I pomyśleć, że to już tydzień od kiedy wróciłam znad morza. Wiele dziewczyn z blogowego świata, który podglądam, nadal lub dopiero tam są i tak sobie tęsknie spoglądam na zdjęcia. Muszę się jednak pochwalić, że w przedostatni dzień Młody nauczył się co nieco sam chlapać w kole. Jednak dla takiego malca to nie lada wyzwanie poddać się wyporności ;) Było też gonienie latawca i wariowanie z mamą. Efekt taki, że od tygodnia katar się ciągnie ;)
Po przyjeździe do domu mogłam w końcu na żywo podziwiać efekty działalności M. w "czasie wolnym". Okno w łazience jak ta lala i chociaż ogromne w porównaniu z tym małym pomieszczeniem, to mi się bardzo podoba! Kibelek z widokiem jak się patrzy :)
Niestety bardzo ciężko zrobić tam fotkę, która chociaż trochę przybliżyłaby Wam skalę. Powiem tylko, że okno kończy się prawie w narożniku (przy tym większym skrzydle), a ja robiłam zdjęcie z progu drzwi ;) Od tego czasu zaszły już dalsze zmiany. Nowe wc jest tuż przy oknie, w miejscu gdzie na zdjęciach widać niebieską miskę. Jakoś uznałam, że żadne stylizacje nie mają racji bytu w tym bałaganie ;) więc widzicie dokładnie tak, jak to wyglądało. Natomiast tam gdzie widać umywalkę będzie prysznic. Póki co M. dokończy teraz wylewkę i niebawem pojawi się nowa podłoga. I skoro o niej mowa, to wszystko dobrze się skończyło! Okazało się, że czerwień objawiła mi się w oczach (gdy widziałam pocięty kamień) z racji pomieszczenia, w którym płytki oglądałam. W rzeczywistości są to bardzo delikatne pomarańcze, żółcie z domieszką szarości w wielu odmianach. Zresztą pokażę w następnym poście. Najważniejsze, że kryzys czerwoności minął!
A na koniec tego wpisu miseczka jeżyn dla Was. Straszny busz tu z nimi mam, ale ambitnie planuję je z czasem doprowadzić do ładu. Na następne zbieranie muszę się jednak lepiej przygotować, bo powiem Wam, że wyprawa w japonkach to nie był dobry plan :D Myślałam, że jestem sprytna wciągając długie grubsze portki i taką bluzę. Niestety zupełnie nie pomyślałam o obuwiu. A jak już weszłam w te krzaczory, to bez sensu było się wycofywać i drugi raz te męki przechodzić. Tak więc jutro glany! ;)
Bardzo się cieszę, że kilka nowych dziewczyn zawitało u mnie. Sama podglądam Wasze piękne domki / mieszkania i czuję się zaszczycona, że zechciałyście u mnie zostać na dłużej. Dopinguje to zarówno do blogowania, jak i inwencji twórczej w działaniu. Postaram się więc bywać tu częściej, ale z drugiej strony nie mam serca zadręczać Was zdjęciami remontowymi :)
P.S. Z ostatniej chwili - jest szansa, że jutro wymienimy okno w pokoju dziennym, a to już będzie coś! Widok z łóżka (tak, tak, pokój dzienny ma wiele funkcji) prosto na ogród :)
Hej Aniu, witam powakacyjnie- widze duzo zmian u Was...- fajnie, bo to juz takie wielkie zmiany:O) Jezynki zabieram, bo uwielbiam!!!!!
OdpowiedzUsuńSciskam
ania
Jak zakładałam bloga, to już pisałam, że to zmiany będę :) Nie jest to tempo zabójcze ale ciągle coś do przodu :) Fajnie, że wróciłaś. Proszę docenić jeżynki, bo poświęcenie było spore ;)
Usuńza jeżyny dziękuję, super to okno w łazience:) Wiesz ja z talentami twórczymi strasznie na bakier, ale tak jak piszesz te blogi wnętrzarskie tak mobilizują i włanczaja kreatywne myślenie. Za dzięki
OdpowiedzUsuńTak, tak - jak widzisz co dziewczyny czarują, to aż wstyd pozostać w tyle :)
UsuńOh! nie mogę się doczekać ( Ty pwenie też) prentacji ostatecznego wyglądu tego miejsca. Trzymam kcoiuki za Twojego M- choć jak wiemy, dzielny jest niezwykle.
OdpowiedzUsuńserdeczne
Ja nie tylko tego miejsca nie mogę się doczekać! Każda mała rzecz cieszy. Bo mieszkając na tym naszym placu budowy zauważa się najmniejszy progres :) I takie okno w pokoju np. - już jest! Zmiana że hej! :)
UsuńMy też juz niestety po wakacyjnych wojazach ...
