W końcu udało mi się spędzić trochę czasu w domku. W końcu nigdzie nie jechałam na weekend. W końcu można było chociaż minimalnie ogarnąć i ulepszyć swoją przestrzeń życiową. Oczywiście bez fajerwerków, bo u nas wszystko dzieje się powoli (czas ucieka nie wiadomo dokąd!).
Doprosiłam się w końcu M., żeby wyniósł wory z zaprawą i innymi cudami z naszego jedynego póki co pokoju "życiowego". Częściowo udało mi się też wyprosić jego narzędzia do piwnicy - masakra czasem z tym moim ślubnym ;) No ale przede wszystkim wyprosiłam u niego dwie półki do kuchni. Nic wielkiego, bo stare półki przykręcone na kątowniki od więźby, ale bardzo mi to życie ułatwiło i tymczasowo szczęśliwa kuchennie jestem :)
Natomiast ja sama działałam głównie w ogrodzie. Po zeszłotygodniowym przymrozku trzeba było w końcu pozbyć się cukinii. Oczywiście mając siebie za superwoman wzięłam się za przekopywanie i teraz cierpię na ból pleców.
Wczoraj za to udało mi się powiększyć moje wrzosowisko. Moja mama wzbogaciła mój zasób roślinek i ta-dam!
Zakątek ten cieszy moje oczy niezmiernie i chociaż reszta ogrodu wiele pozostawia do życzenia, to przecież to jest naprawdę dobry początek!
Następną robotą w ogrodzie będą te nieszczęsne szparagi - naprawdę ostatni dzwonek na nie!
To właśnie to kłębowisko roślin czeka na uporządkowanie. A właściwie na wyrwanie i pozostawienie samych szparagów. Po prawej natomiast fragment, który rozłożył moje plecy ;) A ten mureczek jakby ktoś był ciekaw, to pozostałości małego tunelu foliowego, który był tu dawno temu i gdzie rosły pomidorki. Ale to ja piękna i młoda byłam wtedy, a przede wszystkim baaaardzo nieletnia ;)
Słońce nieśmiało wygląda zza chmur, więc zbieram się po Młodego do przedszkola i może uda nam się co-nieco uskutecznić w ogrodzie.
Wiele słońca Wam życzę. A.
Sama przyjemność takie "ulepszanie" ogródka! Uwielbiam wrzosy!
OdpowiedzUsuńJa też wrzosy uwielbiam i mam nadzieję, że spodoba im się u mnie ;)
UsuńRobi si coraz barwniej :O) pozdrowienia
OdpowiedzUsuńa.
Barwnie to tu jest, tylko bardzo bałagarniasko ;) A szczerze mówiąc, to najbardziej mnie teraz cieszą "gołe" miejsca, które uda mi się odchwaścić :D
Usuńno proszę jak ogródek pieknieje!!!!!pozdrawiam moja droga;-)
OdpowiedzUsuńTak, tak, jeszcze tylko kilka...naście lat i będzie cudnie :D
Usuńzdjęcia jak do kalendarza miesiąc październik
OdpowiedzUsuńHa, ha, ha! Dobre! Dziękuję za komplement :)
UsuńCudne jest twoje wrzosowisko:) Jest jednak jeden kłopot:) Wrzosy wymarzają przy naszych zimach i chcąc je uchronić musisz na zimę okryć np gałęziami sosny czy snopkami. Tak położyć po prostu na nich. Pomądralowałam i chciałam zabłysnąć więc się nie gniewaj jeśli to już wiedziałaś. Buziaki dla wasze trójki
OdpowiedzUsuńA powiem Ci, że nie wiedziałam. Bo te w domu rodzinnym jakoś dawały radę, ale też miały wyjątkowe miejsce do rośnięcia. Te które były tutaj od zeszłego roku - takie resztki doniczkowe z poprzedniej jesieni, też jakoś przetrwały (zanim M. zasuszył je latem), ale nie ma co - lepiej chuchać na zimne :) Gałęzi Ci u mnie dostatek, więc nie będę sobie (i wrzosom) żałować.
UsuńDzięki Kochana za info :) I zabłyskaj ile chcesz - na pewno gniewać się na Ciebie nie będę (i nie potrafię).
Widzę ,że nie dajesz za wygraną i powiększ ukochane wrzosowisko- piękne pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńPoszłam Dusiu za ciosem :) W porównaniu z Twoim bardzo skromne, ale uśmiech wielki mam na twarzy ile razy na nie patrzę.
UsuńPrzepiekne te Twoj wrzosy !!
OdpowiedzUsuńMNie ualo sie kupic pare takich..dziwnych,jeszcze nigdy ich nie widzialam...moze wrzuce jakies fotki...Pozdrawiam serdecznie :))
A to jestem bardzo ciekawa jakieś to dziwaczki udało Ci się znaleźć. Pokaż koniecznie.
Usuńna Twoim wrzosowisku robi się coraz barwniej, dobrze, że ładna pogoda na chwilę wróciła.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Lena
Nawet gdy dzień pochmurny, to te malutkie kwiatuszki rozweselają zakątek :)
UsuńUwielbiam wrzosy, są piękne, rozczulają mnie i zachwycają swoją urodą. Pięknie to u Ciebie wygląda. Mnie się marzy takie wrzosowisko i obiecuję sobie założyć takowe już chyba czwarty rok. Póki co, mam lawendową rabatę, ale jak Bozię kocham...wrzosowisko tez będzie :-) Pozdrawiam ciepło :-)
OdpowiedzUsuńJa bym też tak pewnie planowała kilka lat, gdyby nie dobre serce Dusi, która zapoczątkowała moje wrzosowisko. Za to nadal marzę o lawendowej rabacie! I to takiej, żeby różne odmiany były. Jak Bozię kocham - będzie :)
Usuń