10.07.2013

Przetworowa dziewica :)

   Pisałam już wcześniej, że nasz krzaczek porzeczki oszalał w tym roku. Dosłownie przygięło go do ziemi od ciężaru owoców. Młody oczywiście przeszczęśliwy, bo już nie mógł się ich doczekać :)


Żeby owoce się nie zmarnowały (no bo kto tyle zje?!), podjęłam ambitną próbę zrobienia pierwszych w życiu przetworów. No może nie tak do końca pierwszych, bo w połowie czerwca zrobiłam mus rabarbarowy z odrobiną truskawek wg inspiracji od Gosi z Home Focuss. Mus jest kwaskowaty i super pasuje np. do serka typu włoskiego na kanapce, albo zwykłego białego.

Wracając jednak do porzeczek...


Postanowiłam zrobić galaretkę na zwykłym cukrze (żadnych żelujących cosiów). No i tu mam problem na przyszłość... Po pierwsze galaretka wyszła ciut za luźna w stosunku do tego co planowałam. Niestety dłuższe trzymanie na ogniu groziło już spaleniem (tak jak nieszczęsny miodek z mniszka - no nie wyszedł mi...). Po drugie galaretka jest strasznie słodka! Za słodka! Generalnie smaczna sama w sobie, ale będzie trzeba baaardzo cienko używać ;)

Tak czy inaczej kilka słoiczków udało się zrobić.


No i najważniejsze, że jest klarowna tak jak sobie wymarzyłam :) (Oczywiście najlepiej to widać trzymając słoik pod słońce)


------------------
A na koniec jedno słowo o remoncie.
Ostatni tydzień spędziłam mieszkając prawie na placu budowy. Wszędzie pełno pyłu, gdzieniegdzie walający się gruz, ciasnota i ogólny nieład. Kominek został unicestwiony. Udało nam się kupić też kozę (i przewieźć ją w naszym starym Punciaku z Młodym na tylnym siedzeniu i pełnym bagażnikiem). Trzeba ją jeszcze podłączyć i estetycznie wykończyć ściankę. Póki co tajemnicza kotara skrywająca placyk robót :)


Kotarę sprytnie wykombinował Małż, żeby zminimalizować bałagan i straty w mej psychice :) Wczoraj działał coś na polu wspomnianej ścianki, ale efekty zobaczę jutro przed wyjazdem na zlot motocyklowy do Łagowa (planuję nie wychodzić z jeziora).

Ściskam Was mocno i bardzo dziękuję za każdy komentarz :)

24 komentarze:

  1. Kreatywny jest twoj m. nie ma co -taka konstrukcja to juz cos, no i ta zaslonka :O)
    Anulka, czekam niecierpliwie na zdjecia z koza w roli glownej... uwielbiam te piecyki, moja sis tez ma :O)
    milego wypoczynku, fajnej pogody i ani jednego komara
    a.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu, ja też nie mogę się już kozy doczekać! Wstępne przymiarki rokują dobrze ;)
    O komary się nie martwię, bo jak się dobrze opryskać to da się wytrzymać. Gorzej z kleszczami :/ Jestem mega przewrażliwiona na tym punkcie! Dlatego mam zamiar siedzieć cały czas w jeziorze zanurzona prawie po czubek nosa ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Galaretka cudo- klarowna ,ale narobiłaś mi ochoty, remont to[ prócz gotowania ] rzecz której nie lubię, ale robić je niestety trzeba pozdrawiam i na wrzosowisko w swoim czasie zapraszam Dusia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja i do remontu i do gotowania muszę mieć natchnienie, żeby mi to radość i przyjemność sprawiało :) A na wrzosowisko na pewno zawitam!

      Usuń
  4. U mnie czerwona porzeczka też w tym roku porządnie obrodziła. Myślę o kompocie z owoców, bo tak na surowo to dla mnie "kwasiory".... Zadawalam się obecnie podjadaniem malinek. Tych ostatnich jednak na przetrwory mi nie starczy, bo wykaszamy każdą, co się tylko zaróżowi... ;)
    Galaretką się nie przejmuj... Człowiek uczy się całe życie, nawet najlepszej gospodyni się takie rzeczy zdażają.
    Jestem ciekawa dalszego postępu robót........
    Pozdrawiam z okolic Köln...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja za kompotami generalnie nie przepadam. Ale rozważam jeszcze sok lub syrop jeśli się uda. Maliny tez na bieżąco u nas znikają. Chociaż jak się zatroszczę o te w nowym ogrodzie, to jest szansa, że w przyszłym roku i na jakieś przetwory starczy może.
      A z galaretką pierwsze płoty za płoty. Od czegoś trzeba zacząć :)
      Dziękuję za komentarz i zawsze proszę o więcej. No i witam Cię u mnie!

