Czy do Was też już powoli zagląda wiosna? Dopiero co mieliśmy "srogą" (choć oczywiście bywały dużo sroższe) zimę i nawet mojemu poospowemu udało się załapać na ładny dzień - na zdjęciu widać jak wyprowadza swojego "pieska" ;)
Zaraz potem przyszła jednak odwilż i to taka z dnia na dzień. Teraz tylko wypatrujemy, kiedy to wiosna zawita do nas. Żeby jakoś dotrwać do tej pełnej wiosny i na szkorbut nie cierpieć ;) , to założyłam małą plantację witamin na oknie kuchennym.
Ulubione zielsko mojego synalka, ale wsadziłam więcej, żebyśmy też mieli szansę się załapać.
Jednak poza przygotowaniami do wiosny (i to coraz większymi przygotowaniami) dłubię sobie moje "wyzwanie"
I chociaż dla niektórych, zaprawionych w boju z szydełkiem kobitek, to nic takiego, to dla mnie jednak wyzwanie. Bo dłubię i dłubię i końca nie widać!
Pierwotnie miała to być narzuta na łóżko. Ale kiedy przeliczyłam ile kwadratów by potrzeba i ile czasu by mi to zajęło, to swoje ambicje sprowadziłam do poziomu poszewki na poduszkę :D Niestety idzie to mozolnie, bo kiedy mężczyzny w domu brak (nadal wdowieństwem chwilowym jestem okryta), to i czasu dla siebie mniej.
Na szczęście światełko w tunelu widać i półmetek przekroczyłam :)
W ramach rozrywek szydełkowych w okresie świątecznym powstały łapki kuchenne, których jeszcze nie pokazywałam. 3 sztuki, z których dwie (mała i większa) pojechały w świat do pewnej kochanej osóbki.
Na zdjęcia załapała się już tylko ta jedna mała, która była dla wprawki jako pierwsza robiona.
Ostatnio wzbogaciła się moja kolekcja szydełek o takie wielgachne i kolorowe ze sklepu na L. (tak się chwalę przy okazji). Rączki mnie już świerzbią, bo mam kilka pomysłów na takie większe tworki.
Na dolnym zdjęciu widać mój cały zestaw szydełek. Nie są to oczywiście wszystkie dostępne rozmiary, ale po prostu te, które potrzebuję najbardziej.
Wracając jednak do pytania z początku posta - co z tą wiosną? Widać u Was? U mnie w pełni póki co tylko na parapecie.
W ogrodzie sikorki (ale również wróble i mazurki) wydziobują jeszcze pozostałe na drzewach kule - ta akurat wisi przy samym tarasie, żeby Młody mógł wygodnie podglądać ptaszki.
W naszym klimacie to nie najlepszy zabieg (kilka młodych oczek powinno zostać), ale ponieważ chorowała i kiepsko z owocami było, to jest to ostatnia deska ratunku dla niej. Jak nic z tego nie będzie, to niestety posłuży jako opał do wędzarni (bo z racji kretyńskich pomysłów unijnych to chyba jedyna szansa niebawem będzie na wędzone wędlinki, rybki i serki, więc mój zamysł staje się coraz bardziej realny).
Chyba wyjątkowo dużo zdjęć jak na mnie wyszło, ale też przerwa była ciut dłuższa niż zamierzałam. A już w następnym poście... Nie, nic nie powiem. Same zobaczycie.
A dziś pozostaje mi powitać nowe obserwatorki - baaardzo się cieszę, że tu jesteście.
Ściskam cieplutko i uciekam na bloggera nadrobić zaległości, bo zrobiły mi się ogromne!
Aniu, zajrzyj do mnie- reportaz z niedzieli odpowie na pytanie :D Jakie cudne sa te kolorowe szydla, ja wlasnie chcialam sie nauczyc choc prostego splotu i w necie znalazlam nawet jakis kurs, ale na lancuchu sie skonczylo- mam takie dretwe lapy i pokraczne, ze nie umiem zapanowac nad tym wszystkim... Mloda mnie wysmiala o Damianie nie wspomne bo go na sentymenty wzielo, jak to w dawnych czasach na ZPT... wolalam nie drazyc, bo on na bank pamieta jak sie to robi...Piesio na wybiegu...- najwazniejsza jest dziecieca fantazja♥♥♥ buziaki a.
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie zajrzeć do Ciebie, ale mam takie tyły, że nadrabiam czytanie z całego tygodnia! A z szydełkiem to zawsze tak jest, że na początku łapki zdrętwiałe, ale potem nabierają wprawy. Mój M. ma to samo z graniem na gitarze, jak za długo się kurzy w pudle ;) Grunt to odrobina wprawy, a potem już leci.