OdpowiedzUsuńI morze zostało na północy , a my już na południu...
No ja nie wiem, że to morze nigdy nie chce wracać z nami... Ten sam kłopot mam z górami. Nie chcą się ruszyć ani o milimetr :)
UsuńI ja sie przyłączyłam do Twojej małej rodzinki:)
OdpowiedzUsuńCo do zdjęć z remontu to jak dla mnie nigdy dosyć. Lubię oglądać przed i po zdjęcia. A i ja, pomału wracam do rzeczywistości po wczasach...reszta na mailu:)
Jeżynki pychota!!!
Dziękuję za info. Przyda się mam nadzieję na przyszły rok. Ja też lubię zdjęcia przed i po. Tylko do tego finalnego "po" wszędzie jeszcze daleko u nas ;)
UsuńWitam, i podziwiam pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńDo podziwiania jeszcze sporo czasu, ale cieszę się, że zaglądasz :)
UsuńKochana, nawet nie wiesz jak mocno wam kibicuję! Nie mogę się doczekać waszego domku na równi z wami. Wiem dokładnie, co odczuwacie i jakie to cudowne. Zdjęciami remontowymi się nie przejmuj bo to też część bloga o domu:)Jakoś dzisiaj mnie miłośnie rozpiera więc wysyłam do was te wibracje. Uf, poniosło mnie.:)
OdpowiedzUsuńOd Ciebie Kochana to zawsze pozytywne wibracje idą! No i takie kibicowanie bardzo nam się przyda, bo to już zima za pasem i trzeba jakoś się ogarnąć ;) Ale nawet jak syf będzie, to i tak się cieszę na pierwsze święta w NASZYM domu :D
UsuńJuż się nie mogę doczekać końca tej lazienki. Mega okno jest super właśnie takie lubię. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńU nas łazienki najbardziej nie może się doczekać M. :) Ja czekam aż przyjdzie kolej na kuchnię! (A właściwie zakątek kuchenny...)
UsuńMatko, jakie okno!!! Zazdraszczam okropniście!!!
OdpowiedzUsuńJa mam w łazience 60x60...... :D A w drugiej 90x90.... a takie okno to coś. Szczerze to teraz jak popatrzyłam żałuję, że w górną nie wstawiliśmy dużego okna... byłby piękny widok. Głupki :D
My jak zamawialiśmy okno, to wymiary niby znaliśmy, ale i tak nas zaskoczyło "na żywo" :) I w tej łazieneczce to jest wielka zmiana, bo do tej pory było też szerokie, ale krótkie i pod samym sufitem. A po tych wszystkich ciemnych, niedoświetlonych łazienkach jakie znam, to cieszę się ogromnie, że u mnie tak nie jest.
UsuńA co do jeżyn - naleweczkę z takich zrobić.... mmmm..... :-)
OdpowiedzUsuńNiestety - jeżyn to może i by wystarczyło, ale w magiczny sposób znikają w 5 minut jak tylko pozbieram. Może za rok / dwa ogarnę je na tyle, że i na zjadanie i na nalewkę styknie. Taka naleweczka to by było coś...
UsuńBo takie rzeczy się chowa :D u mnie jest podobny problem z malinami, ale dzięki mojej nowej taktyce udało sie 5 słoiczków dżemu zrobić :D
UsuńPrzed M. to bym może jeszcze schowała, ale przed Młodym nie mam serca ;)
UsuńMy co roku robimy wino z jeżyn. Jest najlepsze!
OdpowiedzUsuńRemont idzie pełną parą...powodzenia!
Oj, oj, oj - teraz to mi dopiero smaku narobiłaś. UWIELBIAM winko, a już takie jeżynowe jakby było... Mmmm... Ślinka mi cieknie :)
UsuńA remont pełną parę nie - raczej skokowo bym powiedziała. Od weekendu do weekendu :)
Ciekawośc mnie zżera jak będzie wyglądać efekt końcowy,uwielbiam podpatrywać remonty krok po kroku :) Trzymam mocno kciuki i czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
to zdrówka dla Młodego i zapraszamy do Rydzyny!
OdpowiedzUsuńPiękne wakacje u Ciebie,,mnie natomiast nie udało się wybrać nad morze,,już mam niezłą przerwę,,a tak mnie tam ciągnie,,ale może za rok!Z jeżyn,i ile dostanę od kogoś to robie dżemy,,,są wspaniałe na zimę,pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na zdjęcia PO uwielbiam takie posty!!!
OdpowiedzUsuńco do jeżyn to niektórzy robią własnie sok do herbaty na zime
buźka :)