Znowu obsuwa z postem, znowu ileś zdjęć straciło na aktualności. Nie wiem jak to się dzieje. Niby nic wielkiego nie robię, a dni uciekają nie wiadomo kiedy. No ale teraz zawzięłam się i zebrałam w sobie :) Przedstawiam więc kilka migawek z ostatnich dni.
Na dobry początek koza. Właściwie to relacja dla tych najbardziej niecierpliwych (w tym mnie), bo kozunia dosłownie w stanie surowym. Ścianka za nią wymaga jeszcze sporo nakładu pracy i dopiero wtedy zacznie to jakoś wyglądać. Ale sam piecyk jaki jest widać :) Jednak zanim fotka to mała dygresja... Baaardzo długo wybieraliśmy kozę, która spełniłaby nasze wymagania estetyczne jak i te dotyczące mocy. Okazało się to całkowicie niemożliwe! Jeśli moc była ok, to sam piecyk rozmiarów mikro i wyglądałby po prostu śmiesznie. Zależało nam, żeby szyba miała jako takie rozmiary, by było widać płonące polanka. Sporo bardzo ładnych było (i jest) poza naszym zasięgiem finansowym. W końcu zdecydowaliśmy, że moc będzie większa niż potrzebujemy, ale musi nam się podobać. Będziemy ją przecież oglądać dzień w dzień. Pojawił się jednak drugi problem - złocone klamki i gałki. Ja nie wiem co to za mania wśród producentów. Przecież nie wszyscy lubią złoto?! Np. ja organicznie wręcz nie trawię. Ale jakimś cudem objawiła mi się koza Luna w Castoramie. Prosta, zgrabna, ze srebrnymi uchwytami. Pomacałam z Młodym, powiedziałam M. że to właśnie ta i wszystko pięknie cacy. I tutaj mały haczyk... Kupowaliśmy ją w innej Castoramie (już w Poznaniu), była szczelnie zapakowana. A po odpakowaniu co?! Złoto jak ta lala! M. był już jednak wypompowany i miał dość. Powiedział, że mi weźmie te uchwyty do przemalowania nawet na fioletowy metalic jak będę chciała. Póki co jest tak:
Jeśli jesteście zorientowane w temacie kozy, to wiecie, że rurę zazwyczaj prowadzi się jak najdłuższą i dopiero znika w kominie, żeby ciepło dawała też właśnie ta rura. Jednak moc naszej jest taka, że pewnie i tak w samych gaciach będziemy latać ;)
Teraz muszę się Wam pochwalić tym, co znalazłam w ostatnią niedzielę. Tak po prostu, wzdłuż płotu, na drodze dojazdowej do naszego domku. Tutaj gadać nic nie trzeba :)
Niech no tylko popada trochę i sezon grzybowy ruszy z kopyta mam nadzieję :)
Ostatnie dni to jednak u nas pełen plażing. Pogoda wymarzona ze słoneczkiem i lekkim wiaterkiem od morza.
W głębi kraju ponoć masakra? Przynajmniej u nas w domu ledwo da się dychać jak słyszałam. A przy tej pogodzie mój dzielny M. wstawił dziś pierwsze nowe okno. Jestem ciekawa efektu - w łazience. Powierzchnia okna prawie większa od powierzchni samej łazienki ;)
Buziaki znad Bałtyku i do następnego poczytania :)
No to prace pełną parą do przodu! Ja też nie lubię złotych elementów we wnętrzarstwie. U nas słuchaj też remontowo ;-) w końcu małż tapetuje pokój Ali ale się cieszymy! A Bałtyk ach wybieram się niebawem chociaż pogody się boję ... Buziaki!
OdpowiedzUsuńU nas do tapetowania lub malowania to jeszcze ho ho :) Ale najważniejsze, że już na swoim i sami. Nie przeszkadzają mi cegły na wierzchu i zdarta posadzka ;) Pogoda póki co nad morzem idealna. Od rana dzisiaj kilka chmurek i troszkę pokropiło, ale już się przeciera!