UsuńWitaj :) Jakie ładne robótki na szydełku Ci wychodzą, i te z poprzednich Twoich wpisów też mi się podobają. U mnie szydełka od długiego czasu leżą i się kurzą, wstyd się przyznać, natchnienia nie mam ostatnio na robótki. A poza tym piękne zdjęcia tych wszystkich roślinek. U mnie też powoli wiosna idzie, ale śniegu całkiem sporo jeszcze, tak topnieje od kilku dni bardzo powoli. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZ tym natchnieniem, to tak już jest, że czasem długo, długo nic, a potem jak się sypnie lawina pomysłów, to rączki nie wyrabiają :) Też mam takie dni, że nawet nie spojrzę na leżącą robótkę, a potem nie mogę się oderwać! A śnieg u nas został już właściwie tylko w zacienionych miejscach. Codziennie szukamy wiosny na rabatkach ;)
UsuńOj ja też chciałabym, żeby już była wiosna...
OdpowiedzUsuńWzór na poszewkę Twojej podusi - przepiękny. Jak już połowę zrobiłaś. to niewiele Ci zostało do końca.
Łapki do garnków cudowne. Śliczne kolory. Są po prostu doskonałe.
Pozdrawiam serdecznie.
Jak zobaczyłam wzór na te łapki, to po prostu nie mogłam się opanować ;) A na poszewkę/narzutę to w sklepie rzuciłam tylko okiem do gazetki i już wiedziałam, że muszę zrobić!
UsuńAniu , Aniu Jesteś wielka tyle wspaniałych rzeczy tworzysz i szydełko opanowałaś świetnie - poducha zapowiada się uroczo, łapki odjazdowe , a wiosna tuż , tuz na parapecie już masz ha ha ściskam Dusia
OdpowiedzUsuńOj tak Dusiu, jednak wprawa z szydłem robi swoje. Ale do takiej wprawy jak Twoja jeszcze mi brakuje sporo. Wiosna na parapecie (ta kwiatowa) już nawet zaczyna przekwitać, a w ogrodzie tylko dwa "łepki" krokusów i pąki lekko nabrzmiałe na jagodzie kamczackiej ;)
UsuńKoroneczki wychodzą cudne!!! Aż chyba sama zaborę się za jskieś dzierganko:-)
OdpowiedzUsuńTe szydełka kolorowe świetne! Pierwszy raz takie widzę!!
Czas juz chyba kupić prawdziwego pieska???
Buziaki!!!
Szydełka kolorowe dopiero co były na Tchibo, ale trochę przegapiłam a trochę szkoda kasy mi się zrobiło. Ale ostatnio w Lidlu były za ułamek ceny z T., no to już nie mogłam się powstrzymać :D
UsuńA prawdziwy piesek będzie, ale jak skończymy remont, bo tak on by się męczył i my też.
Aniu jak ja bym chciała tak wywijać na szydełku jak Ty!!! Piekne będą te podusie:) I łapki cudne zrobiłaś... Co do wiosny, to podobno na koniec lutego ogromne mrozy mają przyjśc, ale czy wierzyć w to? Poczekamy zobaczymy:)
OdpowiedzUsuńA ja bym chciała takie piękne podusie jak Ty szyć! Z transferami, tasiemkami i do tego zazdrostki... O tej zimie na koniec lutego też słyszałam, ale nie bardzo chce mi się w to wierzyć. Zwłaszcza, że Młody ma wtedy urodziny i nie zamawia mrozów wielkich ;)
UsuńMozesz byc dumna ze swoich szydelkowych prac!!!! Wyglada to przeslicznie!!!
OdpowiedzUsuńZima sie konczy (tak wyglada,choc tak naprawde to nie jest dobrze ) wiec nie zaczynam nawet.Zaraz trzeba bedzie do ogrodu, a wiec nie bedzie czasu...
Choc jk tak mysle...juz teraz nie mam czasu...?! chyba robie cos nie tak...moja kolezanka od 16.0 nie ma nic w planach - tylko czas dla siebie....
pozdrawiam serdecznie i wiosennie ))
Ja też staram się skończyć przed wiosną, bo potem zero szans na szydełko. Roboty ogrodowe się piętrzą już teraz w zastraszającym tempie. I jakim cudem można mieć już o 16ej fajrant?! Ja mam oddech dopiero jak ogarnę Młodocianego wieczorem. A jak dojdzie grzebanie w ziemi do tego, to grafik chyba co do minuty będę musiała wprowadzić!
UsuńTo prawda,jak przyjdzie ogröd to ja jestem na dworze tak dlugo jak cos widac..tak wiec latem nawet do 22.30...u nas jest o 30min dluzej jasniej...zreszta co bede Ci möwic sama wiesz jak to jest...
UsuńA wieczorem tozawsze cos jest jaki nie prasowanie to ...cos sie znajdzie..
Pozdrawiam cieplutko.U nas juz wiosna ,slonce swieci juz inaczej a na jutro zapowiadaja....+17°C...choc tak prawde möwiac..to wszystza szybko ....
