30.05.2016

Przywołana do porządku

Mogłam ignorować wszelkie pytania "na żywo" z aluzją. Mogłam nawet przymknąć oko na maile (o ja niedobra!). Ale kiedy dzisiaj Kamila przywołała mnie do porządku pod poprzednim wpisem, to odwrotu już nie było. A jeszcze jak zobaczyłam datę tamtego wpisu, to zbladłam ;) Nie planowałam dzisiaj pisać. Wiecie, że poniedziałek to mój dzień wolny i chciałam go bezwstydnie spędzić w ogrodzie. Cumulonimbusy zaczęły jednak krążyć, gdzieś hen w dali zaczęło grzmieć, parówa na dworze niemiłosierna (oj będzie burza jak nic) - nie da się ryć w ziemi w takich warunkach. Tzn. teoretycznie się da, ale żadna przyjemność jako koszulka, spodnie, a nawet majciochy kleją się do człowieka. Do tego muszki wszelakie szału dostały i pożerają człowieka żywcem. W domu dwa prania wstawione, zmywarka też swoje przeleciała. Chciałam meble przestawić w pokoju dziennym, ale jednak sama nie dam rady. 

Sumując wszystko powyższe rozsiadłam się wygodnie na kanapie i tylko zerkam jednym okiem, kiedy trzeba biec pranie ściągać.

Półtora miesiąca minęło od ostatniego wpisu. U nas po staremu i bez zmian. Jedynie ogród zarasta na potęgą, a ja przechodzę kolejny kryzys pod nazwą "nie wyrabiam". Czasami ma się ochotę rzucić to całe ogrodowanie w cholerę. Tylko co ja bym wtedy robiła?? :)

Co tam u mnie w wielkim skrócie?

Kwitły przepięknie niezapominajki :)


Moje ukochane konwalie też oczywiście były i pachniały bosko. Niestety jakoś przegapiłam czas, by zrobić im zdjęcie... Ponieważ jakiś czas temu ogarnęłam z lekka teren przed wejściem do domu, to konwalie miały szansę się rozrosnąć i zająć więcej miejsca - konwalii nigdy za dużo ;)

Po raz pierwszy moje włości nawiedził taki oto gość:

Spodobały się mu zaciszne kąty pod folią :)

Muszę się Wam jeszcze pochwalić prezentem jaki zrobiłyśmy sobie z Niezapominatką na swoje urodziny. Porzuciłyśmy naszych mężów z dziećmi, a same urządziłyśmy sobie weekendowy wypad do Kasi na jej Wiosenny Kiermasz Sadzonek :) Było suuuuuper! Wiadomo - Kasia, Andrew i ich ogród to ogromne inspiracje dla takich zwariowanych ludków jak ja. Niestety (dla Was) zrobiłam bardzo mało zdjęć. Wolałam chłonąć wszystko sobą, pomagać jak mogłam i poznawać nowe sympatyczne osóbki :)

(Grzmi i wieje coraz bardziej. Lecę zamknąć tunel foliowy zanim odleci!)

***
Gdzie to ja byłam...? Aha! Wyjazd do Kasi. Jej ogród jak zawsze wyglądał jak na sterydach (ponoć to ściółka z obornika tak działa). Normalnie śmiech na sali porównując jej i moje ostróżki :D A jeszcze u niej tak ślicznie podparte!


Ludzi na Kiermasz przyjechało pełno. Ja przywiozłam trochę swoich sadzonek pomidorków i papryczek na rzecz Fundacji Burego Misia (od których swoją drogą kupiłam przepyszne serki i na pewno jeszcze zamówię, bo mają sklepik na stronie). Poszły chyba wszystkie moje sadzoneczki (zostały chyba dwie chilli) - nawet nie podejrzewałam jaka to radość będzie dla mnie!

Był też mały pokaz obsadzania donic. Tzn. donic... Kasia akurat wybrała skrzynkę po owocach. Mam identyczną :D Aktualnie przymierzam się jaką kompozycję w niej stworzyć!


Bezczelnie chciałam podkraść to, co wsadziła Kasia, ale się nie dało - ciągle ktoś się tam kręcił :D ;)


Jeszcze Wam się pochwalę w jakim pięknym zakątku nocleg miałyśmy :)


Jeziora akurat kwitły, ale gdyby nie to, to dałabym nura ;) Może jak uda się wybrać w odwiedziny w sierpniu...?

Czuję, że jest jeszcze pełno rzeczy, o których powinnam i chcę napisać, ale trzeba by jakiś obiad przygotować ;) Na zakończenie dziś rzut oka na moje czosnki (oczywiście zapomniałam, że wsadzałam je jesienią i zastanawiałam się co to mi rośnie na środku rabaty ;) )


Ściskam Was cieplutko. Piszcie, komentujcie, a jak będzie trzeba, to przywołujcie do porządku ;)

Ania

23 komentarze:

  1. No powiem, że nawet wczoraj przeszło mi przez myśl gdzie się podziewasz :) dobrze, że jesteś i że ogród nadal kwitnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A bo ten maj to zawsze taki rozbiegany ;) Wszystko rośnie, wszystko dzieje się na raz, urodziny, rocznice, święta... A ogród właśnie się podlewa. Wszystkie plany dzisiejsze poległy :D

