa... Atak pierwszego pokolenia. Głupia Ania nie wiedziała, że drugie pokolenie przybędzie w drugiej połowie lata. Mądra Ania po szkodzie. Ogołociły wszystko równo. A takie piękne jarmuże były... I nawet kapusty planowały się udać! I brukselka. I brokuły :(
Teraz Ania wie, że siatki ochronnej nie zdejmuje się za szybko. I że warto posiać pomiędzy kapustne nagietki i koperek dla zapachowej zmyłki. I gdzieś w okolicy nasturcje, żeby tam się nażarły bielinki. Tak więc w przyszłym roku trzecie podejście do kapustnych!

W tym roku muszę pochwalić za pomoc w ogrodzie mojego męża! Bardzo mi pomógł z cięższymi robotami. M.in. wykarczował stare winorośle. Bym może pamiętacie, że dwie wiosny temu przycięłam je do gołego pnia. Wcześniej chorowały i słabo owocowały. I chociaż w zeszłym roku były w miarę zdrowe, to w tym szlag je trafił. Na pewno swoje 3 grosze dołożyła też pogoda, ale gra w ratowanie wydała mi się. nie warta świeczki. Odbyło się więc wielkie karczowanie.

karczowanie winorośli

Dzięki temu warzywnik dostał trochę oddechu, łatwiej jest teraz podlewać, no i dyniowate mają więcej miejsca. Może w przyszłym roku pokażą na co je stać (oczywiście po odświeżeniu pryzmy, podsypaniu żarcia itd.)?
Teraz mam więc mniej więcej taki widok na mój warzywnik:

warzywnik

Wiem, że zdjęcie dość słabe, ale to był szary dzień (jakich wiele tego lata było). Za to na wiosnę będzie elegancko by Wam wszystko pokazywać ;)

Na zakończenie dzisiejszego wpisu jeszcze dwie radosne plamki z mojego ogrodu.
Floksy, które już zakończyły kwitnienie:

floks

i niecierpki, którym się chyba nigdzie nie śpieszy :)

niecierpki w donicy


A już wkrótce relacja z wizyty na Chilli Fieście, nasza wyprawa w Karkonosze, ostatnie prace i nowe rabaty w ogrodzie i pewnie wizyta w Krakowie, która jeszcze przed nami. Trochę tego jest, więc naprawdę następny post WKRÓTCE :)

Ania

38 komentarzy:

  1. Przede wszystkim chwalmy mężów! Warzywnik podziwiam, ja odpuściłam no i dalie rewelacja :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, trzeba ich chwalić, żeby nie marudzili :D Ja warzywnika na pewno nie odpuszczę, ale jak już wypróbuję różne warzywka, to w końcu pozostanę tylko przy tych sprawdzonych i najbardziej pożądanych :) A dalie rzeczywiście dają czadu. Szkoda tylko, że gdzieś przepadły niskie czerwone, które sobie kupiłam w tym roku.

      Usuń
  2. Dalie cudne i warzywa. Ja od lat uprawiam pomidory w foliaku, odpuściłam sobie w gruncie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja liczyłam na koktajlowe z gruntu, bo pod folią po prostu się nie zmieściły. W zeszłym roku były super, w tym (przez pogodę) klapa. Ale nie można mieć zawsze wszystkiego :)

      Usuń
  3. Aniu, jak ja lubię Twoją Brzezine ):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Pamiętaj, że jak będziesz odwiedzać rodzinkę, to koniecznie musisz wpaść na kawę!
      A ja lubię Twoje okolice. Właśnie w ostatnią środę wróciliśmy stamtąd :)