Zachwycam się twoją poduszeczka, gdyż kompletnie wielbiam takie motywy:) wielokrotnie się zabierałam i za każdym razem...kupowałam w pewnym serwisie aukcyjnym:) Dostaniesz medal jeśli skończysz.
OdpowiedzUsuńWidzisz kochanie- do tej pory nie pokazałam łapek. Sobota jutro więc może ją wykorzystam. Ściskam mocno piękną wdowę (swoją drogą, co to za zwyczaje?!) i na candy zapraszam
Muszę Ci powiedzieć, że zawzięłam się z tym dzierganiem. Ambicja w temacie narzuty trochę mnie poniosła. Ale nie przekreślam zupełnie tych planów - tylko trochę grubszą włóczkę jednak potrzebuję, bo na tej drobince i takim szydełkiem to bym się zajechała :D A łapkami się nie przejmuj - mi wystarczy, jeśli Ci się podobają. O candy wiem, tylko nie chciałam być tak na samym początku kolejki w losowaniu ;)
UsuńHa:) U nas też odwilż na całego i głowa pęka i nastrój szaro - bury:) Prace szydełkowe podziwiam i wzdycham, że nie potrafię.. Ciągle się zbieram, żeby spróbować i jakoś tak.. :):) Pozdrowienia serdeczne i wyrazy uznania dla Dżentelmena za fantazję i kreatywność:)
OdpowiedzUsuńMłody ma czasem takie odpały z pluszowymi przyjaciółmi. Jak już się wkręci to nie ma przebacz ;) Raz skończyło się to nawet kąpielą pluszaka w morzu :D Nastrój niby szary u nas też, ale słonko czasem zerknie i od razu lżej na duszy się robi!
UsuńNo, jak uda Ci się ta podusia, to dołączam się do medalu! Wiosna blisko już, wypatruj, wysłuchuj, niebawem wybuchnie kolorowymi łebkami krokusów!!!
OdpowiedzUsuńMusi się udać, bo już tak niewiele zostało przecież :) Wiosna woła i ciągnie za rękaw ;)
Usuńu mnie juz cebulki kwiatów na grzadeczkach sie zazieleniły...mam nadzieje ze nie przyjdzie mróz i nie,,padną''. Podziwiam prace szydełkowe, bo ja potrafie tylko najprostsze sciegi zrobic;-)
OdpowiedzUsuńU mnie nadal tylko krokusy się szykują, ale już za chwilkę, już za momencik...
Usuńu nas dzisiaj słonecznie i nie widać nigdzie zimy.bardzo mi się podoba motyw Twojej poduszki i co za kolekcja szydełek.nie widziałam,żeby w sklepie L.takie były.
OdpowiedzUsuńserdecznie pozdrawiam
lena
Szydełka pierwszy raz się pojawiły tam (z tego co wiem) w "kolekcji szyciowej". Są naprawdę bardzo fajne i dobrze się nimi działa. Jak gdzieś dojrzysz, to się nie wahaj. Chociaż z tego co zauważyłam, to bardzo szybko je wymiotło ;)
UsuńAniu pięknie sobie dłubiesz, podziwiam. Wiosny wyglądam też z niecierpliwością, u Ciebie już widać :) Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo. Tu na zdjęciach wiosna dopiero na parapecie była, a teraz słychać, widać i czuć na każdym kroku. Jeszcze tylko kwiatków w ogrodzie brakuje.
UsuńImponująca kolekcja szydełek. Piękna koronka się zapowiada. Ach czasem warto się na trudzić i pokonać zniechęcenie. Życzę wytrwałości i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńIza
Staram się jak mogę. Im więcej widać, tym większa chęć zakończenia i zobaczenia finalnego efektu :) Tylko czasu ciut więcej by się przydało ;)
UsuńAneczko jak tyle szydełek nazbierałaś ,to na pewno i narzutę wyhaftujesz ,trzeba tylko czasu ,bo talent do tego masz z pewnością :)Zastanawiam się czasami, skąd Ty na to wszystko czas znajdujesz ,często sama z małym dzieckiem haftująca ogrodniczka ? Aniu podziwiam i pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDo szydełka po prostu z doskoku siadam. Czasem tylko 3 słupki zrobię, ale ziarnko do ziarnka i się zbiera. Ale teraz to nie wiem kiedy znajdę czas, bo ogród woła ;)
UsuńU nas Myszy na balkonie stały swego czasu dwie długie donice z sałatą. Niestety, sałata się nie uchowała. Co jej nie odpowiadało, nie wiemy. Słońce, ziemia... Myszy? :D
OdpowiedzUsuńJa mam zapas nasion sałaty niemal w ilościach hurtowych na ten sezon, bo Młody jak chipsy zjada :D
Usuń