18.11.2013

Ziemie odzyskane i coraz cieplej

   Niestety tak jakoś ostatnio się dzieje, że same posty ogrodowe i remontowe. Dzisiaj nie będzie inaczej, ale obiecuję, że już następny post będzie z mojej działalności twórczej. Bo to, że nic nie pisałam nie znaczy, że nic nie robiłam :) No i mam kilka fajnych starych / nowych przydasi, którymi chcę się pochwalić ;) A póki co...

W końcu dokończyłam moją rabatę wrzosową. Tzn. na ten rok, bo już planuję jej powiększenie i kolejne nasadzenia kwasolubnych. Na razie uzupełniłam korę, a obok powsadzałam cebulki tulipanów (chyba), które wydobyłam z ziemi w trakcie tworzenia tego zakątka. Obecnie wygląda to tak:


Na drugim planie widoczne pozostałości foli, gdzie obecnie na połowie rosną szparagi, a drugą część przerobię chyba na inspekt. Natomiast na trzecim planie widać wielką pryzmę kompostu. Pewnie sporo czasu minie, zanim uda nam się ja zniwelować, ale póki co dostarcza nam super próchnicy. Oczywiście nie mam zamiaru kompletnie likwidować kompostownika. Po prostu przeniósł się w inne miejsce - będzie w narożniku planowanego warzywnika.

Kolejnym odzyskanym fragmentem terenu jest rabata z cebulami wiosennymi. Moja mama poszalała na wyprzedaży w Leroy i dzięki temu wiosna zapowiada się kolorowo. "Pod nóż" poszedł w tym celu kolejny fragment trawnika. Nie jesteśmy zwolennikami trawy. Ja, ponieważ zajmuje miejsce potrzebne mi pod inne rośliny, a M. ze względu na konieczność koszenia. Tak więc raczej wyleci z naszego ogrodu ;) Ale wracając do rabaty:


Muszę jeszcze oczyścić ziemię pod brzoskwinią z lewej strony i czereśnią z prawej, ale na razie czasu nie starcza i walczę z listą priorytetów! W tle zresztą widzicie kolejne śmietnisko do ogarnięcia. Zwłaszcza, że za tą "górką" jest miejsce jagody Goji. Lubię takie nietypowe rośliny. W końcu mój ogród ma się wyróżniać :)
Aha! Jak się przyjrzycie, to na tej rabatce widać patyczki, które oznaczają miejsca wsadzenia cebulek. Nie jestem jeszcze super ogrodnikiem, więc wolę mieć zaznaczone, czego nie pielić :D

A remontowo kolejny krok za nami. W końcu udało się dokończyć dach - druga warstwa papy i koniec opierzenia, więc problem z głowy. Oczywiście muszę pokazać Wam zdjęcia, ale to przy okazji, bo są na laptopie M.
Osadzone mamy już wszystkie okna. Ostatnie, w pokoju Młodego, pojawiło się wczoraj (oczywiście że w niedzielę). M. doszedł już do niezłej wprawy i mógłby tym zajmować się zawodowo. Dzięki temu, że wszystkie okna już szczelne, to znowu ciut cieplej się w domku zrobiło.

A propos cieplej, to zaczęliśmy ocieplać domek. Właściwie to teść z ekipą "wprosił" nam się i część już jest. I wtedy okazało się, że Młody potrafi jednak być pomocny. Po prostu nie kręci go pomaganie mamie w ogródku. Komentować nie muszę - same popatrzcie!


A teraz korzystając jeszcze z chwili oddechu pędzę na Wasze blogi, bo mam straszne zaległości. Jedynie na Wasze komentarze udaje mi się w miarę regularnie odpowiadać ostatnio - jeśli jeszcze tego nie zauważyłyście :)

Do następnego "poczytania" i zapraszam do komentowania ;)

21 komentarzy:

  1. Hej Anula:O) znowu kolejny krok w remoncie...- ocieplenie wazna rzecz. Maly albo lepiej Mlody spisuje sie super -w koncu i Tata i Dziadek...- to dlaczego nie ON?????????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On się nie dał w ogóle odpędzić od roboty! Jak tylko mnie widział na horyzoncie, to krzyczał, że mam iść do domu :) Nawet po drewno do kozy nie mogłam wyjść, bo zaraz przylatywał i mnie pchał do domu :D