      Usuń
  4. Kolor dalii cudowny. myślałam, że najpiękniejsze są moje w barwie moreli, a jednak Twój róż zwycięża. Warzywnik podziwu godny. Mój dużo mniejszy. Co roku mniejszy z powodu nadmiaru plonów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na nadmiar plonów nie narzekam. Najwyżej na brak czasu by je wszystkie przerobić ;)
      Nie ukrywam, że te dalie mają piękny kolor. Ale marzy mi się teraz kolekcja kołnierzykowych i o kwiatach pojedynczych. Wszystko przede mną ;)

      Usuń
  5. Chyba mam takie same dalie, są przecudne! Niestety również nie zmam ich nazwy.
    Moja Marina di Chioggia w tym roku zaszalała i ma 7 dyniek, co prawda 3 jeszcze nie do końca wyrobione ale myślę, że zdążą przed przymrozkami :)
    Jeśli się ma kawałek miejsca to warzywnik musi być, zjadanie własnych warzyw jest czymś wręcz magicznym :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to Mariny Ci zazdroszczę. U mnie coś tam niby jest, ale nieduże. A co do dalii to zaczęłam przeglądać jakieś forum z odmianami, ale tyle tego jest, że można oczopląsu dostać :D Może w jakiś zimowy wieczór uda się przebrnąć i odnaleźć tą naszą :)

      Usuń
  6. Przy rękawicach zrobiłam duże oczy i zazdrość mną targnęła, Ja niestety tylko z Aldi mam i to jeszcze rzadko je używam... Jak co do czego, to dłubię gołymi rękoma... ;)Faktem jest, że jest ogrom odmian pomidorów, tylko nie wszstkie są aż takie smaczne. Mnie najbardziej chyba tylko koktailowe podchodzą. W tym roku miałam bardzo nędzne (jak nigdy), także wiele radości z mojego ulubionego warzywa nie było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rękawiczki upolowałam w TkMaxxie za 20 zł. W końcu jakieś wygodne, które nie śmierdzą gumą ochronną i są dopasowane ;) Też rzadko używam i tylko do wybranych prac. Większość wolę robi gołymi łapkami jak Ty :)
      Niestety to nie był pomidorkowy rok. Może w przyszłym będzie lepiej :)

      Usuń
  7. Jeżeli mowa o ogrodowych niewypałach, to wychodzę za założenia że praktyka czyni mistrza...Żadne książki, publikacje! Ziemia , mikroklimat, pogoda, może płatać takie figle, gdzie tylko święty pomoże. Mam podobne doświadczenia z ogórkami ;)
    Ania , wypróbuj przepis na pasztet z cukinii. Moje , wybredne starsze dziecko resztki samo zapakowało do szkoły, więc znaczy się dobry był ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, że trzeba poznać swój ogródek, swoją ziemię i wtedy od razu praca lepiej idzie i uprawy są dorodniejsze. Warto eksperymentować, by odkryć idealny zestaw roślinek dla siebie :)
      Przepis na pasztet z cukinii nawet gdzieś mam zapisany. Niestety nadal "jedziemy" na prodiżu, gdzie nie zawsze wszystko wychodzi jakby się chciało ;)

      Usuń
  8. Lubię sobie czasami poczytać wcześniejsze posty z różnych blogów. Kiedy porównuję Twoje wpisy o ogrodzie, widać ogromną różnicę i ogrom pracy, jaki włożyłaś (z mężem oczywiście), by wyglądał jak na zdjęciach powyżej. Podziwiam za pasję i wytrwałość. Widać, że się opłaca.
    pozdrawiam
    lena
    P.S. Brak internetu jest chyba zaraźliwy, bo u mnie już od początku lata przerywał:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ogrodzie praca chyba nigdy się nie skończy, ale co jakiś czas wielkim zrywem kolejny kawałek urządzam po swojemu :)

      Usuń
  9. Odpowiedzi
    1. Ogródek cieszy. Zwłaszcza w te mroźne miesiące, gdy można już planować nowy sezon. Ogrodnik nigdy się nie nudzi :)

      Usuń
  10. Aniu! Cudny masz ten ogród i widać, że kochasz roboty ziemne a rośliny odwdzięczają się za troskę:) Dalie cudne, zazdroszczę cichutko, u mnie nie chcą rosnąć, a szkoda, bo wybór wśród odmian jest ogromny:) No i smakowita reszta również zachwyca! Pozdrowienia serdeczne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dalie są niezawodne. I do tego tak cudownie bezobsługowe :D Szkoda, że u Ciebie nie rosną - pewnie cienia za dużo? Ale może w dużej donicy na tarasie by dały radę? Chociaż te niższe odmiany?

