Otóż odpowiadając na pytanie z tytułu - nigdzie. Tzn. wiadomo, że gdzieś, ale bez szału. Owszem - tydzień z dala od Internetu był w planach z racji małych wakacji. Ale zaraz po urlopiku miał być jeszcze wolny weekend i czas na nadrobienie zaległości w ogrodzie i blogosferze. Także tego...
Pokażę Wam najpierw mój dzisiejszy widok z okna, a Wy mi powiedzcie co się nie zgadza na załączonym obrazku:
No? Ktoś? Ktokolwiek?
Ok, będzie podpowiedź z dużo wcześniejszego postu:
I uzupełnijmy, żeby wszystko już było jasne:
Ach, ach - cóż tu widzimy z lewej strony? Taaa... To teraz będzie krótka historyjka.
Dnia 15-go bm. zaplanowaliśmy powrót znad morza. Dzięki temu mieliśmy uniknąć "weekendowych" kierowców wracających z wypadu na plażę. Co więcej - wracając w sobotę miałam przed sobą wizję jeszcze dwóch dni wolnych przed powrotem do pracy. Ogród, nowy post nadmorski, a z przyziemnych spraw pranie powakacyjne ;)
Okazało się jednak, że chyba całe Świnoujście wpadło na ten pomysł. Kiedy dojechaliśmy do trasy przelotowej na Szczecin ujrzeliśmy "piękny" koreczek. "Bądźmy sprytni i przejedźmy kawałek przez las do alternatywnej trasy!" Powiem tak - atlas pokazywał dróżki, którymi się przemieszczaliśmy, a ja mam bardzo dobrą orientację w terenie. Tylko dzięki temu nie tkwimy w tym lesie po dziś dzień. Jednak spędziliśmy na leśnych traktach godzinę, zwątpiliśmy w możliwość ujrzenia światła dziennego, sarenka przebiegła nam drogę przed samymi kołami prawie, a w naszym Złomku siadły tylne amortyzatory.
Wiem - super świetna zabawa! Dojechaliśmy w końcu do trasy głównej. Ba! Dojechaliśmy nawet do ekspresówki! Gorąco dawało się jednak już trochę we znaki (wiadomo - Złomek klimy nie ma), dlatego postanowiliśmy podjechać do Majdana (jak to zwie Młody) po napoje chłodzące. Podjeżdżamy w tempie żółwim, aby się wpasować w alejkę do drive'a i co? I patrzymy jak koleś wycofuje bmw. Bmw z czujnikami parkowania (a więc i cofania) dodam. Nie przeszkadzało mu to na szczęście zatrzymać się na naszym przednim zderzaku...
Jakimś cudem nie mamy nawet ryski, ale co atrakcja to nasze ;)
Ale spokojna głowa - to nie koniec! Większość z Was pewnie wie o nawałnicy jaka tamtego dnia przetoczyła się nad Wielkopolską, szczególnie w okolicach Poznania. Kiedy byliśmy tuż przed Pniewami napisała smsa moja mama czekająca na nas w naszym domku (tylko dzięki jej podlewaniu mój ogród przeżył tamte upały). No więc moja mama ostrzegła nas, że jak wjedziemy w zasięg burzy, to mamy bardzo uważać, przeczekać itp. Piękne niebo, piękny zachód słońca się zaczynał ledwo co, a ona o burzy. Dobra - pomyślałam, że panikuje coś ;) Szybko jednak zostałam wyprowadzona z błędu. Przed Tarnowem ogarnęła nas ciemność. Ciemność totalna, wiatr nieziemski, jakieś nawiewy z pól. Oj stanęliśmy grzecznie na jakimś mikro parkingu z piętnastoma innymi autkami z dala od drzew, słupów i innych cudów mogących na nas spaść. Spadł grad. W międzyczasie przyszła wiadomość od mamy o braku drzewa - WOW!
Kończąc przydługawą być może opowieść:
Mieliśmy jeszcze jeden postój całkiem blisko domu, bo waliło piorunami ostro. Widok jaki ukazał się naszym oczom po przyjeździe przebił i tak wszystko...
Za ciemno było na więcej zdjęć... Pomoc sąsiedzka pomogła autko uwolnić, ale już oszczędzę Wam opisu akcji w deszczu. Aha - to autko mamy. Rano wyglądało to tak:
Coś ją podkusiło, żeby cofnąć kawałeczek wieczorem, żeby sąsiadka mogła łatwiej wyjechać ze swojej bramy. Gdyby nie to - kasacja jak nic.
Natomiast z 40-letniego drzewa zostało to:
Szkoda, że do świąt dość daleko, bo czubek na choinkę idealny był...
Tak więc rozumiecie, że moje plany "lekko" musiały ulec zmianom. M. z mamą dzielnie ogarnęli chaos. Ja robiłam dokumentację auta do odszkodowania z AC. Odechciało się wszystkiego.
A po wytężonej pracy M. z wielkiego drzewa zostało ledwo to:
Ogród nadrobiłam trochę wczoraj. U Was też nadrabiam zaległości. W pracy w miarę na bieżąco.
Tylko widok za oknem smuci :(
Biedactwo, bardzo mi przykro. Współczuję przejść z samochodem i drzewka też bardzo żal, ale cieszę się, że nikomu z was nic się złego nie stało. Zwariowana ta pogoda.
OdpowiedzUsuńDobrze, że Młody z nami w aucie był, to musiałam robić dobrą minę do złej gry, żeby go nie przestraszyć dodatkowo. Gdyby nie to, to pewnie bym się posr..a ze strachu ;)
UsuńAle przy płocie łyso teraz, że hej!
Oj, nie zazdroszczę...