      Usuń
  2. Zachwycam się waszym remontem a jednocześnie współczuję bo wiadomo:) Rabatki są fajne ale przemyśl tę trawę bo oczywiście kosić trzeba ale rabatki trzeba pielić a to zdecydowanie gorsze:) Niestety odechce ci się pielenia:) Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, ja sama sobie współczuję! Po wczorajszej akcji znowu warstewka pyłu wszędzie zalega, chociaż osłonięte było. Witki opadają...
      I powiem Ci, że ja nie mam nic przeciwko pieleniu. Lubię dawać roślinkom "oddech". Poza tym u nas gleba raczej nie sprzyja trawnikowi i trzeba by go solidnie nawozić i podlewać a to już bardzo nieekonomicznie i czas też zabiera ;)

      Usuń
  3. Aniu, nie słuchaj, rabatki kwiatowe to cału urok ogrodu, a pielenie to całkiem przyjemna praca , widać postępy i bardzo dobrze bo idzie zima pozdrawiam Dusia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, że rabatki muszą być. Zresztą pielęgnowane na bieżąco nie są wcale ciężkie do utrzymania.
      To chyba ostatnie tak widoczne postępy. Teraz zacznie się dłubanie w środku :)

      Usuń
  4. Ja wiem na pewno, że pielenia nigdy nie lubiłam, ale pewnie dlatego, że to z musu robiłam, a nie z własnej nieprzymuszonej woli:-) No ale z takim pomocnikiem, to Ci żadne prace nie straszne! Siłacz Ci rosnie na pociechę:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie cierpiałam pielenia i to nawet w tym ogrodzie. Przyjeżdżając tu na wakacje nie mieliśmy z moim bratem i kuzynem wyboru. Ale zupełnie co innego, gdy to jest już mój ogród. Wszystko się chce, tylko czasu nie starcza :)

      Usuń
  5. Praca wre;)))świetnie organizujesz ten ogródek;))) i mały pomocnik super!
    buźka
    a u mnie giveaway...zapraszam;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mały pomocnik rozłożył mnie całkowicie na łopatki tamtego dnia :) Chyba pierwszy raz aż taki zapał i determinację widziałam u niego!

      Usuń
  6. Ale jako pomocnika macie!!!!
    A rabatki? Cóż oko ciesza ale te wszędobylskie chwasty...brr... nie cierpię:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byle chwasty na bieżąco usuwać i ziemię wzruszać to nie ma problemu.

      Usuń
  7. Co ja bym dala za kawalek ogrodu i mala rabate :))) Pomocnik spisuje sie na medal :)))
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogród daje wytchnienie od codzienności, to na pewno. Jeszcze nic straconego - Twoja rabatka gdzieś czeka na Ciebie :)

      Usuń
  8. Kurcze ale Ci fajnie z tym ogrodem!!! Synek jest świetny, pomocnika masz jak nic! Jeszcze troszkę i dom będzie gotowy, a wtedy sama przyjemność urządzania :)
    Pozdrawiam-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że to zleci i nawet się nie obejrzę jak będzie po remoncie, ale póki co mała przerwa by się przydała ;)

      Usuń
  9. Witaj, remonty straszna rzecz, wiem coś o tym. Ja uciekam do ogrodu, remont pozostawiając mężowi, niestety potem zostaje posprzątać, to mniej przyjemne, a no końcu urządzić, to przyjemne:) Trzymam kciuki. My z mężem remontujemy stary dom i odbudowujemy siedlisko ze zgliszczy, także wiem coś o remontach. Pozdrawiam serdecznie Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To widzę, że u Ciebie dokładnie tak jak u mnie! Też uciekam do ogrodu zostawiając póki co dom dla M. I już pędzę do Ciebie zobaczyć jak Wy działacie :)

      Usuń
  10. Ciekawe dzieje domowo ogrodowe opisujesz!
    Postaram się być regularnym gościem. Bardzo tu ciepło i interesująco :)
    Pozdrawiam niedzielnie!
    A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. Nasze dzieje dopiero się rozkręcają :) Twój ogród jest śliczny. Mogę mieć tylko nadzieję, że i mi się uda stworzyć chociaż po części tak ładny.
      zapraszam jak najczęściej i również pozdrawiam.

      Usuń
  11. Mając takiego pomocnika ,żadne prace nie straszne :)
    Najważniejsze ,że wspólnie wijecie swoje gniazdko,potem będzie co wspominać i będziecie domek kochać bardzo ,bardzo !
    Buziaki Aniu :*

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za Twoją wizytę i komentarz :)