      Usuń
  5. Galaretek nigdy nie robiłam ale wiem, że powinna być klarowna, przynajmniej taką kiedys dostałam. Nic sie nie martw- przetwarzam od kilku lat a początki to był koszmar. Miałam wszystko, często wg złych przepisów, potem nikt tego nie jadł. Nabierzesz doświadczenia i zacznie wychodzić. Pozdrowienia i miłego wyjazdu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, wcale się nie martwię. Od czegoś trzeba zacząć :) Ważne, że jadalne wyszło ;) No i na pewno nie były to ostatnie słoiki w moim wykonaniu. Ale jednak własnej kuchni do tego potrzeba, bo tak krążąc między dwoma domami to ciężko - ciągle w biegu.
      A wyjazd mam nadzieję, że będzie udany, mimo że pogoda standardowo nam się popsuła :/

      Usuń
  6. Moja Droga to Ty nieźle sobie radzisz z przetworami. Ja do tej pory tylko ogórki kisiłam, na resztę zawsze brakowało mi czasu. Małż robił soki. A co do remontu, też uwielbiam te wieczne place budowy ... Przygoda z punciakiem hehe my też jak nieraz coś wieźliśmy naszym autem to śmiechu było co nie miara ;-) bo dziewczyny oczywiście z nami ;-) Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogórki są dla mnie jeszcze tajemnicą ;) A plac budowy to myślę, że lekko przez rok z naszym tempem prac będziemy mieli, ale co tam - przynajmniej na swoim. No a nasz punciak to lepszy niż tir! Ostatnio dwa prysznice wieźliśmy, kompakt wc i małe duperelki do tego. Wcześniej 26 m kanalizacyjnych rur zewnętrznych i 8 dużych worów wylewki... A tyle jeszcze przed nami :D

      Usuń
  7. Porzeczki piękne: Ja robię przetwory również na normalnym cukrze, ale zazwyczaj przecieram trochę owoce. Galaretka nie jest wtedy klarowna, to fakt, ale sztywna i gęsta. Kiedy robiłam klarowną też mi wychodziło miodzio, a żelów nie używam podobnie jak Ty. Pozdrawiam cieplutko i miłego wypoczynku życzę. Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie priorytetem była ta klarowność właśnie. Jak widać sztywność albo klarowność ;) Chociaż nasze babcie i mamy jakoś dawały radę, więc to się musi udać w końcu!
      Zobaczymy jak z winogronami później będzie, bo znowu zatrzęsienie mamy, a z winem nam nie poszło za bardzo ;)

      Usuń
  8. Przetworki pierwsza klasa! Ja zrobiłam póki co konfitury z truskawek.
    Pozdrawiam-D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Truskawki zrobiła mamusia. U nas truskawki za drogie były (1,5 do 2 zł więcej niż w Poznaniu np.!). Poza tym z porzeczkami po prostu trzeba było coś zrobić :)

      Usuń
  9. ohh porzeczki, porzeczki, zjadłabym!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze sporo zostało na tym jednym krzaczku. A w drugim ogrodzie krzaczki (mniejsze) prawie nie ruszone i jeszcze białe są też - chociaż drogę do nich trzeba wykarczować ;)

      Usuń
  10. myslę,ze za kilka tygodni galaretka będzie o wiele gęściejsza:)))wygląda pysznie:L))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy co to z nią będzie. Najważniejsze, że póki co cieszy moje oczy :D

      Usuń
  11. Koza!!!! Rewelacja!! Pokazuj szybko!!! Ja też marzę, ale chyba się nie uda.. Oj, cudne zmiany się szykujà u Ciebie:)))) a porzeczka - lubimy też do naleśników z serem i czekoladą, fajnie wtedy kontrastuje słodki z kwaśnym:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak tylko będzie podłączona (a ponoć prawie jest), to pokażę. Zmiany cudne, tylko nie wiem kiedy ten cudny efekt będzie. Na pewno będę informować na bieżąco :)
      A porzeczki jeszcze wiszą. Jutro chyba jeszcze szybki sok zrobię, bo się zmarnują jak nad morze pojedziemy.

      Usuń
  12. Galaretka na pewno pyszna z chęcią bym skosztowała, ciekawy blog, wpadłam przypadkiem, ale zostanę na dłużej jeśli pozwolisz? tylko dawno coś nie ma nowych postów, czy to koniec blogowania?
    pozdrawiam serdecznie z ArtFarmy
    Anika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ żaden koniec! :) Po prostu intensywny tydzień w rozjazdach był :)

      Usuń
  13. Jako przetworowa dziewica orleańska ;-) podpowiem: do galaretki z czegoś innego niż mirabelki zawsze dodaję naturalnych pektyn. Wtedy nie ma wątpliwości, że się zetnie, a i nie wrzucasz żadnych syfów pt. żelfik, dżemix itd ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ha! Widzisz, ja jestem taka ciemna w tym temacie, że nawet nie wiedziałam, że coś takiego istnieje!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za Twoją wizytę i komentarz :)