      Usuń
  2. Ach, Wy blogo-ogrodniczki to macie klawe zycie :-) takie fajne spotkania, w takich fajnych miejscach. Chyba zmienię niszę hi hi hi balkon tez się zalicza?? takie motylki pamietam z dziecinstwa, lapalismy je :-) teraz nie widuje....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że balkon też się zalicza :) Sporo "balkonowców" tam było. A spotkanie jest fajne jak są klawe osoby. I wszystko jedno czy w ogrodzie, czy w knajpce, czy w szczerym polu.
      Motylka takowego pierwszy raz na żywo widziałam :)

      Usuń
  3. to prawda, troszkę czasu minęło od ostatniego wpisu, ale doskonale rozumiem, bo samej ciężko zabrać mi się za blogowanie po dłuższej przerwie, zwłaszcza jak za oknem wiosna ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorzej, że ja się zabierałam już kilka razy i nic. Pierwszy raz mi się tak przydarzyło. Ale koty za płoty i teraz już z górki ;)

      Usuń
    2. wytrwałości wobec tego życzę i radosnej wiosny!

      Usuń
  4. Kochana, Ja tam sobie nie biorę do głowy, piszę posty kiedy mogę (nawet już nie przepraszam...hihi!)Spędzam całe dnie w ogrodzie nie tylko na pielęgnacji, ale i na wypoczynku. Myślę, że każdy zapalony ogrodnik Cię (mnie też)zrozumie...
    Ostróżki już u mnie kwitną (u nas nazywa się to Rittersporn), czosnki wczoraj ścięłam bo przekwitły, będę kombinować je zasuszyć.Mam w tym samym kolorze co Ty, ale na jesieni będę polować na cebulki białych.
    Zazdroszczę Ci takich spotkań, żebym mieszkała bliżej , pewnie i Ja bym Kasię namolnie odwiedzała... ;)))
    Uściski ślę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, oj tam. Ja też już nawet nie przepraszam. Zarąbałabym się w akcji jak to mój mąż mówi. Chociaż nie powiem - brakowało mi pisanie strasznie. Tylko zawsze coś niby ważniejsze było.
      Moje czosnki dwa lata temu zasuszyły się tak po prostu. Po ścięciu były powieszone do góry nogi i trzymały się potem dłuuuuuuuuugo. Białe też są piękne, ale mi jednak szalenie podobają się te fioletowe kule :)
      A Kasia ode mnie też kawał drogi mieszka - i całe szczęście, bo bym stała się namolnym typkiem odwiedzającym pod byle pretekstem :D

      Usuń
    2. Hejka :)
      Dołączę się, też piszę, kiedy znajdę czas i... [miejsce na własne propozycje] Jest zbyt pięknie aby siedzieć w necie :D Pozdrawiam

      Usuń
    3. Dobrze, że czasem pogoda zmusza do zostania w domu i zmiany planów ;)

      Usuń
  5. Czekam na dalsze opowieści z ogrodu. A co do Kasi to żałuję, że mam ją tak daleko. Musiałabym jechać prawie przez całą Polskę. Ale na pewno kiedyś do niej dojadę. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto taki wyjazd połączyć z wypoczynkiem nad jeziorem kaszubskim lub z wyprawą nad morze :)
      Dalsze opowieści na pewno niebawem. Muszę się czymś pochwalić :D

      Usuń
  6. Ja Cię doskonale rozumiem. Wracam ostatnio do domu o 21.30 a wczoraj to siedziałam nawet do 23.30 ale już tylko delektowałam. Noc taka piękna i słowiki spać nie dają. Cudowny jest maj tzn, był.Już za nim tęsknię. Właśnie mam burzę za oknem , dlatego mogłam na chwilę wpaść do tego wirtualnego świata. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No gdyby nie wczorajsza burza, to ten post też by się nie pojawił. Tyle rzeczy do zrobienia w ogrodzie, tyle do zaobserwowania, tyle do zaplanowania!

      Usuń
  7. Ha:) W istocie, świat w maju jest jedyny i niepowtarzalny i mało co wytrzyma z nim konkurencję:) Czosnki super, też mam zamiar powiększyć swoją kolekcję jesienią:) Pozdrowienia serdeczne i miłego ogrodowania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja na pewno będę teraz polować na czosnki (w atrakcyjnej cenie), bo strasznie mi się podobają te fioletowe kule górujące nad rabatą :)

      Usuń
  8. Widzę, że swój do swego ciągnie.
    W pewnym sensie robi to samo. Wracamy do korzeni piękna życia i spokoju wewnętrznego. Nieustannie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie mam aż tak wspaniałej budowli do przywrócenia do życia, tylko malutki domek. Ale tak - zamysł mamy ten sam :)

      Usuń
  9. Ogromnie Wam zazdroszczę tych wypadów, niestety mi co najwyżej pozostaje obsadzić donicę, co też uczyniłam z wielkim entuzjazmem ;)
    Jak dla nie to możesz nawet zarośla pokazywać, lubię ogromnie taką dzikość , której coraz mniej w wystrzyżonych ogrodach.
    Buziaki w nos.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No co jak co, ale mojego ogrodu na pewno nie można nazwać wystrzyżonym :D Powoli i żmudnie staram się zagospodarować nowe kawałeczki. Jeśli nie wygram w totka, to pewnie będę tak dłubać do końca życia ;)

      Usuń
  10. fajniutko, niezapominajki, motyle, kiermasze, jeziora...ach:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak - maj był wspaniały :) Czerwiec niestety troszkę zabiegany, ale może lipiec mnie znów pozytywnie zaskoczy...?

      Usuń

Dziękuje za Twoją wizytę i komentarz :)