Usuńteż mam, w dalekich co prawda, ale planach , kozę w jednym pomieszczeniu, i wiem już, że nie jest łatwo, bo sie rozgladałam. Twoja jest piękna- prosta i elegancka... a złotko sie poamluje:-)))
OdpowiedzUsuńPlażingu zazdroszcze:-)).
my czekamy na maślaki spod naszych sosen, w zeszłym roku było sporo, moze i w tym sie pokażą...
całuski
M.in. o Tobie też myślałam pisząc o kozie :) Trafiają się naprawdę piękne (znalazłam stronę z Włoskimi), no ale nie ta kieszeń... Muszę powiedzieć, że z mojej jestem bardzo zadowolona póki co. Musiała być płaska, żeby odstawić można było kubek z herbatą czy kawką ;) Mój M. był trochę za takimi żeliwnymi zdobionymi, ale jak pomyślałam, o gromadzącym się kurzu w zakamarkach, który ciężko wygonić i potem przysmażający się jak koza rozgrzana... Musiała być prosta :D
UsuńMy też sporo maślaczków mieliśmy w ogrodzie w najmniej spodziewanych miejscach! Za to w lesie wysyp podgrzybków był i sporo koźlarzy właśnie i prawdziwków. Część nowego ogrodu chcę zrobić w klimacie leśnym i spróbuję zaszczepić tam grzybnię :) To by była dopiero radocha :D
wakacyjnie i pracowicie:) a grzyby.............. dziś właśnie o nich rozmawialiśmy i u nas tylko kurki oczywiście do kupienia.
OdpowiedzUsuńW moich okolicach kurek niewiele. A przynajmniej ja nie znam ich tajnych miejsc spotkań ;) Czekam na podgrzybki. To chyba moje ulubione...
UsuńNa grzyby nie chodzę , nad Bałtykiem byłam, a takiej kozy zazdroszczę pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńOj ja uwielbiam wyprawy na grzyby. Bardzo mnie to relaksuje :)
UsuńCudnie się zapowiada! Uwielbiam kozy!!! (żywe też)
OdpowiedzUsuńJa z żywymi nie mam kontaktu :) Ale na palenie w tej naszej już bardzo się cieszę!
UsuńCiekawa jestem końcowego efektu:) A złotem sie nie przejmuj, pod pędzel i będzie tak jak chcesz. Pogodę słoneczną mi trzymaj do wtorku!!!! Oszaleję jak nie będę miała pogody!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńZ tym pędzlem to nie wiem, bo to musi być coś odpornego na temperaturę. Może jakiś chrom...? Pogoda przeżyła małe załamanie, ale już wychodzi na prostą :) Najważniejsze, że da się już oddychać!
Usuńhehe, no tak, "złoto" w takim wydaniu to niestey nic ładnego.... jUŻ lepiej, zeby fioletowe były :P
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle, to wspaniała sprawa taka koza:))))
miłego weekendu :))))
xxx
No ten fiolet to też lekkie przegięcie by było jednak ;) Srebro / chrom będzie pasowało do mojego zamysłu wystroju mam nadzieję :)
UsuńMam nadzieję, że koza sprawdzi się i pozytywnie wypadnie :)
A ja lubię złote dodatki więc mi nie przeszkadzają klamki w zupełności ;) Ach świetna ta koza!
OdpowiedzUsuńOj żeby to "złoto" było chociaż postarzane, albo nie błyszczało się tak tandetnie... Jest naprawdę blee! Ale wszystko po kolei - najpierw wykończenie ściany, a potem klamki ;)
UsuńA latajcie sobie w tych gaciach ile wlezie,jak się ma taką fajną kózkę to czemu nie :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście żaden sąsiad nam do okien nie zajrzy, więc w sumie czemu nie! :D
UsuńBardzo zacna koza.
OdpowiedzUsuńU nas też miała być koza, ale koncepcja się zmieniła i będzie kominek obłożony kaflami :-) Jaką wasza ma moc?
Kominek zająłby u nas zdecydowanie za dużo miejsca, więc wybór padł od razu na kozę. Nasza docelowo, przy pełnym załadunku może ponoć dać 7kW. Raczej ten pełen załadunek sobie odpuścimy, bo by nam się tropiki zrobiły ;) (nasz domek jest naprawdę tyci)
OdpowiedzUsuńA jaki macie metraż? :> Bo u nas to pewnie bedzie jakieś 14kW... ;-)
OdpowiedzUsuńJak byśmy się uprali to i piwnicę można by u nas grzać, jakby rozprowadzanie ciepła było od kozy ;)
Usuń