      Usuń
  11. Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Mam nadzieję, że w kolejnym sezonie uda mi się powiększyć kolekcję :)

      Usuń
  12. No no no... ale ci tego dobra narosło. Dalie są cudowne. Nie wiem jaki miał być drugi kolor, ale ten jest w sam raz. A Anatol? Czyżby nic z niego nie wyrosło?
    Marchewka u mnie już gotowa - trzymam dla Młodego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No drugi kolor to miał być Anatol właśnie! I jeszcze takie czerwone miałam kupione... Normalnie ufo! A w każdym miejscu w którym wsadziłam wyrosło coś. Dziwne...

      Usuń
  13. Ale fajny blog, miło się czyta :) Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. To bardzo miłe. Również pozdrawiam.

      Usuń
  14. Ja niezmiennie czekam na karkonoska relacje ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem. Niedobra ja. Ale już za chwilkę ;)

      Usuń
  15. Aniu widać,że kochasz swój ogród, dajesz mu dużo serca i za to pięknie sie odwdzięcza :)
    Zazdroszczę zapału, sił i determinacji,ja już dawno bym poległa !
    Młodość to młodość :)
    w moim wieku idzie się na łatwiznę, niestety wszystko robi się dwa razy dłużej:(
    gdybym jeszcze miała ogródek warzywny,padłabym trupem szybciej niż bym sobie tego życzyła :):)
    Pozdrawiam Was serdecznie i nieustannie życzę tyle czasu by na wszystko go starczyło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym zapałem to sinusoida jest. Wzrost rozpoczyna się tak koło grudnia, jak można zacząć planować nowy sezon, ale nic ciężkiego w sumie się nie robi ;) Potem radość pierwszych siewów, zakładanie warzywnika od nowa. I tutaj jest gdzieś szczyt. Potem już powoli w dół, latem spadek mocy i mały wzlot w okolicach jesieni, żeby tą późną zupełnie się już nie chciało :D

      Usuń
  16. ...czekam na ten swój ogród i czekam. Niedawno udało nam się przekonać nadleśnictwo i udało nam się wydzierżawić kilkadziesiąt ar-ów ziemi z tyłu za Staruszką Wieżą. Tam będzie mój sad, ogród z kurami i kozami. Mam nadzieję, że zaczniemy coś z tym robić jeszcze tą jesienią, ale pogoda jakaś niełaskawa, więc każdą wolną chwilę póki co wciąż spędzam ze Staruszką.
    Praca w ogrodzie b. mnie relaksuje.
    Pzdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staruszka a do tego ogród, sad i inwentarz żywy? Rewelacja. Na pewno wpadnę podejrzeć, tym bardziej, że D. aż tak daleko nie jest :)

      Usuń
  17. Fajne są te uprawy w skrzyniach. Renesansowe takie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I do tego wygodne. No i wydajne jak się ma ogród na piachu ;)

      Usuń
  18. Witam koleżankę i o zdrowie pytam.
    Żyjecie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak już wiesz - tak. Zdrówko ok. Tylko praca wciągnęła strasznie.

      Usuń
  19. Dobrze rozumiem to znikanie i pojawianie sie w blogowym świecie, czekam na kolejny post :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Praca, praca, intensywna praca. Ale już wyszłam na prostą :)

      Usuń

Dziękuje za Twoją wizytę i komentarz :)