OdpowiedzUsuńJakoś do mnie jeszcze nie dociera :/
UsuńCiezko wygrac z silami natury najwazniejsze, ze Wy cali i zdrowi !
OdpowiedzUsuńTylko nerwy trochę zszargane. Dobrze, że tylko tak się to skończyło. Jeszcze kilka gałęzi z wierzby rosnącej przy domu oberwało, ale na szczęście nie na dach.
UsuńWspółczuję... Dobry nastrój pourlopowy pewnie szlag trafił. Ale zgadzam się z dziewczynami - najważniejsze, że nikomu nic się nie stało. Trzymajcie się!
OdpowiedzUsuńIdealnie odgadłaś z nastrojem. Ta jedna podróż przyćmiła cały urlopik, który wyjątkowo udany był. Trzeba będzie poprawić to - tym razem góry za miesiąc. Karkonosze i w drodze powrotnej przejazd poglądowy przez Izery (żeby na przyszły rok "obczaić" teren) :)
UsuńNajwaniejsze, że Wam się nic nie stało! A drzewko posadzicie inne. W ostatnich latach te nawałnice i wiatry są naprawdę bardzo niepokojące. Ba! Klimat się zmienia, wszystko się zmienia...
OdpowiedzUsuńSerdeczności............
Zawsze się zmieniał klimat, bo taka już kolej rzeczy :) Powoli myślę, jak zagospodarować ten "odzyskany" fragment ogrodu ;)
UsuńO matulu Aniu!!!! Całe szczęście, że nikomu nic się nie stało
OdpowiedzUsuńTylko nerwy nadszarpnięte, ale już doszły w miarę do siebie ;)
UsuńCiesz się, że wszyscy żyją! Ta nawałnica u mnie tez dała czadu, ale nawet nie mam jaki kiedy to opisać;)
OdpowiedzUsuńNajśmieszniejsze jest to, że rower oparty o motór (widać na 3 zdjęciu od dołu) nawet nie drgnął. Latarenka, która normalnie się wywraca z byle powodu też stała niewzruszona ;) Dziwny ten świat :D
UsuńAle pandemonium ! Współczuję świerkowej straty :(
OdpowiedzUsuńA to drzewa wsadzane przed Dziadków zaraz po kupieniu działki :( Więc tym bardziej żal.
UsuńPrzyjmij ekokondolencje - to było takie dostojne drzewo. No ale można spopielić szczapy i popiół wykorzystać w ogrodzie i w ten sposób zamknąć ogrodowy cirle of life ;)
OdpowiedzUsuńps. Niezły warzywnik masz! ;)
Pień został pocięty na w miarę sensowne kawałki. Muszę obmyślić tylko jak przetransportować do tartaku, żeby pocięli mi na deski ;) A gałęzie zostały odebrane przez służby miejskie i przerobione na zrębki. Nic się nie zmarnuje!
UsuńDziękuję za wizytę :)
Piękne zdjęcia, drzewa i niedobre wichury
OdpowiedzUsuńWichury przecież specjalnie tego nie zrobiły. Gdyby nie ta susza od dłuższego czasu, to drzewo by przetrwało :)
UsuńAnka, obejrzałam pierwsze zdjęcie i domyśliłam się ze brakuje drzewa...ale nie przypuszczałam że zniknęło ono z horyzontu w TAKICH okolicznościach. Szok i dobrze że nikomu nic się nie stało!
OdpowiedzUsuńPrzez te anomalia pogodowe, u nas burze podobnie dały się we znaki.W pobliskim parku wiatr przewrócił pięc starodrzewów...Nie boję się nawałnicy , ale tego dnia stałam w oknie i odmawiałam zdrowaśki , jakby za moment miał nastąpić koniec świata.
Życzmy sobie Moja Droga tylko jednego-nigdy więcej powtórki z takiej rozrywki.
Hmm... Mogłam wyznaczyć jakąś nagrodę za domyślność ;) Moja mama też tamtego wieczoru stała w oknie odmawiając zdrowaśki ;) Ale dach robiony przez M. ani drgnął! Przeszedł mega chrzest bojowy :D
Usuńrany...cieszcie się że nikogo w aucie nie było...nie ma żartów z takimi wichurami. W miejscu mieszkasz przepięknym, wiekowym, z tradycjami - ale i drzew (starych, dostojnych, ogromnych) masz pod dostatkiem. Dziś na trasie kolejowej Poznań - Szczecin gdzieś pod Dobiegniewem na odcinku 8 km wichura położyła...30 drzew. Zniszczona trakcja, nasypy, tory...masakra. I na szczęście pociąg akurat nie przejeżdżał... Mam nadzieję, że odszkodowanie będzie należyte i autko będzie jak nowe:)
OdpowiedzUsuńZnajomy mi właśnie dziś mówił, że wracał wczoraj z Rewala i tam na drogach też masakra się zrobiła straszna. Odszkodowanie na szczęście pokryje potrzebne naprawy. I jeszcze udało mi się na allegro znaleźć maskę z jakiejś rozbiórki w tym samym kolorze na wymianę ;)
Usuńniestety znam to uczucie...
OdpowiedzUsuńswego czasu w trakcie burzy piorun strzelił nam w modrzewia przed domem... ech!
Na szczęście nie widziałam jak drzewo leci. I jak przyjechaliśmy na miejsce to ciemno było. Do tego lekki szok... Ale pustka w krajobrazie dziwna taka.
UsuńBardzo interesujący artykuł. Lubię przeglądać twoje zdjęcia, ponieważ można się zainspirować. Ostatnio zamówiłam sobie nowe narzędzia od https://www.alpina-garden.com/pl/ , którymi mam zamiar doprowadzić mój ogród do porządku. Może w końcu będzie wyglądał tak jak twój
OdpowiedzUsuń